Rozdział 3

152 8 1
                                    

Zawsze uwielbiałam czytać. Czytanie było dla mnie ucieczką od codziennego, nudnego, męczącego życia. Kiedyś przeczytałam gdzieś, że czytając książki możemy przeżyć kilkadziesiąt żyć. Osobiście się z tym zgadzam. Czytając jakąś książkę żyjemy życiem tych bohaterów. Nasza wyobraźnia się wyostrza, jesteśmy oderwani od rzeczywistości, a w głowie mamy tylko obraz tego, co czytamy. Jest to cudowne uczucie, mieć możliwość choć na chwilę uciec od otaczającej rzeczywistości. Męczącej rzeczywistości.

Wchodziłam właśnie do stołówki z książką w ręku. Nie mogłam się doczekać, aż będę w domu i w spokoju przy herbacie z mlekiem położę się do łóżka i zacznę czytać.

Oglądałam właśnie okładkę książki, która może nie wyglądała za pięknie, ale, jak to pani bibliotekarka powiedziała: „Ma piękne wnętrze".

Zawsze uważałam, że nigdy nie powinno się oceniać książki po okładce, a także ludzi po wyglądzie. Czasem najpiękniejszy owoc może okazać się zgniły w środku. Tak samo jest z ludźmi. Może i ktoś jest najpiękniejszy na świecie, ale z kolei może mieć najbrzydsze serce. Najokrutniejsze. Najbardziej zepsute.

Przekartkowując kartki książki,
ktoś na mnie wpadł, zabierając mi książkę z ręki, a z kolei ja runęłam na kolana, cicho sycząc.

Spojrzałam z dołu na stojącego nade mną Izara, który usta miał wykrzywione w szerokim uśmiechu z powodu swojego czynu.

— Już klękasz? Spokojnie, nie przy ludziach. — zaśmiał się głośno, a ze stołówki było już słychać ciche szepty i śmiechy, oczywiście najgłośniejsze jego kumpli.

Podniósł książkę, która wylądowała na ziemi kilka metrów dalej. — No, no, no, widzę, że Alorze zachciało się poczytać. — powiedział Izar, zaczynając przekartkowywać kartki i wyginać książkę na wszystkie strony, łamiąc przy tym grzbiet. Spoglądając na to, aż się skrzywiłam.

— Oj, Isleen, no wstawaj, nie mów tylko, że się popłaczesz. — spojrzał na mnie z góry, śmiejąc się przy tym do kolegów.

Powoli wstając zaczęłam rozglądać się po stołówce. Po krótkim zanalizowaniu, że patrzy na mnie praktycznie cała szkoła, uniosłam dumnie głowę do góry i spojrzałam na tego dupka. I wtedy go ujrzałam. Był doskonale za blondynem. Siedział niedaleko przy stoliku z Ashley. Jak widać już się do niego dobrała.

Patrzył na mnie pustym wzrokiem, ale mimo wszystko widziałam furię w jego oczach, gdy przenosił wzrok na niebieskookiego. Ashley zaczęła coś do niego mówić, śmiejąc się przy tym, lecz on nawet nie zwrócił na nią uwagi. Patrzył na mnie.

— Na co się patrzysz, co? Boga zobaczyłaś? Myślisz, że ci pomoże? — parsknął Izar naprzeciwko mnie, patrząc to na kolegów, to na mnie.

Oddaj moją książkę, Villin. — warknęłam, patrząc złowrogo w jego jasne oczy. Był on idealnym przykładem, że nie każda piękna okładka ma również piękne wnętrze.

— Zabierz mi ją. — powiedział, wysyłając mi prowokujące spojrzenie.

— Nie będę się bawić w żadnego kotka i myszkę. Oddawaj tę książkę. — podeszłam do niego, wyciągając rękę i próbując zabrać książkę. Zanim zdołałam sięgnąć książki, blondyn odepchnął mnie od siebie i wziął książkę jeszcze wyżej. Zachwiałam się na nogach, ale zanim miałam ponownie do niego podejść, ktoś wyższy od niego z łatwością wyrwał mu książkę z ręki i popchnął go. Ktoś bardzo silny, ponieważ jasnooki runął na kolana.

Spojrzałam w szoku na kucającego na ziemi Villina i po chwili uniosłam na stojącego nad nim...

Alastora

Green DreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz