XVIII

1.2K 85 36
                                    

Zaraz po wizycie w redakcji udała się do ministerstwa, jednak tam też nie mogła zostać zbyt długo, bo czekały na nią mury Hogwartu. Gdy dotarła na błonie było jeszcze przed zmierzchem, udała się więc w stronę swojego gabinetu. Korytarze były ciągle puste, spokojne, ale przesiąknięte smutkiem. W głębi duszy liczyła na to, że wraz z przybyciem pociągu napełnią się gwarem, dziecięcą radością, niewinnością i nieświadomością, ale obserwując wszystko co działo się w ministerstwie oraz sytuację w szkole szczerze w to wątpiła. W końcu dotarła do ciemnego pomieszczenia, wyglądało tak jak wtedy, gdy przed laty urzędował w nim Horacy, znacznie powiększyła się jedynie od tego czasu kolekcja słoików stojących na wielu regałach. Domyślała się, że jest to zasługa obecnego dyrektora, który to urzędował w tym gabinecie przez wiele lat. Przyjrzała się zawartości kilku ze słojów, trudno jej nawet było stwierdzić co jest w niektórych z nich, czy są to części zwierząt, czy roślin, czy coś całkiem innego. Skrzywiła się z obrzydzeniem, co po chwili wywołało w niej rozbawienie. Oficjalnie miała zacząć uczyć eliksirów w Hogwarcie, niektórzy nazywali ją mistrzynią eliksirów, a ona sama nie mogła patrzeć na wiele ze składników bez odruchu wymiotnego. To wszystko stawało się dla niej z dnia na dzień bardziej absurdalne i śmieszne. Wtedy jej myśli powędrowały w stronę Alecto, czystokrwistej czarownicy, która miała nauczać mugoloznawstwa oraz jej brata śmierciożercy, który miał uczyć bronienia się przed czarną magią. Poczuła się jak bohaterka kiepskiej satyry i z jakiegoś powodu wywołało to w niej jeszcze większe rozbawienie lecz jedynie uśmiechnęła się pod nosem. Usłyszała ciche odgłosy dobiegające od drzwi i ujrzała pulchnego mężczyznę, który wpatrywał się w nią z dziwnym zakłopotaniem, przez moment wydało jej się nawet, że ze strachem. Nie odezwał się, więc naturalnie to na Havens spadł obowiązek zabrania głosu.

– Dzień dobry profesorze. Chciałam się trochę rozejrzeć, ale już wychodzę. – Rzuciła delikatnie i z gracją, ale to wcale nie pomogło. Szybko zdała sobie sprawę z tego, że Slughorn dopiero teraz musiał połączyć kropki i obawiał się, że Elizabeth jest dla niego zagrożeniem, że w najlepszym wypadku będzie chciała go zaciągnąć w szeregi Czarnego Pana. 

– Nie, nie. – Odezwał się po chwili. – Przypuszczam, że to teraz tak samo twój gabinet, jak i mój. 

– Bez obaw, nie będę tu wpadać za często, nie musi się profesor ze mną dzielić fotelem. Natomiast w biurku w klasie chętnie przyjmę jakąś szufladę. – Rzuciła delikatnie unosząc kącik ust i ruszając do drzwi, od których Horacy odsunął się znacząco, robiąc jej przejście. 

– Nie ma sprawy. – Wymamrotał, starając się przełamać. W końcu musiał z nią dzielić klasę, nie mógł się jej bać.
Czarownica opuściła pomieszczenie, miała świadomość, że już prawdopodobnie wszyscy pracownicy Hogwartu wiedzieli o jej przynależności. Pierwszy raz w życiu znalazła się w takiej sytuacji, zwykle służyła Panu z ukrycia i wiedzieli o tym tylko nieliczni. Przyzwyczaiła się do tego stanu rzeczy, było jej to nawet na rękę, ale teraz wszystko się zmieniło. Mimo to nie miała obaw, nie była też jakoś specjalnie niezadowolona z tego powodu, po prostu tak miało być i jedyne co jej pozostało to przystosować się do nowej sytuacji. 
Minąwszy klasę eliksirów również zajrzała do niej na moment, a gdy wychodziła nieomal wyrosła zamyślonemu Snape'owi spod ziemi. Nieco zwolnił kroku, gdy dostrzegł jej sylwetkę kilka metrów przed sobą. Znów miała na sobie tę ołówkową sukienkę, która podkreślała każdy centymetr jej ciała i w której to jeszcze bardziej odstawała od pracujących tu czarownicy. Ten uwodzicielski strój, podkreślający jej atuty uderzył go dzisiaj jeszcze bardziej, niż zwykle. Doskonale wiedział, jak potrafi przyciągać swoim wyglądem i do jakich głupot mężczyźni, nawet ci najmłodsi, są w stanie się posunąć zabiegając o jej uwagę. Teraz on był dyrektorem i czuł, że nie powinien pozwalać na tak nieodpowiedni strój, z drugiej strony czy nawet sukienka z szafy Minerwy byłaby w stanie odwrócić uwagę od jej atrakcyjności? Był gotowy zarzucić jej niestosowność lecz gdy znalazł się już obok niej i poczuł na sobie jej spojrzenie, nie stać go było na konkretną uwagę, więc palnął najgłupsze co mu ślina na język przyniosła, brzmiąc przy okazji szczególnie nieuprzejmie. 

Czarne Szaty: Powrót Pana || Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz