*19

3 0 0
                                    

Gdy Ridden wreszcie się ode mnie oderwał, spojrzał na mnie. Jego zielone oczy jaśniały, na policzki wstąpiły mu wypieki. Poczułam jak ogarnia mnie zażenowanie i skryłam się za zasłoną włosów, skrywając uśmiech. Ridden również się uśmiechnął. Mój wzrok prześlizgnął się po jego torsie, skrytym za koszulą. Zobaczyłam błysk metalowych kluczy i ten widok mnie otrzeźwił. Przecież chciałam się stąd wydostać. Przesunęłam niewinnie rękę na jego klatkę piersiową. Ridden zamknął oczy; korzystając z tego wyciągnęłam klucze z jego kieszeni i przypadłam do krat. Miałam zaledwie kilka sekund, zanim chłopak zorientuje się co robię.

Włożyłam klucze do zamka i przekręciłam. Z tyłu dobiegł mnie ruch, gdy Ridden doskoczył do mnie. Na szczęście w tym momencie zamek odpuścił i krata odsunęła się z brzękiem. Wyskoczyłam gwałtownie z celi i pobiegłam najszybciej jak umiałam w lewą stronę. Pęd powietrza zawiewał mi włosy do tyłu, wolałam się nie obracać. Po drodze słyszałam krzyki innych więźniów; jedne mnie dopingowały, inne wydawały się być przesycone wrogością.

Korytarz ciągnął się w nieskończoność, co gorsza – echo kroków Riddena coraz bardziej się przybliżało. Rozpaczliwie przyspieszyłam, ale chłopak miał dłuższe nogi i powoli mnie doganiał. Gdy czułam na karku jego przyspieszony oddech, nagle do moich uszu dotarło głośne przekleństwo a chwilę później ogłuszający łomot. Odważyłam się odwrócić; Ridden zbierał się z ziemi, masując stłuczone kolano. W kracie koło niego znikała czyjaś noga. Więźniowie widocznie wspierali mnie w mojej ucieczce. W myślach ułożyłam podziękowanie dla tego, kto spowolnił Riddena.


Opowiadanie IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz