Dzisiejsze zajęcia dla klas z rozszerzonym materiałem, kończyły się o dwie godziny wcześniej, bo dwie nauczycielki jechały na jakąś kilkudniową wycieczkę. Nie powiem, żeby mi to specjalnie przeszkadzało, bo dwie godziny wolności to, dwie godziny świętego spokoju.
Wrzuciłam wszystkie książki do torby i z uśmiechem przeciągnęłam się na krześle. Wszyscy powoli wychodzili z klasy, a ja nie śpieszyłam się jakoś specjalnie. Dzisiejsze lekcje były o tyle dobrze rozłożone w czasie, że idealnie po nich odbywał się trening drużyny. Na zewnątrz była całkiem znośna pogoda i wydawało się, że wcześniejsze ochłodzenie było tylko zapowiedzią tego, co czeka nas, jak jesień rozkręci się na dobre.
- Kas-chan, idziesz z nami? - zapytała Yachi, uśmiechając się delikatnie i poprawiając na ramieniu pasek własnej torby. Za nią stały dwie inne dziewczyny z klasy. Nie byłoby to nic dziwnego, bo Hitoka jest bardzo lubiana pomimo swojej nieśmiałości, ale jedną z dziewcząt była Misaki.
- A gdzie się wybieracie? - zapytałam pogodnie, bo nie zamierzałam psuć sobie dobrego humoru, przez obecność Misaki.
- Myślałyśmy o jakiejś pizzy, a potem może pójdziemy na film.
Chętnie się zgodziłam, chociaż zaznaczyłam, że do kina nie pójdę, bo drużyna ma jeden z ostatnich treningów przed turniejem. Yachi też chciała zrezygnować z drugiej części wyjścia, ale uspokoiłam ją, mówiąc, że ostatnio i tak spędzała z chłopakami nadto czasu. Ogółem było dość sympatycznie, chociaż nie mogłam się powstrzymać od złowrogiego łypania okiem na blondynkę.
- Ja się zbieram - powiedziała, machając ręką do dziewczyn, które wsiadały do autobusu, kierującego się na centrum handlowe. - Do zobaczenia na zajęciach!
Schowałam dłonie do kieszeni i ze słuchawkami na uszach zawróciłam w stronę liceum. Sporo osób musiało skończyć zajęcia, bo wszędzie było mnóstwo nastolatków w czarnych mundurkach Karasuno. Powolnym krokiem zmierzałam w stronę hali, z której odgłos uderzających o parkiet piłek, przebijał się przez muzykę w słuchawkach.
Nawet nie wchodziłam na salę, tylko od razu poszłam przebrać się w strój sportowy. Wciągnęłam na nogi krótkie, przylegające do ciała szorty, a na to założyłam jeszcze czarne dresy. Aż tak ciepło mi nie było, żeby się bez nich obejść. Przeciągnęłam przez głowę granatowy podkoszulek i zarzuciłam na ramiona bluzę, uprzednio zakładając na łokieć stabilizator. Ochraniacze na kolana wzięłam w dłoń, a na nadgarstek wsunęłam gumkę do włosów.
Wślizgnęłam się cicho na salę, gdzie już rozgrzewali się wszyscy siatkarze i machnęłam do siostry, która kroczyła w stronę kantorka. Nawet nie chciałam wiedzieć po jakie licho, jak chyba wszystkie możliwe piłki były już na boisku.
- Nawet o tym nie myśl - powiedział trener na mój widok. - Twój brat by mnie zabił, jakbyś sobie coś zrobiła.
Parsknęłam cicho na tę uwagę i zaczęłam zbierać włosy w wysoki kucyk, który idealnie podkreślał moje wygolone boki.
- Bez obaw trenerze, znam swoje granice.
Mężczyzna uniósł brew nieprzekonany, ale tylko pokręcił głową i nic nie powiedział, rozsiadając się na ławce. Położyłam telefon i ochraniacze za ławką i ulokowałam się w kącie, żeby się rozgrzać. Tanaka już paradował bez koszulki i nawet się nie krył z prężeniem mięśni przed Kiyoko. Mimowolnie, mały uśmieszek cisnął mi się na usta, widząc ten pokaz siły. Najlepsze było to, że chyba działał.
- O! Kasumi-chan, zagrasz dziś z nami?! - zakrzyknął Hinata.
- Hai! Taki mam zamiar - odkrzyknęłam rudzielcowi, widząc, jak unosi kciuk w górę, ciesząc się na wspólny trening.
Rozgrzewając się, obserwowałam, jak Tsukki z Tadashim odbijają piłkę i cicho między sobą rozmawiają. Po dwudziestu minutach wszyscy byli zdecydowanie rozruszani i gotowi do gry, a rudzielec, Noya i Ryuu, wręcz skakali z podekscytowania. Turniej, który był tuż, tuż za rogiem bardzo się im udzielał. Zsunęłam z nóg dresy i z zażenowaniem stwierdziłam, że chłopcy się na mnie gapią.
- Litości, już widzieliście mnie w krótkich spodenkach. Ile można - wymamrotałam, schylając się, by naciągnąć na kolana ochraniacze.
- Wybacz - zaśmiał się Daichi, drapiąc po głowie, unikając zmrużonych oczu Tsukishimy.
- Dobra, koniec tego gadania! - krzyknął Ukai. - Jak wszyscy rozgrzani i gotowi do gry, to rozdzielam składy. Kageyama, Hinata, Tsukishima, Ennoshita, Yamaguchi i Nishinoya na resztę.
Chłopaki zakrzyknęli w zgodzie i wszyscy zajęli swoje miejsca i już prawie rozbrzmiał dźwięk gwizdka, kiedy drzwi na salę się otwarły i pokazał się w nich przewodniczący szkoły. Wszystkie głowy skierowały się w jego stronę, a on ewidentnie szukał kogoś wzrokiem. Wcale nie byłam zachwycona, kiedy skanowanie sali zakończył na mnie.
- Coś się stało? - zagadnął Ukai.
- Potrzebuję na momencik Shimizu.
Zmarszczyłam brwi, nie do końca widząc, o co może chodzić, ale posłusznie zeszłam z boiska i stanęłam przy chłopaku, który był mojego wzrostu.
- O co chodzi senpai?
- Miałaś zająć się budżetem klubów, gdzie są te papier?
Otworzyłam szerzej oczy, słysząc jego wyniosły ton i zarzut. Jakbym tego nie zrobiła. Zmarszczyłam brwi i nonszalancko oparłam dłoń na biodrze. Nie zamierzam się kłaniać w geście przeproszenia, przed chłopakiem, który twierdzi, że z czegoś się nie wywiązałam. Przez otwarte drzwi wpadł podmuch chłodnego powietrza, przyprawiając mnie o gęsią skórkę i rozwiewając przydługie włosy przewodniczącego.
- Zrobiłam wszystko i zostawiłam papiery podpisane i posegregowane w pokoju samorządu, nie wiem, co potem z tym zrobiliście.
- Nie mam tych dokumentów, więc radzę ci nie kombinować i skończyć to co miałaś zrobić.
- Nie, jestem zajęta, mam teraz zajęcia klubowe, turniej za kilka dni, a ty senpai próbujesz mnie wykorzystać do papierkowej roboty, którą już odbębniłam.
Wszyscy na sali przypatrywali się tej wymianie zdań i nie powiem, ciśnienie lekko mi skoczyło, bo to było absurdalne. Dwa pudła papierzysków nie mogły sobie same wyjść ze szkoły.
- Sam widziałem, jak oddawała te dokumenty - wtrącił się Tsukishima. - Ta rozmowa jest bezsensowna i zabiera czas.
- I tak nie powinna z wami grać, co za różnica - parsknął. - Przebierz się i przyjdź, pomóż.
- Nie - oznajmiłam z mocą w głosie. - Skoro masz problem z moją pracą, to rezygnuję z miejsca w samorządzie. Możesz wyjść, drzwi są w tym samym miejscu. Trafisz, czy cię odprowadzić?
- Jesteś bezczelna!
- A ty mógłbyś zahaczyć o fryzjera, jak będziesz się ulatniać.
Mówiąc to, odwróciłam chłopaka i wypchnęłam za drzwi, zatrzaskując je z głośnym hukiem.
- Przypomnij mi, żebym nie wchodził ci w drogę - wymamrotał Ennoshita, uśmiechając się pod nosem.
- Święte słowa - przytaknął Nishinoya.
- Popieram - wymamrotał trener, odwracając głowę w drugą stronę.
Parsknęłam głośno, wracając na swoje miejsce na boisku, szturchając w bok asa, który był podejrzanie zbyt wesoły, a brew drgała mu w rozbawieniu. Ciekawe czy będzie taki wesoły przed oficjalnymi meczami.
☾☼☽
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
CZYTASZ
Uwierzyć w Księżyc |Tsukishima Kei x OC|✓
FanficTen, kto myślał, że Tsukishima Kei nigdy z własnej woli nie wyszedłby z inicjatywą poznania drugiej osoby i to zupełnie dobrowolnie, mógłby się zdziwić. Obojętny nie znaczy bezuczuciowy i młodsza siostra Kiyoko Shimizu szybko przekonała się, że war...