Petarda w Kioto

271 24 9
                                    

Atsumu już praktycznie nie miał siniaków po kilku tygodniach od jego pamiętnej bójki. Ale w jego pamięci wciąż pozostał smak przegranej, a nawet i dwóch. Ale najbardziej bolał go fakt, że przegrali ten mecz, bo Szóstka oszukiwała. Słyszał nawet jak się do tego przyznali! Mimo tego nikt mu nie wierzy. 

Nie wie jednak, że ktoś był świadkiem tego wszystkiego i może potwierdzić jego słowa. 

Świadek ten bał się otworzyć usta, ponieważ był pewien, że bliźniacy odwrócą się od niego, jeśli powie prawdę. A patrząc na wybuch szarookiego tamtego dnia - nie było opcji, aby prawda miała wyjść na jaw. 

Tymczasem po szkole rozniosło się, że brązowooki to delikwent, a więc teraz wszyscy omijali go szerokim łukiem. Już wcześniej nie miał zbyt dobrych relacji z ludźmi, jednak teraz to się znacznie pogorszyło. To dość mocno wpłynęło na chłopaka. Jest ekstrawertykiem, więc naturalnie chciałby móc rozmawiać z innymi, zamiast siedzieć gdzieś samemu. Teraz jedynymi osobami, z którymi rozmawia to jego brat i Suna. 

Jeśli chodzi o wycieczkę do Kioto, to jakimś cudem Rintarou zdołał na nią pojechać. Stało się to głównie dzięki dofinansowaniu, które pokryło prawie połowę kosztów. Pozostała część pieniędzy nie wynosiła tak dużo, a więc Daisuke zgodził się na wyjazd syna. Zaznaczył jednak, że następnego razu nie będzie. 

Zgoda ojca Rintarou nie była łatwą do zdobycia. Osamu i Rintarou musieli się sporo nastarać, żeby ją uzyskać. Co z tego, że mieli mocny argument w postaci dofinansowania, jeśli ostatnio złamali zakaz pod nieobecność ich rodziców. Czternastolatek musiał zaciągnąć kredyt zaufania u ojca. 

W tej chwili ciemnowłosy patrzył na świat przez aparat swojej mamy. Czuł przyjemne mrowienie i dziwną nostalgię, gdy go trzymał. To chyba właśnie stało się jednym z jego ulubionych uczuć. 

Chłopak obrócił się, a na wprost niego zauważył patrzącego na niego szarookiego. Wiatr powiewał jego włosami, a w tle była spora grupa ich kolegów z klasy. Rintarou zrobił zdjęcie, dokładnie wtedy, gdy liście wzniesione przez wiatr uderzyły w twarz starszego. Dosłownie dostał z liścia. 

Niewymuszony śmiech rozbrzmiał niedaleko świątyni, do której zmierzała wycieczka. 

^^^^

Przez trzy dni wycieczki ciemnowłosy patrzył na wszystko przez aparat, którego nie zostawiał bez nadzoru nie dłużej niż na piętnaście minut. Zawsze był gdzieś blisko niego, a on zapełniał pamięć wszystkim, czym mógł. Zdjęcia świątyń lub przypadkowych ludzi pojawiały się tak często, co zdjęcia Osamu. Piętnastolatek nie wiedział o większości z tych zdjęć. Ale jednego mógł być pewien - były one zrobione precyzyjnie. 

W tej chwili jednak aparat matki Rintarou leżał starannie odłożony do torby. Czekał na jutrzejszy dzień, by mógł zostać użyty. Czternastolatek w tym czasie siedział na jednym z trzech rozłożonych futonów i przeglądał się w swoim telefonie. Starał się zrobić sobie chociaż jedno marne zdjęcie na tej wycieczce. Jeszcze na żadnym się nie pojawił. 

Tymczasem do pokoju wparował Atsumu, wyglądając na dość pobudzonego. Młodszy jednak kompletnie zignorował chłopaka; nie miał sił na igranie z tym wulkanem energii, którym w tej chwili był brązowooki. Przewrócił oczami i obrócił się plecami do Miyi. 

Suna w końcu znalazł odpowiedni kąt i minę do zdjęcia. Było nieco rozmazane ze względu na jego drżące dłonie, ale nie mógł na to nic poradzić. Wmówił sobie, że dzięki temu jego selfie uzyskało aesthetic. W tle fotografii znajdował się Atsumu, który z pewnością podpalał coś zapalniczką, jednak zanim nastolatek zdążył się przyjrzeć temu - usłyszał krzyki bliźniaków z łazienki. 

Skonfundowany wszedł do pomieszczenia, gdzie byli i zamarł zaraz po wejściu. Pod prysznicem był zupełnie nagi Osamu, krzycząc na wszystkich wokoło. A po drugiej stronie pomieszczenia stał Atsumu z palącą się petardą. Oczy Rintarou nie wiedziały na czym powinny się skupić. 

- TO ZARAZ WYBUCHNIE! - krzyczał spanikowany brązowooki. 

- WYRZUĆ TO, TY DZBANIE. CHOLERA JASNA, CZY MUSIAŁEŚ TUTAJ WEJŚĆ?! 

- NIE WIEDZIAŁEM GDZIE TO WYRZUCIĆ!

- BO TO NAJLEPSZE MIEJSCE DO WYRZUCANIA RZECZY! W TYM MAŁYM POMIESZCZENIU ZARAZ WSZYSCY ZGINIEMY! PRZEZ CIEBIE! - oskarżał brata Osamu, jednocześnie zakrywając się w znaczących miejscach. 

Suna zabrał 'tykającą bombę' z rąk piętnastolatka i wrzucił ją do toalety. Cofnął się kilka kroków w tył dla bezpieczeństwa, co było najlepszą decyzją jego życia (czego dowiedział się sekundy później). Płonący lont nie zdążył dotknąć wody, kiedy petarda wybuchła. W łazience rozbrzmiał bardzo głośny huk, a muszla klozetowa znalazła się w częściach na podłodze. Woda rozlała się po całej podłodze, sprawiając, że cała trójka wybiegła stamtąd jak najszybciej. Stali pod drzwiami i patrzyli na siebie z oczami mówiącymi jedno. 

Mamy przesrane. 

Zaalarmowany dźwiękiem wybuchu opiekun wycieczki przyszedł do pokoju chłopców w szlafroku i kapciach. 

- Co to był za... CZEMU ON JEST NAGI?! Ubieraj się, ale to już! 

Osamu nie był pewien co ze sobą zrobić. Nie mógł się ubrać tak po prostu tutaj przy nauczycielu; nie mógł też wybyć do łazienki. Na ratunek przyszedł mu dość zawstydzony czternastolatek, który podał mu hotelowy szlafrok, który każdy uczestnik wycieczki otrzymał. Szarooki odwrócił się i zarzucił na siebie szary materiał. 

Trójka chłopców spojrzała na nauczyciela, próbując się nie roześmiać na jego widok. Stał przed nimi w puchowych kapciach i dokładnie tym samym szlafroku, jaki miał na sobie starszy Miya. Poczochrane włosy sterczały w każdym możliwym kierunku. Mężczyzna mrużył oczy ze względu na brak okularów, a też i przez to, że nagła jasność go nieco oślepiała. 

Zdecydowanie nie wyglądał poważnie. 

Łazienka za nimi też nie wyglądała lepiej. 

- A teraz chcę wiedzieć, co się stało. 

Atsumu parsknął, ponieważ nie wytrzymał na myśl o rozwalonej toalecie. 

^^^^

Koniec końców szlaban delikwentów przedłużył się jeszcze sporo. Ich rodzice musieli pokryć koszty naprawy łazienki, co wyniosło sporo pieniędzy. Starszy Suna był wściekły na syna, pomimo tego, że to nie jego wina. Tak właściwie to chłopak uratował jego i bliźniaków od obrażeń petardą. Daisuke jednak nie przyjmował tego do wiadomości i uznał nastolatka za równie winnego co Atsumu, który był sprawcą tego wszystkiego. 

Tymczasem Atsushi był pod wrażeniem całego zdarzenia. Oczywiście popierał uziemienie chłopców, jednak z drugiej strony chciał znać każdy szczegół tamtej nocy. Haruno nie podzielała entuzjazmu męża. Była zawiedziona zachowaniem synów. Miała nadzieję, że powoli zaczną dojrzewać i przestaną sprawiać problemy. Nadzieja jednak zgasła, gdy zobaczyła reakcję męża na wieść o występku bliźniaków. Zaśmiał się głośno i dopytywał o reakcję nauczycieli oraz o to, jak wielkie zniszczenia zasiała petarda. 

Chłopcy na zawsze pozostaną chłopcami. 

A Haruno Miya miała pod dachem do wychowania aż trzech chłopców. 

Acceptance // OSASUNAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz