L

1.1K 81 38
                                    

Słońce znajdowało się już w szczytowym punkcie, nie osłonięte żadnymi chmurami. Był to pierwszy od długiego czasu pogodny dzień i dzięki temu można było w pełni cieszyć się wielkanocną atmosferą. 

Dwóch mężczyzn siedziało na pikowanej kanapie, przyglądając się kartom do gry rozłożonym na stoliku przed nimi. Przez otwarte okno do pomieszczenia wpadały promyki ciepłego słońca.

– Tak myślałam, że ciągle tu siedzicie. – Dobiegł ich głos od wejścia i od razu podnieśli wzroki. Kobieta, która stała przed nimi, wyglądała już zupełnie inaczej niż wcześniej tego dnia. Być może sprawił to makijaż, który mimo swojej nienachalności podkreślał jej atuty, a może była to zasługa pięknie ułożonych włosów czy też czarnej, długiej sukni, w której wyglądała jak królowa. Jej szyję zdobiła diamentowa kolia, a spomiędzy jej ciemnych włosów połyskiwały pasujące kolczyki. Mężczyźni spojrzeli na siebie krótko, upewniając się, że nie mają halucynacji. 

– Świetnie wyglądasz. – Oznajmił Lucjusz, iście urzędowym tonem, który pasowałby do załatwiania spraw w Banku Gringotta. Snape skrzywił się i spojrzał na niego.

– Rozumiem, że gdy widzieliśmy się w kuchni nie wyglądałam świetnie.

– Wręcz przeciwnie. Jednak przedtem wydawałaś się bardziej zmęczona.

– Przecież nie będę siedzieć przy wielkanocnym stole w koszuli nocnej. – Odparła zerkając na Severusa, który świdrował ją spojrzeniem, oparty o aksamitny zagłówek kanapy. Bez słowa podeszła do stołu i sięgnęła po losową kartę.

– Dama pik. – Rzuciła przyglądając się karcie. Piękna, ciemnowłosa królowa, obwieszona najwspanialszymi klejnotami, uśmiechała się tajemniczo do Elizabeth. Sam symbol pik mienił się złotem, podobnie jak cały tył karty. 

– Królowa, niczego innego się po tobie nie spodziewałem. Nawet trochę cię przypomina. – Odezwał się blondyn, a Snape z niesmakiem również sięgnął po jedną z kart. 

– I to jest ten twój nowy nabytek? – Czarnowłosa zwróciła swoje spojrzenie w stronę Malfoya i jej delikatny uśmiech faktycznie zdał się przypominać ten królowej z karty. 

– Tak. Moja stara talia już do niczego się nadaje. 

– Faktycznie, piękne. 

– Ręcznie malowane i pokryte złotem. – Odparł z dumą i zdziwiło go rozbawienie na twarzy Havens. 

– I pomyśleć, że niektórzy muszą pracować dzień w dzień, żeby starczyło im na jedzenie. – Rzuciła, a Snape spojrzał na nią spod opadających mu na twarz włosów. 

– Sądzę, że... – Zaczął Lucjusz, ale Elizabeth mu przerwała. 

– Daj spokój. Przecież wiesz, że jestem arystokratką, rodzice zostawili po sobie pełne skarbce. Też nigdy nie zwracam uwagi na to co ile kosztuje. Ot takie przemyślenie. – Oznajmiła i odłożyła damę pik na sam środek stołu. Spojrzała na dyrektora, który trzymał w dłoni kartę, lecz nawet na nią nie patrzył. Pochyliła się i sięgnęła przez stół po trzymany przez niego przedmiot. Severus nie opierał się, oddał jej kartę, obserwując tajemniczy uśmiech na jej twarzy. 

– Król kier. – Stwierdziła, przyglądając się błyszczącej postaci z mieczem wbitym w głowę. – Nieuważni, twierdzą, że król kier popełnił samobójstwo.

– No Severusie, chyba nie masz takich planów. – Wtrącił blondyn, obdarzony chłodnym spojrzeniem przyjaciela.

– Ale... – Kontynuowała Elizabeth, odkładając kartę na stół, tak aby mężczyźni dokładnie ją widzieli. – ...tak naprawdę został zamordowany. 

Czarne Szaty: Powrót Pana || Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz