Wstępu ciąg dalszy

350 30 2
                                    

Rintarou niedbale ubrał swój mundurek. Koszula nie była wsunięta, a marynarka odpięta. Dodatkowo krawat swawolnie zwisał z jego karku. Jego matka pewnie będzie kazała mu to poprawić, ale on nie ma zamiaru nic zmieniać. Jest pierwszy dzień w nowej szkole - gdyby miał się ubrać idealnie to nie miałby życia w tej szkole. Nie chciał się wyróżniać pośród innych chłopaków ze szkoły. 

Przy wyjściu z domu zabrał swoje drugie śniadanie i wyszedł przed dom. Zatrzymał się tuż przed furtką, ponieważ jego uwagę przykuli sprzeczający się bracia. Spostrzegł, że nienagannie ubrali swoje mundurki, na co ciemnowłosy podniósł brwi. Był zdziwiony, że akurat oni wyglądali dokładnie tak, jak wymaga tego regulamin szkoły. Widział, jak zachowywali się przez ostatnie kilka dni na ich podwórku - z pewnością nie są typem przykładnego ucznia. 

W ostatniej chwili, gdy miał opuścić posesję, wrócił się po swój rower, ponieważ uświadomił sobie, że do szkoły miał spory kawałek. Gdyby miał iść pieszo, to dojście do szkoły zajęłoby mu około pół godziny. Nie ma opcji, że uda się tam na nogach. 

Przejechał obok bliźniaków, którzy dokładnie w tamtym momencie 'poprawiali' swój ubiór. Wyciągnęli koszule, odpięli kilka guzików i rozwiązali krawaty. 

No tak... - pomyślał czternastolatek i pomknął w stronę placówki. 

Suna nie miał problemu z dotarciem do nowej szkoły. Kilka dni temu zrobił mały obchód po mieście, żeby rozeznać się co, gdzie się znajdowało. Interesowały go oczywiście jakieś najbliższe sklepy, szkoła i miejsca, w których mógłby fotografować. Polubił uwiecznianie momentów na aparacie, gdy kilka lat temu miał za zadanie robić zdjęcia na imprezie urodzinowej siostry. Kilkuletni chłopiec był zachwycony tak dużym zadaniem, jakie mu wtedy powierzono. Teraz, gdy jest starszy robi to ze względu na przyjemność. 

Poza fotografowaniem gra też w siatkówkę, jednak nie jest to jego pasja. Do tego sportu zmusił go jego ojciec, który w młodości nie mógł dostać się do żadnej poważnej drużyny siatkarskiej i musiał zająć się innym zawodem. Zrzucił swoje marzenie o zostaniu zawodowym siatkarzem na syna, co samemu czternastolatkowi niekoniecznie się podobało. Nie miał jednak wyboru - musiał grać. 

Dojechał do miejsca docelowego trzynaście minut przed dzwonkiem - miał więc czas, aby udać się do sekretariatu i zgłosić się do wychowawcy. W ciągu tych kilkunastu minut został szybko oprowadzony po szkole, po czym rozbrzmiał dzwonek. Rozpoczęła się pierwsza lekcja. Wraz z nauczycielem fizyki (jego wychowawcą), Aratą Eguchim, stanęli pod salą, gdzie znajdowała się jego klasa. 

3-2 - taki napis widniał na tabliczce nad drzwiami. 

Arata nie czekał wieczności, zanim otworzył drzwi - zrobił to niemalże natychmiast po podejściu do odpowiedniej sali. Rintarou wszedł do klasy wraz z nauczycielem. 

Nie pojawił się wczoraj na uroczystym rozpoczęciu kolejnego roku szkolnego, dlatego też nie znał nikogo. A wszyscy zaraz poznają jego. 

Nim ta dwójka weszła do środka klasy, wewnątrz panował gwar. Wszyscy ze sobą rozmawiali, poznawali się i tworzyli już pierwsze grupki w nowym dla niektórych środowisku. Część z tych osób miała jednak szczęście znaleźć się w tej samej klasie, co i jego koledzy. Wraz z pojawieniem się nowej osoby cała klasa ucichła, zaciekawiona kim on jest. Nikt go w końcu nie znał. 

W ten sposób wszystkie oczy były zwrócone ku przestraszonemu czternastolatkowi. Ta scena przypomniała mu jego sen, który dręczył go od dnia, gdy jego rodzice zostali wezwani do dyrektora w poprzedniej szkole. Stał tuż pod tablicą nie za wielkiej sali i czuł jak jego ciało kostnieje ze strachu. 

- Dzień dobry! Niektórych z was nie było wczoraj na rozpoczęciu, dlatego pozwólcie, że przedstawię się jeszcze raz. Nazywam się Eguchi Arata, jestem waszym wychowawcą w ostatnim roku waszej nauki w tej szkole. Gdybyście mieli jakieś pytania lub prośby, nie bójcie się do mnie podejść. - zakomunikował monotonnie wszystkim doskonale znaną formułkę. - A obok mnie stoi... - nauczyciel spojrzał na skonfundowanego Rintarou. - No już, przedstaw się. - szepnął Eguchi. 

- Uhm... Jestem Suna Rintarou. Od dziś będę z wami w klasie. Miło was poznać. 

Kilka osób z klasy rzuciło kilka niezobowiązujących formułek, ale jego wypowiedź przed całą klasą przytłoczyła go na tyle, że już niczego nie słyszał. Właściwie to słyszał, ale jego mózg nie przetwarzał dźwięku, który docierał do jego uszu. 

Arata nakazał mu zająć jakieś wolne miejsce. Było to ironiczne, ponieważ w tej klasie była tylko jedna wolna ławka. Znajdowała się w najbardziej wysuniętej na prawo kolumnie, trzecim rzędzie. Miał jednak to szczęście, że to miejsce było tuż obok okna. 

Jak cudownie. - pomyślał ciemnowłosy. 

Nie będzie mógł się ukryć przed wzrokiem nauczycieli. 

Usiadł na tamtym miejscu i oparł głowę na dłoni. Dopiero teraz dawało mu się we znaki zmęczenie. Spał dziś jedynie cztery godziny - oczywiście, że był śpiący. 

Arata zaczął monotonnie nudnym tonem zaczął mówić o wyborze trójki klasowej na ten rok. Mówił, żeby takie osoby były wybrane rozważnie, ponieważ będą odpowiadać za klasę i ją reprezentować. Następnie poprosił jedną z uczennic, aby poprowadziła wybory tych trzech osób - gospodarza, zastępcy i skarbnika. On sam zaś usiadł przy biurku w rogu sali i zajął się swoimi sprawami. Klasa zdawała się wiedzieć co robi, jednak Rintarou był nowy, dlatego jeszcze chwilę zatrzymał wzrok na nauczycielu. W końcu się znudził i położył głowę na ławce. 

Suna, jako iż był nowy, z pewnością nie zostanie nawet choćby kandydatem do jednej z tych ról. Nikt go nie znał, więc nie było wiadomo czy sobie poradzi z pewnymi obowiązkami oraz czy się do tego nadaje. W trakcie, gdy dziewczyna zapisywała wykrzykiwane nazwiska na tablicy, Rintarou zasnął na ławce. Obudził się dopiero, gdy trójka została wybrana, a oni sami stali przed całą klasą. A on nawet nie głosował... 

Przyjrzał się uważnie tym reprezentantom ich klasy. Z lewej strony stał jeden z bliźniaków z tej samej ulicy, co on. Stał z dumnym uśmiechem, by po chwili pokazać komuś z tyłu język. Obok niego stał jakiś znudzony okularnik, który najprawdopodobniej miał dość tego chłopaka obok niego. A na samym końcu była niska dziewczyna, której twarz nic nie wyrażała. 

Pierwszą myślą Rintarou, gdy ją zobaczył było to, że musiała ściąć swoją grzywkę - była za długa. Nachodziła jej już właściwie na oczy, ale ona nie wyglądała na przejętą tym, ani nawet zirytowaną. 

Cała trójka wróciła na swoje miejsca, a po tym, gdy brązowooki zajął swoje miejsce - można było usłyszeć szepty z tyłu. Suna mógłby postawić milion na to, że właśnie sprzeczał się ze swoim bliźniakiem. Nie musiał nawet się odwracać, żeby być tego pewnym. 

Z pewnością będzie ciekawie z tymi osobami jako reprezentantami. Samo ich nastawienie, gdy tam stali pokazywało, że ich poglądy wielce się różnią. Ten rok zdecydowanie będzie ciekawy, ciekawszy od poprzedniego. 



Acceptance // OSASUNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz