***
Byłam w domu.
On był moim domem. Jego ramiona.
Czułam, jak pod powiekami zbierają się łzy. Wdychałam słodki zapach jego perfum i błagałam, żeby czas stanął w miejscu. Próbowałam oszukiwać siebie i jego, że go nienawidzę i nie umiem mu wybaczyć. Że nie chce mieć z nim nic wspólnego i ma znów zniknąć. Ale ten jeden uścisk rozwalił cały mur, który zbudowałam. Przypomniał mi, jak to jest wziąć oddech pełną piersią i nie chciałam już nigdy więcej nie móc tego robić. Oddychanie było ważne, a on był moim tlenem.
-Tak bardzo za tobą tęskniłem – wymruczał przy moim uchu. Po tych słowach niepewnie objęłam go w pasie, a gdy on przylgnął do mnie mocniej zaczęłam płakać. Nie ze smutku, to był inny rodzaj płaczu niż dotychczas. Płakałam, bo po tylu latach część mnie wróciła na swoje miejsce. Nie obchodziło mnie już, dlaczego wtedy tak postąpił. Nawet nie chciałam tego wiedzieć, tak samo jak nie chciałam znów czuć się niekompletna.
Poczułam jak rozluźnia ręce i już miałam jęknąć z niezadowolenia, gdy przesunął je na moje pośladki i uniósł mnie w powietrze. Oplotłam go nogami w pasie, a wtedy on usiadł z powrotem pod naszym drzewem ze mną na rekach. Cały czas płakałam ze schowaną twarzą w jego czarną koszulkę, zaś Tom cierpliwie czekał, kiwając nami delikatnie na boki.
-Ja tęskniłam tak bardzo, że oszalałam i słyszałam twój głos- wyznałam, gdy w końcu się uspokoiłam. Chwycił mnie delikatnie za barki zmuszając, bym przestała się ukrywać i musiała spojrzeć na niego. Z bliska był jeszcze piękniejszy. Zaglądał w moje oczy, jakby chciał zobaczyć, co działo się w mojej głowię przez ostatni czas.
-Dlatego byłaś ostatnio w takim stanie? - zapytał.
-Głownie tak, ale po drodze wydarzyły się inne rzeczy– wyjaśniłam, pociągając nosem.
-Emi, gdybym wiedział co się z tobą dzieje, to wtedy...
-Ciiii –przerwałam mu, kładąc dłoń na jego policzku- Tamtego już nie zmienimy. Możemy tylko zbudować coś nowego– powtórzyłam jego propozycję. Chciałam wierzyć w to, że małymi krokami odnajdziemy siebie i nasza przyjaźń powróci, a kto wie, potem może znów zechce być ze mną. Może uda mu się naprawić mnie na tyle, że będzie chciał mnie na nowo pokochać?
Założył kosmyk moich włosów za ucho, po czym przyciągnął mnie do siebie, abym znów się do niego przytuliła. Powinniśmy porozmawiać, ale w tym momencie chyba oboje potrzebowaliśmy cieszyć się swoją bliskością.
I właśnie to robiliśmy, aż zasnęłam. Musiał zanieść mnie do samochodu, bo obudziłam się dopiero, gdy parkował pod swoim domem. Przekręciłam głowę by móc na niego spojrzeć i uśmiechnęłam się w duchu widząc, jak po zgaszeniu silnika odwraca się w moją stronę
-Myślałem, że jeszcze śpisz – powiedział niemal szeptem. - Mogę jutro odwieźcie do szkoły?
-Jeśli masz ochotę.
-A wyślesz mi buziaka na dobranoc?
-Pomyślę –zaśmiałam się. – Lepiej już pójdę. Ojciec zaraz pewnie osiwieje, jeśli nie wrócę– wyjaśniłam, po czym wysiadłam i udałam się do domu. Nie zatrzymał mnie, a sam został jeszcze w środku. Chyba oboje musimy przetrawić to, co się dziś wydarzyło.
Po zameldowaniu mojego stanu trzeźwości u rodziców, poszłam szykować się dospania. Właśnie zrzucałam narzutę z łóżka, gdy zauważyłam, że w pokoju Toma na zmianę ktoś gasi i oświeca światło, więc z ciekawości podeszłam do biurka, by lepiej widzieć. Przy oknie stał jego właściciel, i z cwanym uśmiechem na twarzy, stukał się palcem wskazującym po policzku. Nie każąc mu dłużej czekać, posłałam mu buziaka na dobranoc i położyłam się do łóżka. Nie wiem czy to z emocji, czy z drzemki na świeżym powietrzu, długo nie mogłam usnąć, ale gdy już mi się to udało, przyznaję.
CZYTASZ
Siła dębu
RomanceNoemi Konnor straciła coś bardzo ważnego, załamana, zaczyna słyszeć głos w swojej głowie. Ciąg przykrych zdarzeń doprowadza ją do depresji, a kolejne diagnozy lekarzy pogłębiają jej obłęd. Chcąc uciec od wszystkiego, zaczyna brać narkotyki zawodząc...