Informacja o pięciodniowym obozie została podana zaraz po treningu wyjazdowym i od tamtej pory większość drużyny ćwiczyła osobno odrębne elementy. Kageyama i Hinata nie przeprosili się i trwali w neutralnym zawieszeniu. Yachi często trenowała z Tobio, któremu podawała piłki, Shoyo znikał na całe dnie, trzecioklasiści i Tanaka ćwiczyli zsynchronizowany atak, Nishinoya próbował robić wystawy z wyskoku, a Tadashi pracował nad zagrywką. Najczęściej towarzyszyłam w treningu trzecioklasistów skacząc do bloku w zastępstwie Tsukkiego, który zaczął wykazywać mniejsze zainteresowanie siatkówką.
Nocny wyjazd na obóz treningowy był całkiem przyjemną podróżą, chociaż czułam się dziwnie siedząc obok Hinaty, który pokłócony z Kageyamą nadal go ignorował. Rudowłosy porozmawiał ze mną chwilę o siatkówce, o tym co lubi, wspomniał o gimnazjum, pierwszym meczu, w którym poprzysiągł pokonać Kageyame i trochę o swojej siostrze. Potem zasnął na moim ramieniu i nie obudził się do końca podróży.
Pierwszy dzień obozu był... Koszmarny. Karasuno nie wygrało ani jednego seta. Przez cały dzień chodziłam z dziewczynami i napełniałam bidony wodą, albo wrzucałam do pralki przepocone ręczniki. Po południu wszyscy mieli kilka godzin przerwy, głównie po to, żeby zjeść obiad. Pod wieczór drużyny wróciły na salę, by rozegrać kilka setów, a później bardziej ambitni gracze mogli ćwiczyć we własnym zakresie.
Od rana chodziłam w stroju sportowym i naprawdę nie mogłam zrozumieć, jakim cudem, niektórym nie jest za gorąco w długim dresie. Przypuszczając, że większość chłopaków, będzie chciało ćwiczyć różne elementy, w tym atak, założyłam swój stabilizator na łokieć i przewiesiłam przez ramię ręcznik. Kierowałam się w stronę trzeciej hali, bo tam ostatnim razem widziałam chłopaków, ale coś mnie tchnęło i skręciłam w stronę pierwszej hali.
Przystanęłam na chwilę i z niedowierzaniem patrzyłam, jak Kei skacze do bloku z własnej, nieprzymuszonej woli. Obserwowałam w ciszy trening, niezauważona przez resztę, kiedy między Tsukishimą a Bokuto wywiązała się wymiana zdań. Parsknęłam i odsunęłam siatkę zapiętą przed drzwiami.
– Ale ściemniasz Tsukishima-kun! Po prostu musisz trenować i poczuć wreszcie radość z gry.
– O! Kogo my tu mamy! – zawołał Kuroo-san.
– Cześć chłopaki, poskakać wam do bloku?
– Lepiej nie, jeszcze byś sobie coś zrobiła – stwierdził Akaashi.
– Ja mam już dość na dziś, idę – oznajmił Tsukki i wyszedł z sali.
Odwróciłam się w jego stronę, chcąc go zatrzymać, ale patrząc na jego plecy, zrezygnowałam. Odwróciłam się z powrotem w stronę kapitana Nekomy i wkurzona jego poprzednimi słowami, o zgarnianiu chwały przez Hinatę, zmarszczyłam gniewnie brwi.
– Po pierwsze, miło, że wyciągnęliście go na boisko poza treningiem, a po drugie... – zaczęłam spokojnie, by pod koniec wręcz zawarczeć na trójkę dryblasów. – Jakim trzeba być kretynem, żeby podkopać jego pewność siebie jeszcze bardziej?
– Przepraszamy?
– Taka menadżerka to skarb – zachichotał Bokuto.
– Wyzwalasz we mnie pokłady agresji – burknęłam.
Uznałam, że muszę poszukać Tsukkiego i z nim porozmawiać, bo kompletnie nie zgadzałam się z tym, że jest gorszy od rudzielca. Nie miałam za bardzo pomysłu, gdzie szukać blondyna, ale jego sylwetka mignęła mi przy trzeciej hali.
– Tsukki! – zawołałam cicho, biegnąc w jego stronę.
– Zostaw mnie.
– Ale Tsukki...
– Poważnie, nie dziś. Chcę zostać sam.
Zrobiła tak, jak kazał. Zostałam w miejscu i patrzyłam, jak znika za drzwiami szkoły. Wkurzona, tym, że nie chce ze mną rozmawiać, wparowałam do sali i stwierdziłam, że jeśli ktoś chce poćwiczyć odbiór, to jestem w idealnym nastroju, żeby posłać w boisko kilka petard.
☾☼☽
Gdybym wiedziała, że jako menadżerki będziemy zmuszone pomagać w kuchni i robić posiłki dla całego stada żarłocznych facetów, dwa razy zastanowiłabym się, zanim zgodziłam się wstąpić do klubu. Nie dość, że na zewnątrz było ciepło, to duchota w kuchni sprawiała, że pociłam się tam, gdzie nie powinnam.
– Kasumi-chan! – zawołała mnie jedna z menadżerek. – Mogłabyś przynieść arbuzy, które rada rodziców przygotowała w ramach poczęstunku?
Już wczoraj zauważyłam, że dziewczyny lubią wykorzystywać to, że mam sporo siły i często proszą, żebym przenosiła co cięższe garnki lub skrzynki.
– Jasne, nie ma problemu – potaknęłam, będąc już w drodze do tylnych drzwi. Szybko pożałowałam zgody, widząc, jak dużo jest owoców.
Dzień dłużył mi się niemiłosiernie. Kuchnia i asystowanie na treningach, zostało przełamane przerwą, gdzie wszyscy zawodnicy zostali poczęstowani arbuzami. Oczywiście większość skroiłam ja i menadżerka z Fukurodani. W zasadzie miło było sobie klapnąć na świeżym powietrzu i skorzystać ze słonecznej pogody.
– Kasumi-chan! Chodź tu na chwilę!
Popatrzyłam w stronę wzniesienia, na którym siedział Daichi, Asahi, Ryuu i kapitan Nekomy. Zmarszczyłam brwi na widok ostatniej osoby, ale odłożyłam puste naczynie, które miałam w rękach, na betonowe stopnie i ruszyłam w ich kierunku.
– Hej – przywitałam się. – Coś się stało?
– Nie, nie, ale mamy pytanie – zaczął Azumane.
– No dobra, co się stało?
– Chodzi o Tsukishimę – zaczął Tanaka.
Klapnęłam na ziemi obok Kuroo i czekałam na rozwój tej dziwnej konwersacji.
– Co z nim?
– No bo chyba nieźle się z nim dogadujesz...
– Kapitanie, do sedna.
– Czy Tsukishima ma starszego brata?
– Po co wam nagle taka informacja? – zmarszczyłam brwi, nie wiedząc, do czego zmierzają.
– Bo Saeko-san ostatnio wspominała, że jak chodziła do liceum, to w drużynie grał bardzo wysoki chłopak o takim samym nazwisku.
Przetarłam dłonią oczy, kalkulując, jak bardzo wkurzę Keia, gdy udzielę im takich informacji.
– Więc wiesz coś o tym czy ma brata? – dopytywał Daichi.
– No dobra – zaczęłam. – Kei ma brata, ale nie lubi o nim mówić, więc nawet o tym nie wspominajcie przy nim, bo zostanę uduszona poduszką przez sen.
– Przez sen? Kei? Jesteście, aż tak blisko? – drażnił mnie Kuroo.
– Właśnie, Kasumi-chan, często razem wychodzicie. Jesteście razem?
– Jakim cudem rozmowa o Akiteru zeszła na domniemany związek mój i Tsukishimy? – burknęłam. – Nic więcej wam nie powiem. Asahi-san, poćwiczymy wieczorem zagrywkę? – zapytałam ze słodkim uśmiechem. – Mam wrażenie, że dziś moje serwy będą lepsze niż wczoraj.
Puściłam do chłopaków oczko i zbiegłam na dół, żeby pomóc dziewczynom sprzątać cały ten bałagan.
– Ona serio z wami trenuje? – zapytał Kuroo.
– Tak, grała przez całe gimnazjum w siatkę, ale na pewno zaczęła wcześniej, bo ma niezłą technikę.
– Atakująca?
– Nie, środkowa blokująca – zaprzeczył Tanaka. – Próbuje naprostować okularnika, ale kiepsko jej idzie.
– Poważnie nie boicie się atakować, kiedy skacze wam do bloku?
– Tetsuro-san, ona ma prawie tyle samo siły co kapitan – parsknął Asahi. – Raczej to jej się trzeba bać, zwłaszcza że skacze naprawdę wysoko.
– Zmieniłem zdanie, jednak chce, żeby mi poskakała do bloku.
CZYTASZ
Uwierzyć w Księżyc |Tsukishima Kei x OC|✓
FanficTen, kto myślał, że Tsukishima Kei nigdy z własnej woli nie wyszedłby z inicjatywą poznania drugiej osoby i to zupełnie dobrowolnie, mógłby się zdziwić. Obojętny nie znaczy bezuczuciowy i młodsza siostra Kiyoko Shimizu szybko przekonała się, że war...