4.

37 7 0
                                    

Może powinienem kupić kwiaty? Albo choć czekoladę... Noemi łatwo było przekupić, ale czy to samo podziałało by na Agnes? W końcu to też kobieta, a chyba wszystkie działają tak samo.

-Okej, jak tak dalej pójdzie, uznam twoje wizyty za prześladowanie. Czy ty mnie prześladujesz Tom?- wyrwała mnie z zadumy.

Nie, zdecydowanie nie wszystkie kobiety działają tak samo.

-Ty tak serio? -jęknąłem, słysząc jej wymysł.

-No, a co ty myślisz. Drugi dzień pod rząd czekasz na mnie pod szkołą. To trochę przerażające- odparła, wyciągając papierosa z paczki.

-Musisz mi pomóc– wyjaśniłem. Spojrzała na mnie, po czym odchyliła głowę do tyłu i wybuchnęła głośnym śmiechem. Sekundę później przestała się śmiać, a jej twarz nie wyrażała żadnych emocji.

-Nie – rzuciła krótko, unosząc jedną brew do góry, jakby rzucała mi wyzwanie typu ''i co mi zrobisz?"

-Musisz być taka trudna? Byłem wczoraj jeszcze raz w domu Noemi, ale jej ojciec powiedział, że nie mamy o czym rozmawiać i znów zamknął przede mną drzwi. Chce się dowiedzieć, gdzie ona jest i z nią pogadać. Mogłabyś może porozmawiać z jej rodzicami? – przedstawiłem swój pomysł mimo jej odmowy.

-Nie.

-Co z ciebie za przyjaciółka? Masz gdzieś co się z nią dzieje? - wytknąłem jej.

-Zluzuj gumy w majtach chłopcze, bo ze mną, tak rozmawiać nie będziesz. Co ze mnie jest za przyjaciółka?! A gdzie ty byłeś? Cztery lata. Cztery pieprzone lata nie interesowało cię, co u niej słychać, ale wrócił pan i władca do swojego królestwa i zdziwiony, że jego królewna nie siedzi zamknięta w wieży i na niego nie czeka. Czy ty przypadkiem mózgu z domu nie zapomniałeś?

-Uspokój się –próbowałem ją uciszyć, bo jej podniesiony ton zwracał uwagę innych.

-Teraz to się uspokój, ale swoje powiedzieć musiałeś – prychnęła, odwracając głowę w bok, ukazując mi swój wyraźnie zarysowany profil. – Dwa lata łaziłam i prosiłam, żeby ze mną porozmawiała. A jak nie prosiłam, to po prostu siedziałam z nią i czekałam. Byłam przy niej kumasz? Ale jeśli przez dwa lata, ktoś cie ignoruje, albo krzyczy, że masz go zostawić w spokoju to w końcu odpuszczasz. Serce mi pękało, każdego pieprzonego dnia, gdy mnie odpychała, bo nie byłam tobą. I w końcu zrobiłam to, czego chciała.

-Przepraszam –wyznałem. Należało jej się to słowo, bo uświadomiła mi, że nie mogę rzucać oskarżeniami na lewo i prawo. Nadal nie wiem jak wyglądała sytuacja.

-Powiem ci to, nie dlatego, że cie lubię, bo gardzę tobą bardziej niż pizzą z ananasem, a naprawdę nie lubię pizzy z ananasem dla twojej wiadomości, ale tu chodzi o jej dobro, więc muszę zdusić swoją niechęć do ciebie – zaczęła, gdy przetrawiła moje przeprosiny. – Za dwa dni Noemi wróci do domu. Wczoraj zadzwoniłam do jej mamy i wypytałam. Gdy powiedziałam, że pytałeś mnie o jej córkę, kazała ci przekazać, żebyś nie próbował się z nią kontaktować. Kumasz o co chodzi? Niech ci nie przyjdzie do głowy, czekanie na nią z misiem i transparentem „witaj w domu", czy innym szajsem, albo nachodzenia jej. Jej stan jest kiepski i możesz go tylko pogorszyć.

-Albo mogę jej pomóc – bo przecież tak było. Znałem ją najlepiej ze wszystkich. Faktycznie, mieliśmy niekrótką przerwę w kontaktach, ale to nic nie znaczyło przy tylu latach przyjaźni.

-Jeśli chcesz jej pomóc to idź obić tego typa do którego biega ćpać. A najlepiej zrób to tak, żeby cie zamknęli i wtedy ani ona, ani ja, nie będziemy musiały oglądać twojej osoby.

-Jakiego typa?

-Tego z twojego rocznika... nie pamiętam jak się nazywał. Coś co się rymuje z hej?

Siła dębuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz