Rozdział 15

113 5 1
                                    

Kierowałam się w stronę szafki, gdy nagle usłyszałam za sobą Moe.

— Alora! — skoczyła na moje plecy, przez co moja torba wylądowała na ziemi.

— Chcesz mnie zabić? — zaśmiałam się i podniosłam swoją rzecz z podłogi.

— Nieee... Jeszcze nie. — uśmiechnęła się niewinnie.

Skierowałyśmy się w stronę naszych szafek. Otworzyłam moją, wrzucając odrazu podręczniki z tych przedmiotów, z których miałam już lekcje. Po czym wrzuciłam do torby podręcznik do matematyki, gdyż miałam mieć ją po dzwonku.

— To jak, jedziesz na wycieczkę? — zapytałam, przypominając sobie.

— Tak, a ty? — spojrzała na mnie radośnie, wyczekując odpowiedzi.

Posmutniałam, by blondynka myślała, że nie jadę. Kochałam to robić.

— Jak to? — zmarszczyła brwi. — Nie jedziesz? — ściszyła głos.

— Jadę! — wykrzyknęłam i wpadłam w ramiona blondynki.

Blondynka odepchnęła mnie od siebie i szturchnęła mnie w ramię, lecz po chwili również zaczęła się śmiać. Jednak naszą euforię momentalnie przerwał dźwięk głośnych śmiechów.

Spojrzałyśmy z Moe, w tym samym kierunku. Ujrzałyśmy na pobliskiej ławce Keresa, siedzącego ze swoimi, jak widać nowymi kolegami.

Serio siedział z tymi czubami?

Trzasnęłam drzwiami od szafki, by zagłuszyć ich irytujący śmiech. Po chwili wszystkie pary oczu skierowały się na mnie.

Zerknęłam odrazu na tego kretyna, a z jego ust zaczął stopniowo schodził uśmiech gdy tylko napotkał moje spojrzenie.

Odwróciłam się plecami do nich i zaczęłam mówić byle co do blondynki, by tylko czymś się zająć. Po chwili ciemnooka z lekkim zdziwieniem patrzyła za moje plecy.

Czy on właśnie do mnie podchodził?

Wiesz co, spierdalaj. — warknęłam, nie odwracając się. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać.

— Już mam spierdalać? Myślałem, że pogadamy. — moje ciało zostało sparaliżowane, bo nie usłyszałam Alastora za sobą. Odwróciłam się, napotykając spojrzenie Villina.

Rozszerzyłam oczy najbardziej, jak potrafiłam, przeklinając siebie na wszystkie wcielenia.

— Pogadamy na osobności? — spojrzał wymownie na Moe, a w tym czasie mogłam zauważyć, że ma dziwnie czerwone oczy, jakby dopiero, co płakał.

Blondynka odrazu rozumiejąc, podeszła do mnie i cmoknęła mnie w policzek. — Widzimy się potem. — powiedziała i pognała w przeciwnym kierunku.

Dlaczego mnie tutaj zostawiła?

Villin usiadł na podłodze, opierając głowę o jedną z szafek. Czując na sobie moje wypalające spojrzenie, uniósł głowę, spoglądając w moje oczy.

Dlaczego on do cholery chciał ze mną rozmawiać? Jedyne co to miałam ochotę napluć na jego irytującą twarz.

— Usiądź. — poklepał miejsce obok siebie, bym usiadła.

— Od tego są ławki, a nie podłoga. — warknęłam, jednak odrazu skręciłam się w myślach za mój zły ton głosu. Tak bałam się, że coś mi zrobi.

— A widzisz gdzieś, jakąś wolną? — uniósł brew.

To było dziwne. Wyglądał... Wyglądał na miłego. Czy to cisza przed burzą?

Green DreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz