LXIX

1.4K 75 36
                                    

Elizabeth z trudem podniosła się z podłogi. Nogi miała jak z waty, a wszystko przed jej oczami rozmazywało się, dlatego zachowywanie równowagi nie przychodziło jej łatwo. Spojrzała na swoje dłonie, które mieniły się czerwienią krwi Severusa. W tym samym momencie nawiedziła ją nieznośna fala mdłości, którą postanowiła ignorować. Skryła zakrwawione dłonie pod czarnymi rękawiczkami i udała się do wyjścia. Nie odwróciła się już za siebie. Nie spojrzała na Severusa po raz ostatni. Bała się, że tego nie zniesie. 
Czarny Pan wraz ze śmierciożercami przenieśli się do Zakazanego Lasu, ułatwiło to Elizabeth opuszczenie Wrzeszczącej Chaty. Hogwart znajdujący się w oddali nie był już taki, jak wcześniej. Nie było słuchać odgłosów walki, nie było też widać błysku rzucanych zaklęć. Wiatr ucichł na dobre, a wszystko wokół było smętne i nijakie. Elizabeth miała wrażenie, że wraz z Severusem zginęła cała jej nadzieja na lepsze życie, a świat otaczający ją stracił barwy.

Udała się niepostrzeżenie do zamku, który w środku wyglądał jeszcze gorzej niż na zewnątrz. Korytarze były ciche i puste, pełne pyłu i gruzu. Ściany były popękane, a fragmenty rozbitych szyb walały się po podłodze. Gdzieniegdzie dostrzec można było plamy krwi. Ramy obrazów również opustoszały, nie było śladów po duchach, ani po żywych istotach. Dopiero, gdy kobieta zbliżyła się do Wielkiej Sali usłyszała odgłosy życia. Zawahała się, ale ostatecznie podeszła do drzwi i wychylając się nieco zza ściany, wejrzała przez nie do środka. Sala była zatłoczona, w ogóle nie przypominała jadalni, której funkcję zwykła pełnić. Poobijani czarodzieje stali w grupkach. Poppy wraz z pomocą chętnych uczniów leczyła rannych. Na środku sali Elizabeth ujrzała rząd leżących ciał. Byli tam wszyscy polegli, wokół których gromadzili się bliscy. Elizabeth dostrzegła znajomą czuprynę wśród leżących na podłodze i jej żołądek zacisnął się, gdy rozpoznała twarz jej właścicielki. Młoda Tonks, córka jej kuzynki leżała zimna i nieruchoma tuż obok swojego męża. Jej ziemista twarz była spokojna i rozprężona, nie było na niej tego samego smutku, który widziała na twarzy Severusa, której obraz wyrył się w jej psychice i zdawało się, że już nigdy nie przestanie jej prześladować. Jednak widok ten odciągnął na chwilę myśli Havens od jej osobistej tragedii. Biedna Andromeda, straciła jedyną córkę, a ta osierociła maleńkie dziecko. Wszystko to wprawiło Elizabeth w kolejną już falę mdłości i zmusiło do oddalenia się od Wielkiej Sali, wtedy przypomniała sobie po co tak właściwie udała się do Hogwartu, po co ryzykowała swoją obecnością tutaj - musiała znaleźć Pottera. Severus przed śmiercią potwierdził jej domysły o Potterze, więc ona musiała się teraz upewnić, że chłopak trafi w ręce Voldemorta. Żeby ona mogła go zabić i zakończyć rozlew krwi. By uwolnić swoje dziecko, uwolnić siebie i przede wszystkim by pomścić Severusa.
Biegała po korytarzach z każdą sekundą bardziej zdając sobie sprawę z bezsensowności jej działań. Gdy już miała się poddać i obmyślić inną taktykę, znalazła go. Potter pojawił się na horyzoncie nieopodal gabinetu dyrektora i stanął jak wryty, gdy tylko dostrzegł kobietę. Instynktownie wydobył różdżkę i wycelował nią w Havens. Chłopak wiedział już, że musi zginąć, ujrzał to we wspomnieniach Snape'a, które odczytał w myślodsiewni. Miał jednak zginąć z rąk Voldemorta, stąd cień obawy który wypełnił go, gdy ujrzał Czarną Panią.
Havens zatrzymała się widząc wymierzoną w nią różdżkę. Potter był brudny. Jego ubrania były podarte, a twarz podrapana. W zasadzie nie wyglądał gorzej od pozostałych. 

– To chyba nie będzie konieczne. – Odezwała się cicho i ku jej nieszczęściu, ale też ku nieszczęściu Harry'ego za jego plecami pojawiła się znienacka McGonagall, której niespokojny stukot obcasów wypełnił zdemolowany korytarz. 

– Elizabeth! – Krzyknęła z szokiem i złością kobieta, której ciasny kok znacznie się poluzował i teraz wypełzały z niego długie siwiejące kosmyki włosów. Minerwa zatrzymała się kilka metrów za Potterem, wpatrując się w czarnowłosą rozbieganym spojrzeniem. Elizabeth nie miała czasu.

Czarne Szaty: Powrót Pana || Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz