15.

26 4 0
                                    


-Dziękuje za dziś– powiedziałam, gdy wróciliśmy do domu po odstawieniu Jacka.

-Nie ma za co, spoko z niego gość – odpowiedział. – Dalej uważam, że powinien poznać Agnes. Na pewno by się dogadali.

-Coś w tym jest –zaśmiałam się. – Widzimy się jutro?

-Punktualnie o ósmej – zapewnił i pocałował mnie w czoło na pożegnanie. W podskokach ruszyłam do siebie. To był naprawdę dobry dzień.



-Moje gratulację –powiedział Tom, gdy odnalazłam go w tłumie.

-Udało mi się! -krzyknęłam, machając dyplomem w ręce. Rodzice, którzy czekali na mnie z Tomem, po kolei przytulili mnie, składając przy tym gratulację i zapewniając jaka bardzo są ze mnie dumni. Sama byłam z siebie dumna. Naprawdę, zakładałam najgorsze i nie sądziłam, że dotrwam do końca szkoły.

 A jednak.

 Byłam tu, trzymałam dyplom i mogłam pożegnać się z tymi murami.

-Jeszcze raz gratuluję, a teraz wracamy do domu. Macie z Tomem chyba plany –powiedział tata, po czym objął wzruszoną mamę w pasie i zaprowadził w stronę parkingu.

-Jakie to plany? -zapytałam podekscytowana.

-Zaraz się dowiesz, gdy tylko ta pchła...o już jest – powiedział, gdy Agnes skoczyła mi na plecy, omal nie powalając na ziemię.

-Żegnaj burdelu! -krzyknęła radośnie.

-Agnes, no co ty –skarciłam ją i żartobliwie uderzyłam łokciem w bok, gdy ze mnie zeszła.

-A jak inaczej nazwać miejsce, gdzie lafiryndy obmacują się po kątach i machają biustem przed nauczycielami w nadziei o lepszą ocenę? - nakręciła się. – O! Zbliża się żywy dowód – dodała, gdy zauważyła blondynkę.

-Cześć Tom! -zapiszczała słodko, stając między mną, a moim chłopakiem, zupełnie mnie przy tym ignorując.

-Odwal się Monic –warknęła Agnes, wywracając oczami. Pociągnęłam jej skrawek ubrania, żeby się uciszyła. Byłam bardzo ciekawa, jak zachowa się Tom.

-Nie do ciebie mówię – odpowiedziała, nawet nie racząc jej spojrzeniem –Słuchaj Tom, organizuję świetną imprezę i mam nadzieje, że wpadniesz -zachowywała się jak kotka w rui i naprawdę miałam ochotę wyrwać jej włosy. Położyła dłonie na jego klatce piersiowej i coś zaczęła mruczeć przy jego uchu, ale niestety, mimo starań nie mogłam nic usłyszeć.

-Słuchaj Monic –złapał za jej dłonie i odsunął od siebie – Nie wiem co musisz usłyszeć, żeby zrozumieć, że nie jestem zainteresowany i naprawdę to nie na miejscu, że zachowujesz się tak przy mojej dziewczynie – nie słyszałam, żeby kiedykolwiek do kogoś mówił takim tonem. Był poważny, ale słychać było irytację i złość. Nie trzeba było go znać, aby zorientować się, że jest wkurzony. Poczułam wielką satysfakcję, że jestem świadkiem jak daje jej kosza. - A teraz wybacz, ale zabieram Noemi i jej przyjaciółkę, by świętować. Baw się dobrze na swojej świetnej imprezie – dodał, po czym łapiąc mnie za rękę zmusił mnie do ruszenia się z miejsca. Pocałował mnie w głowie i choć robił to często, wiedziałam, że chciał pokazać tej zołzie, żeby wzięła jego słowa na poważnie. Agnes pokazała jej język i śmiejąc się z porażki Monic dogoniła nas.

-Nie mogłeś jej po prostu powiedzieć, żeby spierdalała? -zapytała widocznie niezadowolona z braku przedstawienia.

-To nie w moim stylu – odpowiedział jej.

Siła dębuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz