Wróciłem do swojego domu wciąż zdenerwowany. Nie wiem, jak lekarze mogą przekazywać najbliższym, najgorsze wieści o stanie pacjenta. Ja, zostałem postawiony w sytuacji, w której tłumaczyłem kochającym rodzicom, że ich córka uniknęła gwałtu. Że jej twarz wygląda jakby stoczyła nie lada walkę na ringu, a jej stan psychiczny jest nieznany, bo jak każda normalna ofiara tylko płakała. Normalna ofiara... co to w ogóle za określenie? Najgorsze w tym wszystkim było to, że jestem człowiekiem nie tolerującym zdrady. Cierpiałem razem z nią. Na pewno nie mogłem sobie wyobrazić tego, co jej zrobili, przede wszystkim psychicznie, ale też w jakiś sposób brałem w tym udział.
Widziałem jak się do niej dobierali, słyszałem jej krzyk i błaganie o pomoc i napewno będzie mnie to prześladować nie tylko w snach, do końca moich dni. Tymczasem mój popieprzony umysł, sceny horroru przeplatał z uśmiechniętą Noemi, która karmiła jakiegoś pajaca. Wpadłem do kuchni i odkręciłem kurki z wodą by obmyć zaschniętą krew z dłoni. Tego najbardziej nienawidziłem po bójkach. Dowodów mojej słabości, że nie byłem w stanie załatwić sprawy dyplomatycznie, tylko używałem pięści. Ale czy tą sytuację można porównać do zwykłej bójki pod szkołą?-Już jesteś –usłyszałem głos mamy, gdy sięgnąłem po ręcznik. Nie odezwałem się, ale ona po chwili była obok, wlepiając we swój zaszklony wzrok.
-Znów piłaś –zauważyłem.
-A ty znów się biłeś. Myślałam, że mamy to za sobą, tym bardziej, że wróciliśmy do Olive Branch. - chwyciła za moje dłonie, dokładnie je oglądając.
-Tym razem to coś innego, Noemi miała kłopoty – warknąłem, zabierając ręce.
-Nie wróciliśmy tu po to, żebyś robił sobie problemy w imieniu tej ćpunki –wtrąciła z pogardą w głosie, kierując się do szafki, w której trzymała kieliszki do wina. Obserwowałem jak kieruje się z jednym do lodówki, by wypełnić go, niemal po brzegi, ulubionym trunkiem.
-Wróciłaś tu, bo rozstałaś się z tatą, a ja skorzystałem z okazji, aby wrócić do miejsca z którego nigdy nie chciałem wyjeżdżać. Nie wybierałem między tobą, a nim. Kierowałem się swoimi potrzebami –wyjaśniłem jej coś, co już dawno powinna sobie uświadomić. Upiła spory łyk wina, ale nie czekałem na jej odpowiedź, udałem się do łazienki by doprowadzić do porządku swoją twarz.
Stałem od dziesięciu minut pod domem państwa Konnor czując, że zamieniam się w posąg. Wciąż targały mną sprzeczne emocję.
Noemi i jej czułe gesty do tamtego faceta – winna.
Noemi leżąca bezbronna podczas ataku swoich gwałcicieli – niewinna.
Zacisnąłem pięści czując, że ledwo zagojone rany na knykciach, znów ulegają otwarciu i postanowiłem zapukać do drzwi. Otworzyła je mama Emi, najcudowniejsza kobieta na ziemi jaką znałem. Była typową panią domu, która czekała na swoją rodzinę z obiadem, a gości witała z promiennym uśmiechem, kawą i ciastkami. Teraz jej blask jakby zgasł, a na twarzy malował się ból. Ale czego można spodziewać się po kobiecie, która nie nacieszyła się powrotem swojej córki, a znów ją utraciła. Bo nie musiałem wchodzić na górę, żeby wiedzieć, że Emi to obraz rozpaczy. Uśmiechnąłem się do pani Konnor pocieszająco i mijając, bez zbędnych słów, poszedłem na górę. Choć za oknem świeciło słońce, w pomieszczeniu panował mrok. Wytężyłem wzrok i upewniłem się, że Emi nadal leży w łóżku. Na pewno usłyszała, gdy pojawiłem się pokoju przez panująca w nim cisze, więc nie odzywając się słowem podniosłem brzeg kołdry i położyłem się obok niej, przytulając ją na łyżeczkę. Owinąłem swoją rękę wokół jej tali mocniej, przyciskając do siebie jeszcze bardziej, a ona zaczęła cicho płakać. Zacisnąłem powieki na ten dźwięk, ale wciąż nie powiedziałem ani słowa. W tej sytuacji były one zbędne. Żadne wystarczająco nie dałoby pocieszenia, ani nie zabrało bólu, który teraz przeżywała. Potrzebny był czas i miałem nadzieję, że będę w stanie przy niej trwać, choć było mi cholernie trudno.

CZYTASZ
Siła dębu
RomanceNoemi Konnor straciła coś bardzo ważnego, załamana, zaczyna słyszeć głos w swojej głowie. Ciąg przykrych zdarzeń doprowadza ją do depresji, a kolejne diagnozy lekarzy pogłębiają jej obłęd. Chcąc uciec od wszystkiego, zaczyna brać narkotyki zawodząc...