Choć mecz rozegrał się jakiś czas temu, on często nawiedza myśli siatkarzy. Wspominają go i mówią o nim, żalą się rodzinom i przyjaciołom, jednak nic to już im nie pomoże. Najgorsze zdarzenia jednak odbyły się dopiero po meczu. O tym nikt już nie mówił.
Tamten dzień był dość chłodny. Na tyle chłodny, że kurtki na zewnątrz były wymagane. Ale prawdziwe oziębienie przyszło dopiero później.
Do hali zawitali ich przeciwnicy. Rozsiali w pomieszczeniu lodowatą atmosferę. Nie byli tak wysocy, co siatkarze, z którymi bliźniacy grali ostatnio. Ich nastroje, twarze i pewność siebie były powodem tego napięcia i chłodnych spojrzeń. Atsumu, Osamu i reszta ich drużyny wyglądali przy nich jak robaki. Byli na samym końcu łańcucha pokarmowego.
Mimo wszystko nie poddali się od razu. Nie dali się zastraszyć tym nastrojem. Kontynuowali swoją rozgrzewkę, ignorując siłę, z jaką ich zawodnicy wbijali piłki w parkiet.
Trenerzy przywitali się zwykłym skinieniem głowy. Stali naprzeciw siebie, gdy obserwowali zawodników przez pozostałą część rozgrzewki. Trener drużyny, w której była trójka przyjaciół, był wyraźnie wyprowadzony z równowagi. Już teraz wiedział, że jego chłopcy nie dadzą sobie z nimi rady.
Rozgrywka rozpoczęła się o planowanej godzinie.
Początkowo dawali sobie radę z przeciwnikami. Każdy stracony punkt nadrabiali. Mieli wtedy jeszcze nadzieję na wygraną. Jednakże wraz z momentem, gdy na boisko wszedł zawodnik z numerem sześć, wszystko się odmieniło.
Nastolatek wyglądał niepozornie. Był średniego wzrostu i miał dość przyjazną twarz w porównaniu do jego współzawodników. Obdarzył każdego swojego rywala uśmiechem. Nie był on ironiczny, czy złośliwy. Wyglądał na szczery, co zbiło z tropu całą drużynę.
Nie zauważyli jednak momentu, gdy zaczęli tracić punkty w zastraszającym tempie. Gdy się wybudzili z pewnego transu, byli wyczerpani, a przewaga drugiej drużyny była zbyt duża. Ich trener poprosił o trochę czasu. Próbował ich jakoś podbudować na duszy, jednak chłopcy byli zupełnie rozkojarzeni tym, że od jakiegoś czasu nie udaje im się żaden atak. Nie są przecież słabi.
Zakończyli pierwszy set przegraną i bez wielkich nadziei na odmianę ich sytuacji. Kolejny wyglądał praktycznie tak samo. Jedyne, co go różniło od pierwszego, był fakt, że siatkarze stracili swoją wiarę w to, że mogą wygrać. W końcu pokazanie swoich słabości przed tłumem było upokarzające. Nieudane ataki miały duży wpływ na ich psychikę.
Szóstka zdecydowanie była podejrzanym zawodnikiem. Ta osoba wzbudziła podejrzenia Atsumu. Obserwował go czujnie przez cały drugi set, jednak nie zauważył niczego, co byłoby wbrew zasadom gry. Mimo wszystko coś mu nie pasowało w tej osobie. Przecież nagle ich cała drużyna nie mogła stać się niezdolna do zdobycia punktów i zapomnieć o wielogodzinnych treningach, na których ćwiczyli swoje słabe strony. Brązowookiemu coś nie grało w tym wszystkim.
Możliwe, że nic nie zauważył, ponieważ on sam był roztargniony w pewnych momentach.
Mecz się zakończył podawaniem sobie nawzajem dłoni przez każdego siatkarza z drużyny. Młodszy Miya uścisnął dłoń zawodnikowi numer sześć. Upewnił się przy tym, że ten uścisk będzie zapamiętany. Podobnie jak jego ciche słowa.
- Lubię grać fair. - posłał mu arogancki uśmiech.
Szóstka prychnęła z uniesionym jednym kącikiem ust.
- Więc pokaż mi, jak grasz fair.
Odeszli od siebie w tym momencie. Drużyny rozeszły się do oddzielnych szatni.
CZYTASZ
Acceptance // OSASUNA
FanfictionNieprzyjemny incydent sprawił, że Suna pozna kogoś, kto obudzi w nim uczucia, których wolałby nigdy nie poznawać. Czy będzie w stanie je zaakceptować?