14.

37 4 0
                                    


***

Udawałem, że nie martwię się tym co powiedziała mi Emi. Niestety miała rację, te świry mogą sądzić że ich wydała za to, co chcieli jej zrobić. Leżeliśmy przytuleni do siebie, rozmawiając o zakończeniu roku szkolnego. Byłem z niej dumny, że mimo wszystkich przeciwności kończy szkołę z całkiem niezłymi wynikami. Zapytałem, co chciałaby robić dalej, ale przyznała, że nie wybiegała tak daleko w przyszłość, bo uważała, że nawet tego nie osiągnie.

-Szczerze mówiąc, choć starałam się zrobić to dobrze brałam pod uwagę, że nie dożyje końca roku- powiedziała cicho. Przeszły mnie ciarki, gdy to usłyszałem.

-Myślałem, że po przedawkowaniu nie chciałaś się już więcej zabić – było mi ciężko kontynuować tą rozmowę, ale byłem świadom, że musimy przejść przez każdy temat, nie tylko te przyjemne.

-Ja nigdy nie chciałam tego zrobić – zmieniła pozycję, opierając brodę na swojej dłoni, która cały czas spoczywała na mojej piersi, dzięki czemu widziałem jej twarz w półmroku. -Wiem, że to tak wygląda i każdy tak myśli, ale wybiegając na ulice nie widziałam nadjeżdżającego samochodu, a z tymi lekami, po prostu wzięłam więcej bo myślałam, że silniej będą działać – zacząłem bawić się jej włosami i poczułem ulgę, słysząc, że żaden z tych przypadków nie był próbą samobójczą.

-To czemu myślałaś, że umrzesz? - zapytałem, badając każdy centymetr jej twarzy

-Branie wszystkiego co wpadnie w ręce, nie sprzyja długiemu życiu. Chyba nie muszę ci przypominać, że dwa razy trafiłam do szpitala. - zaśmiała się ponuro.

-Myślę, że teraz możesz sobie pozwolić na planowanie swojej przyszłość –zaproponowałem, przeczesując jej długie włosy. Lubiłem to robić.

-Tak, chyba powinnam zacząć – przytaknęła mi uśmiechając się delikatnie.

Zamknęła oczy, a ja skupiłem się na zabawie jej włosami. Oplatałem je sobie wokół palca, by znów rozczesać, a gdy któryś z kosmyków opadł na jej twarz, od razu go odgarniałem aby nie zasłaniał mi widoków. Po chwili zorientowałem się, że Emi usnęła więc delikatnie spodniej wyszedłem i na swoje miejsce ułożyłem jej ulubionego misia. Wtuliła się w niego z cichym westchnieniem. Przykryłem ją kocem, który wisiał przewieszony na ramie u jej stóp i pocałowałem na dobranoc. Podczas rozmowy z Noemi, wpadł mi do głowy pewien pomysł, dlatego postanowiłem porozmawiać z jej rodzicami zanim wyjdę.

Jak co dzień, punktualnie o ósmej stałem pod domem Noemi i czekałem, aż wyjdzie. Uśmiech nie schodził mi z twarzy,  wszystko co zaplanowałem udało mi się zorganizować od razu po powrocie do domu. Postanowiłem z państwem Konnor, że zrobimy ich córce niespodziankę i do zakończenia roku wszystko pozostaje tajemnicą. Sprawdziłem godzinę na zegarku, orientując się, że Emi spóźnia się już dziesięć minut. Wcześniej nie zdarzyło się to ani raz, więc nie czekając dłużej wszedłem do domu bez pukania - jak zalecił mi James. Fakt, że nic się nie zmieniło między mną a Jamesem i jego żoną pozwalało mi zapomnieć jak posypała się moja rodzina. Mogąc tu przychodzić i czuć się jak u siebie oddawało mi cząstkę szczęśliwego dzieciństwa. Wpadłem do pokoju Emi z zamiarem rzucenia się na jej łóżku, byłem pewny, że najzwyczajniej w świecie zaspała.

-Spóźnisz się do szkoły – powiedziałem, gdy zobaczyłem ją stojąca przy oknie z dłonią opartą o szybę. Nie odpowiedziała, nawet nie odwróciła głowy. -Kochanie, co robisz? - zapytałem, kładąc dłoń na jej ramieniu.

-Nie dam rady, dziś naprawdę nie dam rady- powtarzała tak cicho, że musiałem się skupić, aby zrozumieć co mówi. Przesunęła ręką po szybie z nieprzyjemnym piskiem, który rozniósł się po pokoju. Nie chciałem być wobec niej niedelikatny, ale siłą odwróciłem Emi, bo jej zachowanie przypominało to, gdy spotkałem ją w ogrodzie po raz pierwszy.

Siła dębuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz