Przepraszam

178 17 0
                                    

Rintarou przechadzał się za szkołą na długiej przerwie, ponieważ tylko tam miał spokój w szkole. Tylko w tym miejscu mógł pobyć sam i nie martwić się gnębieniem.

- Hej! Ty tam! - krzyk woźnego był chrapliwy, ale i donośny.

Spojrzał na starego mężczyznę, który machał na niego dłonią w geście, aby do niego podszedł.

Czternastolatek podszedł do niego wolno, ponieważ nie uśmiechało się mu pomagać woźnemu. Ale zrobi to, o co go poprosi z samego musu i powinności.

- Jak dobrze, że tu jesteś. - odetchnął z ulgą staruszek.

Nagle sceneria się zmieniła, a on znajdował się w męskiej toalecie. Była praktycznie nieużywana, ponieważ tutaj przychodzili jedynie delikwenci, którzy w czasie przerw palili papierosy.

Spojrzał w stronę okna, które było otwarte; przez nie do pomieszczenia wpadło kilka liści z drzewa nieopodal. Było nieprzyjemnie cicho. Ten bezdźwięk pozostawiał gęsią skórkę i przyspieszał bicie serca.

Tę ciszę przerwał odgłos ciężkich kroków. W uszach ciemnowłosego brzmiały jak dudnienie lub tykająca bomba.

W momencie, gdy poczuł uścisk na ramieniu - dudnienie ustało. Jedyne, co zaszczycało teraz jego uszy było sapanie woźnego, którego dłonie robiły się śmielsze i wodziły po całym ciele nastolatka.

- Doszły mnie pewne... - obrzydliwe sapanie nie ustawało, a dłonie powoli odpinały pasek spodni Suny. - ...słuchy, że to lubisz.

Chłopak zadrżał ze strachu i obrzydzenia. Bał się poruszyć w tej panice. Skupił się na obserwowaniu drzewa tuż za oknem. Gałęzie nieznacznie się bujały pod wpływem wiatru.

A gdy spodnie chłopaka opadły w dół, drzwi od łazienki zostały gwałtownie otwarte przez nauczyciela języka japońskiego. Ten nauczyciel zawsze sprawdzał każdy zakątek szkoły na dyżurze, żeby mieć pewność, iż każdy przestrzega zasad szkolnych.

Woźny zaraz się odwrócił i odsunął od chłopaka jak poparzony, a Suna z łzami w oczach obrócił jedynie głowę, ponieważ nie miał siły poruszyć całym ciałem. Czuł się tak niestabilny, jak wieża z kart. Jedno dmuchnięcie i już po nim.

Za nauczycielem stało kilkoro uczniów, którzy obserwowali całe zamieszanie. Wśród nich zobaczył twarze całej rodziny. Na ich twarzach widniał wstręt. Wstręt nie tylko do woźnego, ale i do Suny. 

Trzecia w nocy. 

Znów ten sam sen, który wracał do nastolatka co jakiś czas. Nie dawał o sobie zapomnieć. Rintarou bał się, że już na zawsze zapamięta ten dzień. Krzyczał w środku każdej nocy, gdy wybudzał się z tego koszmaru. 

Chłopak już nie zasnął tej nocy. 

Tego dnia w szkole pojawił się jako żywy trup. Miał bladą cerę i lekko czerwone oczy, które oczywiście delikatnie go piekły. Z energetykiem w dłoni przemierzał korytarz na przerwie. Jego oczy praktycznie same się zamykały, a on ziewał co kilka minut ze zmęczenia. 

Zombie w czystej postaci. 

Osamu oczywiście nie przeoczył takiego wyglądu chłopaka. 

- Hej, wszystko w porządku? - spytał, gdy wracali po treningu do domów. 

Przeszli kilka kroków, nim Suna odmruknął coś pod nosem, co miało znaczyć, że wszystko okej. 

Ale czy rzeczywiście tak było? 

Acceptance // OSASUNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz