Kasumi: Tsukki, Tsukki
Kasumi: Cholera, Tsukki
Kasumi: Przywlecz tu swoją dupę i mi pomóż
Tsukki: Co chcesz?
Kasumi: No ładnie proszę, chodź tu
Kasumi: Jakiś debil się do mnie przyczepił
Schowałam telefon za plecami, widząc, że chłopak, na którego przez przypadek wylałam odrobinę wody, wrócił z króciutkiej wycieczki do kosza na śmieci. Od kilku minut zaczepiał mnie i próbował namówić na spotkanie. Zagryzłam policzek i rozejrzałam się za jakąś znajomą duszą. Od czasu kłótni, a raczej wielkiego wybuchu Misaki, byłam skazana na swoje własne towarzystwo. Yachi, z którą chciałam porozmawiać, jak na złość dziś nie było.
– Czekałaś na mnie? – zagadnął natręt, opierając dłoń o ścianę, przy której stałam. – Na pewno czekałaś. Co powiesz na wypad do kawiarni po szkole?
– Nie dziękuję, już mówiłam, że nie jestem zainteresowana.
– Nie daj się prosić, wiem, że chcesz – uśmiechnął się szerzej, a ja zmarszczyłam brwi.
– Nie, odsuń się.
– Widziałem, jak na mnie patrzyłaś.
– Kolego, ona wyraźnie nie chce twojego towarzystwa.
Przeniosłam wzrok na Tsukishimę, który stał kilka kroków dalej ze słuchawkami na szyi i dłońmi włożonymi w kieszenie spodni.
– Nie wtrącaj się czterooki, nie twoja liga – warknął szatyn, który stał przede mną.
– Zabieraj tę rękę, już – warknęłam, patrząc na tego dupka, który pozjadał wszelkie rozumy.
– Co, jego wolisz? – zaśmiał się ironicznie.
– Odczep się ode mnie!
– Chodź tu – powiedział Tsukki, wyciągając w moją stronę dłoń.
Nawet nie zastanawiałam się dwa razy nad jego słowami, tylko przepchnęłam się koło chłopaka, którego imienia nawet nie znałam i stanęłam za Tsukishimą, którego objęłam w pasie, chowając twarz w jego koszuli. Czułam, że się delikatnie spiął, ale nie odtrącił mnie, ani się nie ruszył.
– A ty spadaj i się do niej nie zbliżaj, skoro sobie tego nie życzy.
– Porozmawiamy kiedy indziej, cukiereczku.
W odpowiedzi pokazałam mu środkowy palec i ani myślałam o odsunięciu się od Tsukishimy. Kiedy niezadowolony nastolatek poszedł, skąd przylazł, Kei postukał po moich dłoniach, które nadal były zaplecione wokół jego talii.
– Możesz już mnie puścić – mruknął. – Ludzie się gapią.
– Pieprzyć ludzi – mruknęłam, puszczając go i stajać z nim twarzą w twarz. – Dzięki, że go spławiłeś.
– Sama mogłaś to zrobić.
– Niby mogłam, ale coś czuję, że rękoczyny byłyby nieuniknione.
Przekręciłam telefon w dłoniach i zobaczyłam dwie nieodczytane wiadomości, obie od Tsukkiego.
Tsukki: Gdzie jesteś?
Tsukki: Same z tobą problemy
– Wcale nie jestem problematyczna – stwierdziłam, unosząc prowokacyjnie brew.
– Jesteś.
– Ale patrz – uśmiechnęłam się szeroko. – Jednak tutaj przyszedłeś.
– Nie sprawiaj, bym tego żałował.
CZYTASZ
Uwierzyć w Księżyc |Tsukishima Kei x OC|✓
FanfictionTen, kto myślał, że Tsukishima Kei nigdy z własnej woli nie wyszedłby z inicjatywą poznania drugiej osoby i to zupełnie dobrowolnie, mógłby się zdziwić. Obojętny nie znaczy bezuczuciowy i młodsza siostra Kiyoko Shimizu szybko przekonała się, że war...