Pomimo zostania członkiem klubu siatkarskiego Rintarou nie poszedł na trening pierwszego dnia. Miał inne plany już od dawna, które w końcu mógł dziś zrealizować.
Od razu po zakończonych lekcjach skierował się w stronę szpitala. Wewnątrz zapytał w recepcji o numer sali, w której przebywa jego mama. Bez problemu poznał numerek sali, jednak nie miał bladego pojęcia gdzie jej szukać. Minęło kilkanaście minut nim w końcu dotarł tam, gdzie chciał. Przez ten czas błądził po całym budynku.
W momencie, gdy Suna przekroczył próg, kobieta chciała wstać z łóżka i przytulić syna na powitanie. Chłopak natychmiast do niej podskoczył, ponieważ nie chciał aby się ruszała z łóżka. Nie był pewien co mogła zrobić, a czego nie w takim stanie. Założył więc, że powinna leżeć.
Sam nachylił się nad rodzicielką i oboje się objęli bardzo mocno. W oczach matki pojawiło się nawet kilka łez szczęścia.
- Jak ja dawno cię nie widziałam... - wyszeptała.
Eriko pogładziła syna po plecach i głowie. Odsunęli się od siebie kilka chwil później.
- Jak... jak się czujesz? - ciemnowłosy zawahał się przy wypowiadaniu pytania, ponieważ oczywiste jest, że kobieta czuje się źle. Jej stan było widać na twarzy, która niegdyś gościła szczery, ciepły uśmiech. Teraz też tam był, ale nie taki sam.
- Jak w niebie. - mruknęła, a oni oboje się uśmiechnęli z powodu tego nieudanego żartu.
- Zapisałem się do klubu. - zaczął czternastolatek. - Siatkarskiego. - dodał po chwili.
- Rin... Wcale nie musiałeś. Nie musisz spełniać wszystkich oczekiwań taty.
- Chciałem się zapisać. - powiedział, a na myśl przyszli mu bliźniacy, którzy także należą do klubu.
- No dobrze... - powiedziała nieprzekonana.
Doskonale wiedziała jakie podejście ma Daisuke co do ich syna. Ona uważała, że nie powinien wywierać na chłopaku takiej presji i pozwolić mu spełniać się w jego pasji. Gdy próbowała porozmawiać z mężem o tym, to rozmowa kończyła się kłótnią. Nigdy nie doszli do porozumienia w tej kwestii.
- Jak tam w nowej szkole?
- Dobrze. - pokiwał głową. - Atsumu i Osamu odwalają coś praktycznie codziennie i ja jestem w to wciągany czasami. - zaśmiał się, ponieważ nie raz musiał z nimi zostawać po lekcjach.
- Tak... Haruno mi mówiła, że non-stop rozrabiają. - kobieta uśmiechnęła się w rozbawieniu. - A poza tym wszystko w porządku? Nikt ci nie dokucza? - dopytała.
- Jest okej. - odparł zupełnie spokojny.
Przy tamtych dwóch nikt jeszcze go nie zaczepiał, ani nawet nie próbował porozmawiać, ale nieszczególnie mu to przeszkadzało. Bliźniacy potrafili dostarczyć wystarczająco dużo zajęcia. Dzięki nim nie czuł się tak samotny, jak myślał, że będzie. Rzeczywistość przerosła jego oczekiwania. Na każdej płaszczyźnie.
Szkoła i ten incydent, wybryki bliźniaków, a teraz choroba jego mamy...
Nie spodziewał się żadnej z tych rzeczy.
- Mamo... - chłopak spojrzał na kobietę z łzami w oczach. - Musisz wyzdrowieć, okej? Ja... nie poradzę sobie sam.
- Wyzdrowieję. - powiedziała, po czym jeszcze raz przytuliła czternastolatka.
^^^^
Minęło kilka miesięcy od momentu operacji Eriko. Od tamtej pory jest na chemioterapii, która bardzo osłabiła kobietę psychicznie, jak i fizycznie. Rintarou cały ten czas robił, co mógł, żeby czuła się lepiej. Jego ojciec natomiast stał się jeszcze bardziej odległy, niż był wcześniej. Nie kłócił się z żoną, a często nawet nie wracał do domu na noc. Wszystko to, by być w stanie utrzymać rodzinę oraz zapłacić za leczenie kobiety.
Sytuacja w domu wpłynęła nawet na Asami. Przestała wdawać się w bójki z dziećmi, więc rodzice nie byli więcej wzywani do szkoły. Zrozumiała, że nie może sprawiać więcej problemów jej rodzicom. Jednak trudno jej było utrzymać swoje emocje na wodzy, gdy inne dzieci jej dokuczały. Dziesięciolatka wracała do domu podirytowana, co odbijało się na domownikach. Zarzucała matce, że zachorowała, a ojcu, że nigdy nie wraca do domu. Z bratem kłóciła się o każdą drobną rzecz i często doprowadzało to do przepychanek pomiędzy nimi.
Haruno próbowała pomóc rodzinie tak, jak mogła. Od czasu do czasu przygotowywała im obiady. Wiedziała, że skoro Daisuke jest cały czas w pracy, a Eriko nie jest w stanie ugotować obiadu to dzieci musiały same sobie radzić. Często odwiedzała kobietę, jednak te wizyty zazwyczaj były krótkie. Eriko nie miała siły rozmawiać z kobietą.
Z kolei Atsushi przestał spotykać się z Daisuke, który brał tyle nadgodzin, ile był w stanie wziąć. Mężczyzna starał się nawiązać jakiś kontakt z młodym Suną, który często przebywał w ich domu. Jednak bezskutecznie, ponieważ w oczach chłopaka każdy ojciec jest zły.
A Rintarou poza domem starał się udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Chodził do szkoły, do klubu, spotykał się z bliźniakami w czasie wolnym, a potem wracał do domu. Domu, gdzie była jego mama. Mama, którą musiał się zaopiekować.
To wszystko było nowe i bardzo trudne dla młodego człowieka. Przez ten czas nie miał nawet czasu, żeby zająć się swoją pasją. Odstawił aparat do szuflady, gdzie został pokryty kurzem.
A co gorsze w tym wszystkim - nie było widać poprawy w stanie jego matki.
Przez te kilka miesięcy wyrzuty sumienia Suny wzrosły. Zaczął nawet się zastanawiać nad swoją orientacją, co jeszcze bardziej go dobijało. Pomimo tego, że wciąż nie wiedział kim jest, zdawał sobie sprawę, że czuje pociąg do przyjaciela.
I jak zazwyczaj nie pozwalał nikomu się dotknąć, tak Osamu zaczął traktował niemalże jak zarazę. Bał się, że jego dotyk intensywnie wpłynie na jego uczucia lub sprawi, że Suna znowu będzie podniecony, jak w przypadku tamtego nieerotycznego zdjęcia.
Te wszystkie problemy, o których nie mógł nikomu powiedzieć tylko rosły w objętości. Ciemnowłosy przestawał sobie z nimi radzić. Często wpadał w panikę i chował się w mało uczęszczanych miejscach w szkole, aby dojść do siebie.
Tak było i dziś.
Siedział w jednej z kabin i płakał z głową uniesioną w górę. Po raz kolejny złamał daną sobie obietnicę. Miał nie płakać nigdy więcej...
Próbował pomyśleć o czymkolwiek, tylko nie o Osamu, matce czy ojcu. Jednak w tej chwili nie potrafił pomyśleć o czymś innym. Jego myśli wirowały między tymi trzema osobami.
Minęło sporo czasu, nim uznał, że wypadałoby wrócić na lekcje. Wyszedł z kabiny, a gdy podszedł do umywalek, żeby obmyć twarz w zimnej wodzie, zobaczył szarookiego w lustrze. Wzdrygnął się przestraszony jego obecnością.
Osamu obserwował przyjaciela z nieodgadnioną miną. Stał oparty o ścianę za nim i czekał. W tym czasie ciemnowłosy obmył twarz w ciszy i odwrócił się do gapia.
- Nie mów o tym nikomu. - powiedział, czując się żałośnie.
- Dlaczego płakałeś? - spytał starszy.
Odbił się od ściany i podszedł do chłopaka, stając metr od niego.
Patrzyli sobie w oczy przez pewien, bardzo długi czas. Byli tego samego wzrostu, a więc żaden z nich nie musiał zadzierać nosa.
- Już nieważne.
Suna odszedł zażenowany.
Ostatnio wszystko się zjebało... - pomyślał, gdy mijał piętnastolatka.
Od czasu, gdy szarooki przyłapał chłopaka na płakaniu uważnie go obserwował. Zauważył, że te wszystkie uśmiechy, zapewnienia, że wszystko okej... to wszystko było udawane i nie szło z głębi jego serca. Nastolatek chciał, aby jego przyjaciel mógł swobodnie wyrazić swoje uczucia, a nie przykrywać je fałszywymi. Nie wiedział jeszcze jednak, jak mu pomóc.

CZYTASZ
Acceptance // OSASUNA
FanfictionNieprzyjemny incydent sprawił, że Suna pozna kogoś, kto obudzi w nim uczucia, których wolałby nigdy nie poznawać. Czy będzie w stanie je zaakceptować?