-19-

447 27 21
                                        

Pov Narrator (Swearing!)

George zarumienił się na słowa blondyna. Oczywiście, był ładny, ale nie mógł już od razu być przecież najładniejszą osobą na całym świecie. Chłopak ma swoje wady, ma pewne gorsze strony, dlatego nie uważa się za największą ikonę stylu. W jego życiu poznał wiele różnych osób, które są o wiele lepsze od niego. Mógłby się założyć, że nawet Dream jest o wiele piękniejszy.

– Przestań, przecież to nie prawda, na pewno musiałeś kiedyś widzieć lepszych ode mnie – powiedział.

– Nigdy, przenigdy nie spotkałem nikogo kto mógłby tobie dorównać. Przysięgam – odpowiedział naprawdę stanowczo.

– Dream! Nie żartuj sobie ze mnie – wkurzył się lekko i obrócił swoją głowę.

– Nie żartuje! Jesteś prześliczny, skarbie – obniżył ton głosu, po czym złapał ostrożnie policzek drugiego i obrócił jego głowę w swoją stronę. George był bardzo zawstydzony, przez cały czas nie mógł mu się nawet spojrzeć w oczy.

– Ty też – powiedział niepewnie.

– Skąd możesz to wiedzieć? Nie wiesz jak wyglądam, słońce – spytał po cichu.

– Nie chodzi tylko o wygląd... chodzi o ciebie. Jesteś... jesteś wspaniały – odpowiedział naprawdę nieśmiało, przez co blondyn się zaśmiał.

– Aww, to było urocze Gogy! – ucieszył się.

– Zamknij się! Przestań się patrzeć, chce się normalnie ubrać – powiedział.

– Nie widzę problemu? Jeśli czujesz się samotny, to do ciebie dołączę – odparł, przez co George na chwile był zdezorientowany.

– Co..? Nie! Nie musisz! – zaczął krzyczeć aby zmienić zdanie blondyna, lecz było już za późno.

Wyższy ściągnął z siebie swoją koszulkę, więc teraz tak samo jak chłopak obok miał na sobie czarne spodenki. On do kolan, a George do ud. Niższy co chwile albo patrzał na bardzo umięśnione ciało Dreama, albo jego głowę. Na zmianę patrzał się na te dwa punkty. Po chwili poczuł, że jest mu tak gorąco i prawdopodobnie wygląda jakby był najbardziej upalny dzień lata, przez co pobiegł do łazienki połączonej ze swoim pokojem i się w niej zakluczył.

Ciężko mu było wziąć oddech, oddychał głęboko i był oparty o chłodną ścianę. Po paru sekundach podszedł do zlewu, po czym zimną wodą obmył całą swoją twarz. Ubrał koszulkę którą trzymał w swojej dłoni przez ten cały czas, po czym patrzał się z niedowierzeniem w swoje odbicie. To wszystko wydawało się być za duże jak na niego.

Natomiast blondyn po drugiej stronie drzwi, był zadowolony z zaistniałych sytuacji. Nie ukrywał już nawet, że młodszy naprawdę bardzo mu się spodobał. Co prawda, to tylko jeden z jego klientów, nie wie ile z nim zostanie. Ale wie, że to on jest dla niego odpowiedni. Nie jest osobą, która często czuje sympatie do drugiej osoby. Był zakochany tylko raz w życiu, ponieważ dla wszystkich zawsze był po prostu zimny.

Minęło parę minut, a zero znaku od obojga chłopaków do siebie. Oboje mieli przeczucie, że coś jest nie tak, ale czekali, aż jeden z nich zareaguje. Jedna z nielicznych cech które ich łączyły była taka, że byli uparci.

Kiedy George był zamknięty w toalecie, wykorzystał okazje i umył zęby oraz zadbał o swoją twarz. Kiedy przecierał ją ręcznikiem, usłyszał dźwięki otwieranych drzwi, przez co przez moment był naprawdę zdezorientowany. Obrócił się do tyłu i zobaczył blondyna który bezproblemowo wszedł do zakluczonego pomieszczenia, z odchyloną maską i zbliżał się do George'a.

Kiedy do niego podszedł, podniósł go do góry, na co George piskł i automatycznie zareagował, zakładając swoje nogi dookoła ciała drugiego. Przez parę chwil, naprawdę nie ogarniał co się dzieje. Dream przyszpilił bruneta do ściany i wbił się w jego usta. Oczywiście, nie było to ani trochę agresywne, bądź nachalne. Podobało mu się to.

Po jakimś czasie, ich pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, ponieważ obaj dodali jeszcze język. Lecz, kiedy ciemnooki zdał sobie sprawę, że to zmierza w złym kierunku, oderwał się od drugiego, poklepał lekko po ramieniu i dał mu znać, że ma go puścić. Stanął na podłodze i chciał iść do swojego pokoju, ale zatrzymał go głos drugiego.

– Co się stało? – zapytał.

– Dream... źle się z tym czuje – odpowiedział, odwracając z niego wzrok.

– Dlaczego? Czy chodzi o to, że jestem twoim ochroniarzem? – starał się poznać powód.

– Nie! To akurat ani trochę mi nie przeszkadza. Chodzi o to, że ty wiesz o mnie wszystko. A ja? Ja nawet nie wiem jak naprawdę wyglądasz! – odpowiedział z lekkim żalem, przez co blondyn wziął głęboki oddech i nastała chwila ciszy.

– Naprawdę chcesz to wiedzieć? – spytał, przez co drugi po chwili sobie uświadomił, że to mogło zabrzmieć tak, że zmusza go do pokazania mu siebie.

– Co? Nie, czekaj! Nie o to chodziło – próbował się wytłumaczyć.

– Nie, George, nic nie mów. I tak już dawno powinienem był to zrobić... – powiedział i na chwile spojrzał się na podłogę.

Rozejrzał się dookoła, a po upewnieniu się, że ogromne okno jest zasłonięte chwycił swoją maskę jedną ręką, a drugą pociągnął za naciągnięty pas trzymający ją na jego twarzy. George lekko się przeraził, nie chciał zmusić go do niczego. Nie miał na myśli tego, że ma się mu pokazać tu i teraz, bo zaraz nie wytrzyma. Rozumiał, że wszystko miało przyjść z czasem i obwiniał się za to, że starszy mógł pomyśleć inaczej.

Kiedy drugi ściągnął swoją maskę pod którą tyle się ukrywał, a brunet zobaczył jego twarz, zaniemówił. Wyobrażał go sobie zupełnie inaczej... Tylko, że i w tej nierealnej i w tej realnej wersji, wyglądał po prostu zabójczo. Na jego twarzy przez oko ciągnęła się jedna blizna, kolejna przez nos, a następna na dolnej części policzka, przez co naprawdę się zdziwił, że wcześniej jej nie zauważył. Czy te blizny były powodem jego tajemniczości?

Jego oczy były niczym talizman, George nie mógł się napatrzeć na jego zielone tęczówki. A blond kręcone włosy, tylko dodawały mu wszystkiego w jego wyglądzie. Na dodatek piegi, oraz różowe usta. Brunet sam nie wiedział dlaczego, ale podszedł do wyższego i zaczął delikatnie, wpatrzony dotykać każdej jego blizny. Na początku jego wyraz twarzy był spokojny, ale po chwili uśmiechnął się szczerze i musnął wargi starszego swoimi.

– Jesteś piękny – stwierdził szczerze i naprawdę szeroko się uśmiechnął.

Dream uśmiechnął się na słowa bruneta. Tak bardzo ucieszyło go to, że drugi akceptuje jego wygląd, że podniósł go w pasie i obrócił się z nim dookoła, przez co zaczęli się śmiać.

– Clay! Puść mnie! – krzyknął, przez co drugi rzeczywiście zareagował i postawił go na miejsce.

Obojga śmiali się nieustannie, ale kiedy George przypomniał sobie to, że nie dość, że blondyn jest nieziemsko przystojny, a jeszcze nie ma na sobie koszulki, zaczął się lekko dusić. Potem na chwile przestał, spojrzał wielkimi oczyma na twarz drugiego oraz jego ciało, po czym krzyknął i wybiegł z toalety. W biegu rzucił się od razu na swoje łóżko i mocno włożył swoją twarz w prześcieradło, którym było okryte.

===========

1101 słów

Ogólnie, to takie małe pytanko... chcecie smut w tej książce...? Żebym po prostu wiedziała czy to opisywać, czy pominąć. Oczywiście nie będzie to w następnych rozdziałach, ale w pewnym momencie na pewno....

Miłego dnia / wieczoru / nocy! <3

-Nexi ;p

BODYGUARD┊DNFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz