Łamanie zakazów

267 25 3
                                    

Suna Rintarou wrócił do domu po niemalże dwudziestu godzinach. Zastał tam podirytowaną siostrę (nic nowego) oraz niezadowoloną matkę. Nie zdążył nawet zdjąć butów, a został zawołany przez Eriko do kuchni. 

- Ile masz lat, Rin? - kobieta spytała z westchnieniem. 

- Czternaście. 

- Wiesz, kiedy dopiero możesz zacząć pić alkohol? - zadała kolejne pytanie, które odbiło się echem w uszach nastolatka. 

Ciemnowłosy chciał zacząć się tłumaczyć, ale zrozumiał, że to nic już mu nie da. Nic w końcu nie odpowiedział. 

- Tata z tobą porozmawia, jak wróci. Ja pójdę się położyć. - mruknęła. 

- Zawsze tylko leżysz na łóżku i mówisz, że jesteś zmęczona. - wysyczał nastolatek. 

- Słucham? 

- Mam dość, że to ja muszę zajmować się wszystkim w domu! A ty mi nawet nie pomagasz! - krzyczał ile miał sił w płucach. - To ja tu sprzątam! To ja robię dla ciebie jedzenie! Ja cię proszę, żebyś jadła i o siebie dbała! A ty... - głos chłopaka się załamał przez płacz. - Ty tylko mówisz, że nie masz siły... - spojrzał wprost w czarne oczy matki, które wyrażały jedynie szok. - A teraz chcesz udawać, że te miesiące nigdy nie istniały?! Chcesz mnie pouczać?! Śmieszne. - powiedział twardo i odszedł do swojego pokoju. 

Suna zaczął rzucać rzeczami, gdy tylko zamknął za sobą drzwi. Był wściekły, że nie mógł dobrze się bawić tego jednego dnia; że nie potrafi zapomnieć o niczym, co go teraz gnębi; że nie może cieszyć się swoim nastoletnim okresem życia. Wszystko zaczęło go irytować, a jego umysł podrzucał mu tylko rzeczy, dzięki którym był coraz bardziej zły. 

On - zamiast się zakochiwać, zajmować swoją pasją - opiekuje się chorą mamą, zajmuje domem i zadręcza swoją seksualnością. A do obrazka dochodził jeszcze wymagający ojciec, który zleje go za picie, gdy tylko wróci z pracy. 

Nie mogło być gorzej. 

Minęło kilka minut, a do domu wrócił Daisuke, padnięty po długim dniu w pracy. Żona powiedziała mu o tym, co zrobił ich syn. Pominęła jednak jego wybuch w stosunku do niej. Czuła się źle z tym, że tak się stoczyła w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Przecież jeszcze w kwietniu mieli tak dobrą relację, a teraz... 

Mężczyzna wspiął się po schodach na piętro, gdzie był pokój nastolatka. Zaczął intensywnie pukać do drzwi po nieudanej próbie otworzenia ich. 

- Rintarou! Otwórz te drzwi! 

- Spokojnie, Daisuke. - kobieta położyła dłoń na ramieniu męża. 

- Jak mam być spokojny kiedy ten gówniarz się upijał jeszcze wczoraj! 

- To nie powód do krzyku. - powiedziała. 

- Zawsze mu pobłażałaś i patrz co z niego wyrosło! Nim się obejrzysz, przestanie szanować starszych, będzie się upijać, palić! Co jeszcze! - Starszy Suna uderzył w drzwi otwartą dłonią. - Cholera! Kiedyś stamtąd wyjdzie. - powiedział, po czym zbiegł na dół, głośno tupiąc. 

A czternastolatek siedział oparty o drzwi. Nie chciał otwierać tych drzwi, gdy oboje tam byli. Nie chciał słuchać żadnego kazania, ani żadnych krzyków. 

Co złego w tym, że spędził trochę czasu z przyjaciółmi? 

Poza tym nie zrobili sobie, ani nikomu innemu krzywdy pijąc trochę alkoholu.

W końcu zebrał się w sobie i wyszedł z jedynego raju na tej Ziemi. Kiedyś w końcu musiał wysłuchać rodziców. Stanął w wejściu do kuchni, po czym rzucił w przestrzeń: 

Acceptance // OSASUNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz