*3

6 1 0
                                    

Używając starej sztuczki, poruszyłam biodrami. Nóż, ukryty w pasie z brązowej skóry, ustawił się w odpowiedniej pozycji. Z całej siły wyrzuciłam biodro w bok, wbijając nóż z ptasią łapę. Z góry dobiegł mnie pełen udręki skrzek. Uśmiechnęłam się i błyskawicznie wygięłam, gdy uścisk zelżał na chwilę. Złapałam się ptasiej łapy i wyszarpnęłam nogi ze szponów. Na krótką chwilę ogarnęło mnie przerażenie; teraz tylko siła własnych rąk zabezpieczała mnie przed upadkiem do ciemnego oceanu.

Rozejrzałam się w poszukiwaniu czegoś, z pomocą którego wspięłabym się na grzbiet ptaka. Przez jego brzuch i boki ciągnął się rzemień, wyglądający jak popręg dla konia. Chwyciłam go i pociągnęłam, sprawdzając jego wytrzymałość. Rzemień wydawał się być mocny; oby utrzymał mój ciężar. Wzięłam głęboki, uspokajający oddech i wyjęłam nóż z paska. Wzięłam do go ust, chcąc mieć wolne ręce. Chłopak na górze na pewno nie pozwoli mi dobrowolnie przejąć sterowania nad ptakiem – najprawdopodobniej wcześniej zostałam porwana i ogłuszona właśnie przez niego.

Chwyciłam mocno rzemień i, używając go jak liny, odbiłam się od szponów. Skóra, opiewająca je, była gładka jak u węża, dlatego moje stopy się poślizgnęły i na jedną straszliwą chwilę zawisłam w powietrzu. Wydając z siebie przerażony pisk, spięłam się i oparłam nogi na brzuchu ptaka. Moje serce łomotało w piersi, która falowała od przyspieszonego oddechu. Spokojnie, wyobraź sobie, że to jest tylko skała, a pod Tobą jest cieplutki piasek – powiedziałam sobie, biorąc głębokie oddechy i bezskutecznie starając się uspokoić.


Opowiadanie IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz