*15

2 0 0
                                    

Tuż po zobaczeniu Solviga, ogarnęło mnie obrzydzenie i pogarda do jego postaci. Wyglądał dokładnie tak jak się spodziewałam; zakapior w średnim wieku z bronią zbroczoną krwią wrogów. Pirat zmierzył mnie spojrzeniem bez wyrazu i warknął:

- Jesteś córką Alfreda Matorsa? Jego głos dudnił tak nisko i głęboko jak śpiewy wielorybów. Kiwnęłam głową, patrząc na Riddena, który towarzyszył Solvigowi i jeszcze jednego strażnika. Bał się przyjść do mnie sam! – pomyślałam kpiąco. Widocznie przywódca Trupiej Czaszki nie był tak mocarny i odważny, jak udawał.

Ridden wbił we mnie pełne zadowolenia spojrzenie. Wiedział, że jestem bez sił wobec całej hordy sojuszników Solviga i jego samego. Pirat chyba zauważył jak wymieniamy wrogie spojrzenia i mruknął.

- Bez Riddena nie byłoby Cię tutaj – położył wielką łapę na ramieniu chłopaka, a ten się wzdrygnął. Wyraźnie nie uważał swojego króla za takiego świętego. – Gdyby nie on, nie zdobylibyśmy cennych informacji – dodał, jakby celowo mnie rozdrażniając.

- Nic ze mnie nie wyciągniesz! – wrzasnęłam i podskoczyłam do kraty. Wydobyłam z cholewki buta nóż i rzuciłam nim w jego stronę. Broń poleciała za nisko i Solvig bez trudu się przed nią uchylił; zamiast w niego, nóż zagłębił się w udzie strażnika. Mężczyzna jęknął i osunął się na ziemię chwytając się na ranę, z której szybko wypływała ciemnoczerwona krew. Uderzyło we mnie poczucie winy; nie chciałam skrzywdzić tego człowieka; nic mi nie zrobił. Solvig patrzył obojętnie, jak poraniony się oddala, kuśtykając niepewnie. Potem odwrócił się do mnie; w jego spojrzeniu pojawiła się iskierka wściekłości.

- Ach więc tak chcesz się bawić? – zapytał cicho. Szybciej niż by wskazywała na to jego postura, zbliżył się do mojej celi i złapał mnie za włosy. Krzyknęłam piskliwie i zaczęłam się wyrywać, jednak uścisk pirata był zbyt mocny. Wyciągnął on swój kordelas i przycisnął do mojego przedramienia. Dotknął ostrzem wewnętrznej strony mojego nadgarstka i broń zagłębiła się w mojej skórze. Ból był tak mocny, że nie mogłam powtrzymać pełnego udręki wrzasku.


Opowiadanie IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz