Rozdział 1

1.2K 62 1
                                    

Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej, a Kiyoko kolejny raz nie wróciła do domu na kolację. Wskazówki zegara zbliżały się nieubłaganie do godziny dziewiętnastej. Zamknęłam delikatnie książkę, z której chwilę temu korzystałam i odłożyłam na swoje biurko, na piętrzący się stos podręczników. Czarna, za duża bluza leżała na swoim tradycyjnym miejscu przy drzwiach do pokoju, więc nie zastanawiając się długo, założyłam ją i wyszłam z domu. Nie miałam nic lepszego do roboty, a wyjścia po siostrę od czasu do czasu, należało do tych przyjemniejszych czynności.

Pogoda była bezwietrzna i na tyle ciepła, by nie odczuwać nieprzyjemnego chłodu, przenikającego przez warstwy ubrań. Liceum Karasuno, było blisko naszego domu, i głównie przez to wybrałyśmy tę szkołę. Potężnych gmach szkoły, widoczny był już po dwudziestu minutach szybkiego, rozgrzewającego marszu. Nie trudno było zgadnąć, gdzie będzie siostra, bo jako menadżerka szkolnego zespołu siatkarskiego, większość wolnego czasu spędzała na sali gimnastycznej. Włączone światła w dużej hali przyciągały wzrok i rozlewały się w ciepłych snopach światła na zewnątrz.

Powolnym krokiem obeszłam akademik i zajrzałam przez okratowane okno, przy głównych drzwiach wejściowych na halę sportową. Drużyna jeszcze odbijała piłkę, ale ewidentnie kończyli trening. Światło w składziku było zapalone i widziałam, jak drobna, kobieca postać z rozpuszczonymi włosami przekłada jakieś kartony. Kiyoko pewnie zabrała się za porządki w czasie, gdy drużyna trenowała. Pokręciłam głową i oparłam się plecami o ścianę przy drzwiach, na tyle daleko, by nie dostać w twarz drzwiami, gdyby ktoś miał zbyt dużo energii pod koniec dnia.

Wyjęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer siostry, licząc, że odbierze i powie mi, ile muszę na nią czekać. Zerkając przez okno, nie spodziewałam się, że zobaczę twarz ich nowego trenera, który sprawi, że wzdrygnę się tak bardzo, że upuszczę telefon na beton. Mrucząc pod nosem jakiś niecenzuralny komentarz, podniosłam urządzenie i otrzepałam go z pyłu, wkładając do kieszeni spodni. Sekundy później drzwi hali otworzyły się i stanął w nich blondwłosy facet, którego widziałam przed chwilą przez szkło.

– Co tutaj robisz?! Podglądasz trening?

Zmarszczyłam brwi i uniosłam wyżej głowę, kiedy kilku członków drużyny wychyliło się zza trenera.

– Nie, nic z tych rzeczy. Czekam na kogoś.

– Na kogo zboczeńcu?! Na naszą piękną Shimizu? – wydarł się wygolony chłopak, w którym od razu rozpoznałam Tanake, o którym czasami wspominała siostra.

Delikatnie rozbawiona, tak jawną niechęcią sięgnęłam dłonią do kaptura, który miałam złożony na głowę i zsunęłam go. Ciemne włosy wciśnięte pod materiał rozsypały się wokół twarzy, a jasne oczy były dobrze widoczne. Uśmiechnęłam się szeroko i przeszłam obok Tanaki, który zbierał szczękę z podłogi, i weszłam na halę.

– To dziewczyna! – usłyszałam za sobą, więc zatrzymałam się i puściłam mu oczko przez ramię.

– Kasumi! – usłyszałam głos siostry i szybko się odwróciłam się, by zobaczyć piłkę pędzącą w moją stronę. Mogłam się odsunąć i pozwolić, żeby osoba za mną dostała rozpędzonym przedmiotem, lub przyjąć niespodziewane podanie. Nie wahając się, złączyłam dłonie i zeszłam nisko na rozstawionych nogach, posyłając piłkę w stronę siatki.

– Ała – mruknęłam, rozcierając bolącą rękę.

– Przepraszam, przepraszam! Zeszła mi! – zaczął panikować niski rudzielec, biegnąc w moją stronę.

– Nic się nie stało – mruknęłam cicho. – Potrzebujecie jeszcze Kiyoko? Robi się późno i nie chcę, żeby wracała sama do domu.

Szarooka przywołała mnie gestem dłoni do siebie i wciągnęła do składziku, żeby rzucić we mnie ciężkim materiałem. Kichnęłam, czując jak gruba warstwa kurzu, uderza w moje nozdrza. Z ciekawością zerknęłam na zalegający na mych rękach materiał i pytająco uniosłam jedną brew.

– Co to jest?

– Baner Karasuno, chcę go wyprać i pokazać chłopakom przed turniejem wiosennym. Weźmiesz to do domu?

– Mhm, jasne. Mam im tego nie pokazywać, tak?

– Tak, chyba nawet nie wiedzą, że tu jest, chcę, żeby to była niespodzianka, dlatego zabieram go wcześniej.

Cicho potaknęłam i zaczęłam upychać obszerny, czarny zwitek materiału do lnianej torby, którą podała mi przed chwilą Kiyoko. Siostra poprawiła na nosie okulary i założyła za ucho włosy, opadające na oczy. Pomogłam jej odłożyć jeden z większych kartonów na najwyższą półkę i wyszłam z tego pomieszczenia przepełnionego kurzem. Chociaż sala, w której biegało stado spoconych mężczyzn, też nie była najmilszą opcją. Poprawiłam pasek torby na ramieniu i już miałam opuścić halę, kiedy dopadło mnie kilku chłopców.

– Jesteś jej starszą siostrą, tak? – zapytał Tanaka.

– Nie, przepraszam, że byłam nieuprzejma i się nie przywitałam na początku. Nazywam się Kasumi Shimizu i jestem młodszą siostrą Kiyoko.

– Młodszą?!

– Chodzę tu do pierwszej klasy... – mruknęłam niepewnie, widząc dziwną reakcję na swoje słowa. – Nie powiedziała wam, że ma młodszą siostrę w tym liceum? Klasa 1-5.

Wszyscy zgodnie zaczęli kręcić głowami i dopytywać o nieistotne szczegóły, podczas gdy większość starszych członków drużyny zajęła się sprzątaniem sali. Widząc, że Kiyoko zabrała już swoją torbę, chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam w stronę wyjścia. Będąc już na zewnątrz, głęboko odetchnęłam.

– Mi się wydaje, czy oni są dość napastliwi?

– Są okay, naprawdę się starają mieć dobre wyniki. Nowi są nieźli – odpowiedziała szarooka. – Świeża krew ma dobry wpływ na zespół.

– Podziwiam cię, że jesteś w stanie to wszystko ogarnąć.

– Jest coraz ciężej, nie tylko zajmuję się drużyna, ale pomagam też w samorządzie... Nie chcesz mi trochę pomóc?

– A będę mieć coś z tego?

– Oficjalnie będziesz należeć do klubu i nie będziesz musiała babrać się w robótkach ręcznych?

– Dobra, przekonałaś mnie.

– Już? Myślałam, że pójdzie gorzej.

Popatrzyłam na Kiyoko, która szła, patrząc na swoje stopy i głęboko nad czymś myślała. Wyglądała na zmęczoną i nawet nie kryła się z tym, że zbiera jej się na ziewanie. Jasne światło latarni rozpraszało mrok i nadawało przyjemnej atmosfery naszemu spacerowi. Nie mogąc się powstrzymać, wsunęłam rękę w jej włosy i roztrzepałam delikatnie ciemne kosmyki.

– Nawet jakbyś mnie nie zapytała, czy chcę dołączyć, to sama wyszłabym z inicjatywą. Nie możesz wszystkiego robić sama. Wiem, że macie nowego trenera, który swoją drogą mnie przestraszył, i całkiem nieźle odnajduje się w tej roli, ale ty nadal nie zwalniasz tempa. Uczestniczysz w popołudniowych treningach, a czasami zrywasz się też z rana, żeby koordynować ich ćwiczenia.

– Od kiedy ty tak dużo mówisz?

Prychnęłam pod nosem i lekko pokręciłam głową, kolejny raz roztrzepując dłonią poukładanie kosmyki Kiyoko. To ona była tą starszą i bardziej odpowiedzialną siostrą, ale czasami miałam wrażenie, że ginie we własnym świecie i ignoruje wszystkich dookoła.

– Podobno mówię aż za dużo w zestawieniu z tobą little sister – zażartowałam.

– Po prostu rodzice cię przekarmili za dzieciaka i jesteś taka wielka.

– Bardzo śmieszne, nie moja wina, że mi się urosło.

– Śmiesznie wyglądałaś będąc na równi z Sugą.

– No wiesz co... Jeszcze rosnę, nie uświadamiaj mnie o tym tak boleśnie. Moja szafa i tak mi o tym przypomina.

Uwierzyć w Księżyc |Tsukishima Kei x OC|✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz