10.

36 5 0
                                    

***

Byłem tak wściekły, po tym co zobaczyłem, że po prostu ruszyłem przed siebie i całkowicie zapomniałem o swoim samochodzie. Dopiero w połowie drogi zdałem sobie z tego sprawę i postanowiłem zawrócić. Byłem już nieopodal kawiarni i swojego Dodge, gdy usłyszałem przeraźliwy krzyk kobiety. Stanąłem w miejscu, wsłuchując się skąd dobiega i niewiele myśląc ruszyłem w tamtą stronę. Gdy wołanie o pomoc było już wyraźne, zobaczyłem podejrzanego faceta stojącego na chodniku przed wejściem do uliczki prowadzącej na tyły sklepów. Przez chwilę go obserwowałem, ale gdy nie wzdrygnął się na dźwięk kolejnej fali krzyku, utwierdziłem się, że dzieje się coś złego. Szedłem powoli, by nie zwrócić jego uwagi, a gdy byłem wystarczająco blisko, rozpoznałem w nim jednego z facetów z piwnicy. Wykorzystałem moment, w którym odwrócił się do mnie tyłem i uderzyłem z całych sił, powalając od razu na ziemie. Stałem przez chwilę, by mieć pewność, że stracił przytomność, lecz gdy usłyszałem kolejne wołanie o pomoc, nie zwlekałem dłużeji pobiegłem do jego źródła. Serce stanęło mi w miejscu, na widok faceta siedzącej na bezbronnej dziewczynie, a drugiego na jej nogach. Śmiali się, gdy ten pierwszy próbował odpiąć jej spodnie, nawzajem zachęcali się do dalszych działań przeciwko swojej ofierze. Nie wiele myśląc, rozbiegłem się i pochyliłem by wykonać szarże jak podczas meczu futbolu. Całą siłą swojego ciała uderzyłem w faceta trzymającego nogi dziewczyny  i powaliłem go na ziemię. Wykorzystując czas, jaki tamten potrzebował na zorientowaniu się w sytuacji, chwyciłem drugiego napastnika za koszulkę i odciągnąłem go od dziewczyny. Kątem oka widziałem jak zbiera się z ziemi i ucieka, by schować się za kubłami na śmieci. Odwróciłem się do tamtych dwóch i nie mogłam uwierzyć, że to Rej i Luck.

-Pojebało was? - krzyknąłem do nich, ale nie zamierzałem na tym zakończyć tej sprawy. Kipiąc ze złości zbliżyłem się do Reja, który już stał na nogach i uderzyłem go z pięści w twarz. Specjalnie nie użyłem całej siły, choć ciężko było mi się opanować. Chciałem dać im nauczkę. Nie mogłem sobie wyobrazić jakim potworem trzeba być, żeby próbować zgwałcić bezbronną kobietę. Rej zatoczył się, lecz w ostatniej chwili odzyskał równowagę i ruszył na mnie. W ostatniej chwili zrobiłem unik i uderzyłem go w żebra. Przeklinał pod nosem i zgiął się w pół. Gdy próbowałem upewnić się, że dziewczyna jest bezpieczna, z zaskoczenia napadł na mnie Luck, skutecznie trafiając w mój łuk brwiowy. Poczułem, jak pęka skóra i zaczyna lać się krew, ale to tylko nakręciło mnie do dalszej walki. Poczułem się, jak za czasów bójek w szkole i meczów. Chciałem sprawiać ból, łamać kości i wygrywać. Złapałem Lucka za włosy i uderzyłem jego głową o swoje kolano.

-Jesteś frajerem Reeds – powiedział Rej, gdy jego przyjaciel stracił przytomność.

-I mówi to ten, który próbował zgwałcić dziewczynę – odpowiedziałem, oddychając ciężko. Sam nie wiem , czy ze złości czy ze zmęczenia

-Twoja mała dziwka na to zasłużyła – splunął na chodnik, a ja wolałem nie upewniać się, co miał na myśli. Mimowolnie w mojej głowie rozbrzmiał krzyk dziewczyny i jej błaganie o pomoc. Teraz jej głos wydał się taki znajomy... ubranie... włosy. Nie zapytałem, bo gdybym to zrobił i dostałbym potwierdzenie swoich obaw, zostałbym skazany za morderstwo. Ruszyłem na Reja i w ostatniej chwili, uderzyłem go z lewej ręki zamiast z prawej, czego się nie spodziewał. Gdy odrzuciło go lekko do tyłu, złapałem za jego koszulkę i poprawiłem cios dwa razy, ale moją dominującą pięścią. Osunął mi się w rękach, więc go puściłem i skierowałem się w stronę śmietników. Obawiałem się, kogo tam zobaczę, ale kimkolwiek była, musiałem ją stąd zabrać. Byłem już blisko i choć nikogo nie widziałem, usłyszałem żałosny szloch.

-Już dobrze – powiedziałem, kucając.– Jesteś bezpieczna.– Dziewczyna wyskoczyła ze swojej kryjówki, wprost w moje ramiona, a znajomy zapach jej szamponu ziścił moje największe obawy.

Siła dębuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz