*4

4 0 0
                                    

Spróbowałam się podciągnąć na rzemieniu. Poszło łatwiej niż się spodziewałam, więc po chwili znajdowałam się na boku ptaka, obserwując jego pana. Chłopak właśnie wychylał się w drugą stronę; po chwili wrócił do poprzedniej pozycji z pełną ignorancji miną. Nawet nie obchodzi go, czy spadłam i utopiłam się w oceanie! – pomyślałam urażona. Wspięłam się cicho po ptaku, nie spuszczając wzroku z szerokich barków i pleców młodzieńca. Siedział on na jakimś siodle, które łączyło rzemień, po którym się wspięłam. Złapałam jeden z powiewających pasków i przywiązałam mocno do łańcucha, który zawsze nosiłam w pasie. Teraz przynajmniej nie spadnę – pomyślałam. Czując się odrobinę pewniej, wyplułam nóż i złapałam go precyzyjnie. Zbliżyłam się bezszelestnie do chłopaka, moje ruchy tuszował dźwięk huczącego wiatru.

Jego włosy zawiewał wiatr, umięśnionymi rękami trzymał wodze, zachowując pełną kontrolę nad ptakiem. Nagle dotarła do mnie nieprzyjemna myśl – co, jeśli obok lecą jego towarzysze, również na przerośniętych ptakach? Rozejrzałam się, wpatrując uważnie we mgłę; nie, nad tym oceanem byliśmy tylko my. Ciszę przerywał tylko łopot skrzydeł ptaka i jego zmęczone skrzeki. Mimowolnie poczułam współczucie dla tego dziwnie zmutowanego stworzenia – nigdy nie był wolne ani nie robiło tego, co chciało.

Gdy ptak zwiesił głowę i wyraźnie zwolnił, chłopak warknął gniewnie i smagnął stworzenie szpicrutą. Ptak wydał z siebie pełen bólu wrzask i mozolnie przyspieszył. Zgrzytnęłam ze złością zębami – nie pozwolę, by ten arogant pastwił się nad tym stworzeniem!


Opowiadanie IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz