Pov George
Kolejny zwykły dzień, chłopak właśnie zjadł kanapki i przygotował się do wyjścia z domu do szkoły. Pomimo tego, że jest modelem i jest bogaty, ma obowiązek chodzić do szkoły. Zastanawiał sie po co mu to, skoro już ma plany na całe życie? Nie potrzebuje tej całej nauki, ma niecałe 18 lat, a rodzice dalej traktują go jak dziecko. Czy oni nie potrafią zrozumieć, że to co mu się w życiu przyda już potrafi? Nie sprawiał problemów, jest nastawiony na całe życie i nigdy nie robił ludziom na złość! Prawie...
– George! Kierowca już czeka, wychodź – ...
– Już idę mamo, tylko wezmę kluczyk do szafki – wytłumaczył jej.
Podszedł do pułki i wziął z niej mały srebrny kluczyk z niebieską zawieszką i podpisanym numerem 404, potem poszedł na korytarz i ubrał buty. Wziął plecak z podłogi i wyszedł z domu, gdzie czekał na niego kierowca. Wsiadał już do auta ale nagle zawołała go jego rodzicielka.
– George! Proszę, wróć po lekcjach do domu i nie wychodź nigdzie z przyjaciółmi. Z ojcem mamy coś dla ciebie – krzyknęła z otwartych drzwi.
– Jasne, ale czy to aż takie ważne? – zapytał.
– Tak, więc proszę nie szwendaj się nigdzie – odpowiedziała i się ciepło uśmiechnęła.
– Dobrze, postaram się... Pa! Kocham cię mamo! – pożegnał się i odwzajemnił uśmiech.
–Ja ciebie też, skarbie – odpowiedziała i weszła z powrotem do domu.
Wszedł do auta i po kilkunastu sekundach wyjechali w stronę szkoły. Dalej nie chciał tam iść i jedyny powód dlaczego nie wagaruję był taki, że ma tam przyjaciół. Gdyby był tylko on i te nerdy to przysięga, że zamienił by się w niegrzecznego chłopca i wymykałby się ze szkoły. Ale nie chcę też zawieść rodziców, nie chciał żeby mieli do niego uraz.
Po jakichś 7 minutach dojechali pod budynek, podziękował kierowcy za podwózkę i wyszedł z auta. Pokierował się do głównych drzwi i przez nie przeszedł, a potem postanowił pójść na piętro do swojej szafki. Doszedł do niej, zdjął plecak i zaczął szukać w nim kluczyka, ale... nie ma go tu!? Jak to go tu nie ma, przecież go brał... pamiętam, że go brałem. Jak ja wezmę swoje książki teraz, hm? No brawo...
– Siema George! – krzyknął do niego jeden z przyjaciół.
– Oh, cześć Nick! – przywitałe się.
– Szczerze nie sądziłem, że cię tu dziś zobaczę. Czego szukasz? – zapytał.
– Kluczyka, jestem pewny, że go brałem ale nie mogę go znaleźć – odpowiedział.
-Mogę? – zapytał, na co on pokiwał głową i podał mu plecak.
– Myślisz, że jeśli ja nie mogę go znaleźć to znaczy, że ci się uda? Nie ma sza... CO? - nie dokończył, bo zobaczył jak brunet wyciągnął jego torby klucze.
– A jednak – pochwalił się.
– Czarnoksiężnik z ciebie Nick. Co ja bym bez ciebie zrobił? – zażartował.
– Nie mam pojęcia, a teraz bierz te książki bo zaraz się spóźnimy – odpowiedział.
Od-kluczył zamek i wyciągnął potrzebne mu książki i zeszyty. Dał Nick'owi znak, że mogli już iść więc pokierowali się w stronę sali. Nick chodzi do tej samej klasy co on, więc całe szczęście, że go ma. Przyjaźnili się od kilku lat i wiem jedno na pewno - nie poradziłby sobie bez niego. On jest wiecznie roztrzepany i nigdy niczego nie pilnuje, a drugi zawsze wie co i jak. Byli przeciwieństwem, ale przeciwieństwa się przyciągają, prawda?
Po jakiejś minucie dotarli pod salę w której mieli lekcje, weszli do środka i teraz pozostało czekać na resztę uczniów i nauczyciela. Ławki są pojedyncze, więc na szczęście nie ma problemu z tym, że np. siedziałby z jakąś dziwną osobą. Jedyny problem to, to że akurat będzie lekcja matematyki. Jak można zaczynać poniedziałek matematyką? Przecież to jest niedorzeczne... Nie lubi tej szkoły, a matematyka to po prostu brak słów. Potrafi coś rozwiązać, ale nie jest jakimś geniuszem.
Wyciągnął swój telefon z kieszeni bluzy bo nie miał zamiaru czekać i się nudzić, więc postanowił po prostu posłuchać jakiejś muzyki. Sięgnął po słuchawki do plecaka i założył je na uszy, włączył swoją playlist'e i oparł się na swoich dłoniach, zamknął oczy i czekał tylko na nadejście smoka. Zaczął trochę nucić pod nosem. Po jakichś kilku sekundach poczuł pukanie na plecach, otworzył oczy i spojrzał się za siebie, gdzie siedziała jego przyjaciółka Niki i wskazywała mu oczami, że nauczyciel przyszedł a on nawet nie zauważył. Podziękował jej i ściągnął słuchawki. Poprawił się na krześle i wyciągnął z plecaka książkę oraz zeszyt, a potem zaczęła się męczarnia...
Time skip
Po kilku bardzo trudno przeżytych lekcjach przyszła pora na lunch. Zawsze wtedy siedzi z swoją paczką przy jednym stole bo to jedyny czas kiedy wszyscy mogą się razem spotkać. Załapał Nick'a i udali się do stołówki, gdzie na nich czekała ich grupka. W gronie, oprócz dwójki przyjaciół, jest Ranboo, Tubbo, Tommy, Karl, Niki, Wilbur, Skeppy i Darryl. W ich szkole są bardzo popularni i każdy, dosłownie każdy, marzy aby kiedyś przysiąść się do nich i z nami porozmawiać. Dosiedli się do nich i się zaczęło...
– A więc, kto ma dzisiaj czas? Moich rodziców nie ma w domu więc zapraszam was do mojego domu – zaproponował Tommy.
– O której? – zapytał się Darryl.
– Po szkole, od razu pójdziemy do mnie – odpowiedział mu.
– Ja odpadam – powiedział brunet od razu.
– Co? Czemu? – zapytał Skeppy.
– Obiecałem rodzicom, że po szkole wrócę do domu. Mówią, że mają coś dla mnie czy jakoś tak, więc raczej nie mogę nigdzie iść, wybaczcie – wytłumaczył.
– No dobra, skoro tak mówisz... to kto ma czas? – zapytał znów Tommy.
– Ja mogę przyjść z Tubbo, mieliśmy się dziś spotkać ale skoro ty nas zapraszasz to w sumie czemu nie – powiedział Ranboo.
– Ja myślę, że mogę dojść tak godzinę po zakończeniu lekcji ponieważ mam zajęcia dodatkowe – powiedziała Niki.
– Ja z Skeppy'm odpadamy, mamy już plany – dodał Darryl.
– Mam próbę z zespołem, więc jeśli nie skończycie za szybko to też może dojdę – powiedział Wilbur.
– No dobra, to wtedy wszystko załatwione – potwierdził Tom.
=============
około 1035 słów
CZYTASZ
BODYGUARD┊DNF
FanfictionGeorge - sławny model, ikona, oraz idol wielu nastolatków. Osoba znana przez miliardy ludzi. O jego życiu przecież można tylko pomarzyć, prawda? Cóż, tak było, aż do pewnego incydentu. Niebezpieczeństwo się zbliżało, jego rodzice doskonale o tym wie...