Gorsze dni

298 25 8
                                    

Rintarou wypuścił powietrze ze świstem. 

Nie chciał odpowiadać na to pytanie. 

- Już nieważne. - odparł, odwracając wzrok. 

Dokończył szybko resztkę sorbetu i uciekł od piętnastolatka, rzucając na odchodne szybkie podziękowanie. Osamu przez moment siedział na tej durnej ławce, nie wiedząc co zrobić. W końcu wziął ze sobą siatkę zakupów i ruszył za chłopakiem. Miał to szczęście, że nie odbiegł za daleko i wciąż go widział. Biegł za nim, wołając, jednak ciemnowłosy nawet się nie odwrócił. Biegli jeszcze kilkanaście minut, aż dotarli do plaży. 

- Hej! Poczekaj! Nie chciałem być wścibski, ale... martwię się, okej?! - krzyczał szarooki, mając nadzieję, że Suna przestanie go ignorować. 

Rintarou stanął kilka kroków od wody, a chwilę później dobiegł do niego piętnastolatek. Oboje stali, nie patrząc na siebie i ciężko oddychając po biegu. 

- Zapomnij, że spytałem. Nie musisz mi nawet odpowiadać. - Osamu zerknął kątem oka na przyjaciela. - Nie musiałeś też uciekać. - dodał. 

Młodszy uśmiechnął się delikatnie z powodu tej całej sytuacji. 

Jedyne co ostatnio potrafi zrobić, to uciekać i odsuwać od siebie problemy oraz udawać, że nie istnieją. 

Słońce schowało się za horyzontem jakiś czas temu, więc żadnej romantyczniej atmosfery pomiędzy nimi nie było, a jednak w powietrzu coś wisiało. I może to coś sprawiło, że Suna odpowiedział na tamto pytanie. A może dlatego, że było ciemno, kto wie. 

- Bałem się. I wciąż się boję. 

Miya przez moment nie wiedział co miałby zrobić. Jedyne, co był w stanie dla niego teraz uczynić, to objęcie go ramieniem i przysunięcie do siebie. Przez moment wyczuł, jak nastolatek się spina, a chwilę później rozluźnia. 

Osamu obejmował go delikatnie, ale właśnie to wywołało wzruszenie u czternastolatka. Dawno nikt go nie przytulił. Mimo, że nie była to osoba, od której chciałby otrzymać taki gest, nie narzekał. Co więcej - bardzo on go ucieszył. 

Starszy nie pytał już nawet czego chłopak się bał. Nie potrzebował tego wiedzieć. 

Albo raczej domyślał się, czego się bał i nie chciał o tym słyszeć od niego. Bardzo trudno byłoby mu znieść słuchanie takiej opowieści z jego ust, kiedy tak mu na nim zależy. 

Chciał jedynie dodać otuchy przyjacielowi w jakiś sposób. Szarooki szczerze pragnął, aby ciemnowłosy był szczęśliwy, nie musiał się niczego bać, ani niczym martwić. I mimo, że chciał mu pomóc z jego problemami, nie mógł tego zrobić, jeśli Suna nie chciał z nim o tym porozmawiać. 

To przytulenie było najlepszą rzeczą, jaka spotkała Rintarou w ostatnich kilku miesiącach. 

Jeszcze nie wiedział, jednak że takich 'najlepszych' będzie więcej. 

^^^^

Suna miał szczęście, ponieważ rodzice nie dowiedzieli się o jego wyjściu. Choć jest możliwość, że się dowiedzieli, jednak postanowili to zignorować. W każdym bądź razie chłopak siedział w domu całą przerwę letnią. Przez ten czas próbował skontaktować się z bliźniakami poprzez smsy, jednak żaden nie odpisywał. A mimo to widywał ich czasami, jak grali na podwórku w siatkówkę ze sobą. Czternastolatek doszedł do wniosku, że ich kara musiała być zdecydowanie bardziej surowa, niż jego. 

W końcu wrócili do szkoły, a w związku z tym cała trójka usłyszała, że ich oceny mają się poprawić, inaczej kara ich będzie obowiązywać dłużej. Tymczasowo została ona zniesiona, ale tylko do czasu egzaminów. Czekały ich prawie cztery miesiące nauki. 

Po usłyszeniu tego nie obyło się bez jęków nastolatków, ale nic nie wskórali swoimi narzekaniami i tłumaczeniami. Ich rodzicie uważali, że muszą zapamiętać, aby nie łamać przepisów. 

Pod koniec jesieni zawsze organizowane są wycieczki szkolne, co aktualnie było głównym tematem rozmów uczniów. Na korytarzach było bardzo głośno ze względu na dość ożywione dyskusje między znajomymi, które oczywiście dotyczyły najlepszego miejsca na wycieczkę. 

Atsumu, Osamu i Rintarou nie uczestniczyli w tych rozmowach tak, jak cała reszta klasy. Mieli zupełnie inne zmartwienie na chwilę obecną. I pomimo, że chcieli jak najszybciej wyjść spod wizji długiego szlabanu, to nie mieli motywacji do nauki. Nie uśmiechało im się uczyć non-stop do egzaminów, ale wiedzieli, że by poprawić oceny - naprawdę musieli wziąć się do roboty. 

Poza wycieczką czekał ich jeszcze turniej w tym sezonie. Jednak samo myślenie o tym, ile ich czeka pracy nad swoją grą, jak również ocenami sprawiała, że mieli dość tego wszystkiego. 

I właśnie to wszystko sprawiło, że cała trójka leżała bez życia na podłodze w środku treningu. Słowa kapitana niewiele na nich działały. Niepojęte dla nich było, jak można pogodzić siatkówkę z nauką. 

W końcu młodszy Miya wstał jako pierwszy. Powoli i ociężale powrócił do ćwiczeń. Po kilku minutach pozostała dwójka poszła w jego ślady. 

Jakoś dobrnęli do końca ćwiczeń i opuścili teren szkoły zupełnie wyczerpani. Bliźniacy ruszyli pieszo, natomiast Suna minął ich na swoim rowerze. Czekało go jeszcze sporo obowiązków w domu. Gdy dojechał do domu, rzucił rower tuż przed domem i wszedł do środka. Wiedział, że nikt mu nie odpowie, jeśli poinformuje domowników o swoim powrocie, więc zrezygnował z tego już jakiś czas temu. 

- Mamo? - zawołał, chcąc dowiedzieć się gdzie jest rodzicielka. 

Nie usłyszał odpowiedzi, dlatego zrobił szybki obchód domu. Znalazł ją w sypialni, na łóżku. Nie spała. 

W pomieszczeniu jedyne światło pochodziło od korytarza, gdzie stał Rintarou. 

Dzisiaj był jeden z tych gorszych dni dla niej. Nie tylko dla niej zresztą. Chłopak też miał ciężko, gdy kobieta odmawiała jedzenia i wszystkiego innego. 

- Jadłaś już? - spytał, choć znał odpowiedź. 

Odczekał kilka chwil, ale wciąż nie uzyskał odpowiedzi. 

- Mamo. - wywołał ją jeszcze raz. 

Dopiero wtedy Eriko spojrzała na syna. Czternastolatek powtórzył swoje pytanie. 

- Nie jestem głodna. 

- Musisz jeść, mamo. Nie wyzdrowiejesz, jeśli przestaniesz jeść. - westchnął. 

Kobieta powtórzyła ostatnie zdanie. 

- Mamo. 

Nie odpowiedziała. 

- Zjedz chociaż trochę. Zaraz ci przyniosę, okej? - zapytał, jednak nie czekał na odpowiedź. Zbiegł na dół, gdzie wziął się za przygotowanie czegoś na szybko do zjedzenia. 

Czekając, aż ryż będzie gotowy, kucnął przy blacie kuchennym. Otarł swoją zmęczoną twarz i spróbował sobie wmówić, że teraz będzie tylko lepiej; że jego mama wyzdrowieje; a on w końcu zrozumie co się z nim samym dzieje ostatnio. Naprawdę chciał uwierzyć w swoje własne słowa. 

Dokończył przygotowywanie porcji dla matki, po czym zaniósł jej na tacy talerz wraz z herbatą. 

- Proszę, zjedz. Tylko trochę, mamo. - powiedział, kładąc na stoliku tacę. 

Kobieta obróciła się twarzą do syna. Sięgnęła po tacę, a następnie po pałeczki. 

Rintarou w ciszy opuścił pokój. Zamknął się w pokoju i zabrał się za naukę w ciszy. Miał wrażenie, jakby był zupełnie sam w domu. Nie słyszał żadnych szmerów, ani cichych rozmów, co kiedyś często zaszczycało jego uszy. Tęsknił za dawnym życiem, kiedy nie miał problemów w szkole; kiedy jego mama była zdrowa. Cofnął by się wstecz o kilka lat. Nie przeszkadzałyby mu te oczekiwania jego ojca. W końcu jakoś dotrwał z nimi do dnia dzisiejszego, a ojciec go nie ukatrupił. Jakoś dał sobie z tym radę, więc byłby w stanie zrobić to jeszcze raz. 

A żeby móc sobie poradzić z tym, co teraz na niego spadło, potrzebował zdecydowanie więcej siły. 

I o ile siłę fizyczną można zwiększyć wykonując wiele ćwiczeń, tak jeśli chodziło o siłę psychiczną - chłopak nie wiedział co miałby zrobić, aby mieć jej więcej. 


Acceptance // OSASUNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz