XII

1.4K 95 20
                                    

Mgła otulała brudną uliczkę Spinner's End, a krople deszczu z głośnym pluskiem odbijały się od bruku. Rzędy ceglanych domów o pustych ciemnych oknach ciągnęły się w nieskończoność. Wewnątrz jednego z nich w fotelu zasiadał z nosem wtopionym w oprawioną w czarną skórę książkę Severus. Wsłuchiwał się w rytmiczny stukot deszczu i zgrzyt rynny po której spływała woda. Było to spokojne popołudnie, takie jak lubił, nie spodziewał się dziś niczego niezwykłego. Usłyszał pukanie do drzwi, które na początku zignorował, chyba po prostu nie był pewien, czy nie były to odgłosy powstałe pod wpływem deszczu lecz gdy pukanie ponowiło się, odłożył książkę i ruszył do drzwi, nie miał do nich daleko. Spodziewał się listonosza, który znów pomylił adresy lub starej mugolki, która co kilka miesięcy odwiedza córkę, lecz nie potrafi zapamiętać, który z niewielu funkcjonujących jeszcze domków jest jej. Pewnego razu zmuszony był do prowadzenia z nią piętnastominutowej pogawędki. Była szczególnie wścibska. Poza tymi incydentami zwykle nie był tutaj niepokojony przez nikogo, ponieważ była to w gruncie rzeczy opuszczona ulica.
Delikatnie uchylił drzwi, gdyby mógł zamknął by je od razu, jednak zastygł, nie mógł drgnąć. 

– Skąd masz mój adres? – W końcu wydusił z siebie przesadnie nieuprzejmym tonem. 

– Wszyscy w dworze znają twój adres. Wystarczyło zapytać pierwszej lepszej osoby. 

– Czego chcesz? – Spytał bardziej obojętnym już tonem, jednak kotłowała się w nim masa emocji.

– Może najpierw zaprosisz mnie do środka? – Odparła aksamitnie, spoglądając na niego spod czarnego kaptura, po którym spływały krople deszczu. Mistrz eliksirów otworzył szerzej drzwi i zachęcił ją gestem do wejścia, a jego twarz wykrzywiła się w irytacji.
Elizabeth przekroczyła próg i wchodząc do środka pomieszczenia ściągnęła z głowy kaptur. Znalazła się w niewielkim salonie. Ściany pokryte były regałami z książkami, pod jednym z nich stały dwa fotele i niewielki stolik, na którym odłożona była książka i filiżanka. Pomieszczenie wypełniała woń świeżo zaparzonej kawy. Czarownica powoli obróciła się wokół własnej osi, rozglądając się po pomieszczeniu, po czym jej wzrok spoczął na mężczyźnie stojącym w rogu.

– A więc dowiem się, czym zasłużyłem sobie na ten zaszczyt? 

– Bardzo niecierpliwy jesteś. 

– Bo domyślam się, że nie przyszłaś tu na kawę. 

– Skoro już o kawie mowa, to bardzo chętnie. – Uśmiechnęła się zalotnie, obserwując jak przez bladą twarz mężczyzny przebiega bezsilność zmieszana z rozdrażnieniem. W tym momencie nie miał pojęcia jak kiedyś z nią wytrzymywał, z tą jej kokieterią i bezpośredniością.

– Czarną? 

– Bez cukru. 

– Domyślam się. – Rzucił chłodno i zniknął za niewielkimi drzwiami prowadzącymi do kuchni.
Czarownica doskonale wiedziała, że nie jest tu mile widziana. Widziała też, że mężczyźnie nie podoba się to, iż nie wie co ją tu sprowadza, sam ten fakt chyba ją odrobinę bawił. Snape tak samo jak ona nie chciał w żaden sposób pogłębiać ich relacji, było jej to na rękę i przede wszystkim dlatego nie miała się czego obawiać w jego towarzystwie. Jeszcze raz rozejrzała się po skąpym pomieszczeniu, ilość książek zdziwiła ją, może nawet zaimponowała. Zbliżając się do regałów dostrzegł paru mugolskich autorów wygrawerowanych na ciemnych, skórzanych oprawach. Nie był to codzienny widok w domach śmierciożerców. Podniosła otwartą książkę leżącą na stoliku i wbiła wzrok w zaznaczoną stronę. Jej brew momentalnie powędrowała w górę, gdy na pergaminie dostrzegła nie co innego, jak poezję. Jej wzrok mimowolnie zaczął przesuwać się po następujących po sobie słowach. 
Mistrz eliksirów spojrzał na nią zza otwartych drzwi. Oparła się biodrem o fotel, a spod jej czarnej peleryny dało się dostrzec ołówkową suknię w tym samym kolorze z odważnym dekoltem. Wyraz jej twarzy zmienił się pod wpływem czytanych słów. Była piękna, przepiękna, ale jej obecność sprawiała Severusowi ból i dyskomfort. Nie mógł pozbyć się związanej z nią goryczy i żalu. Nie mógł przestać też myśleć o niej i tym, że coś łączy ją z Czarnym Panem. Tak było od samego początku, gdy tylko zobaczył ją w dworze Malfoyów. W końcu zebrał się na to by wyjść z kuchni.

Czarne Szaty: Powrót Pana || Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz