Rozdział 17

119 4 1
                                    

Odwróciłam się, napotykając spojrzenie zielonookiego. Uśmiechnął się zadziornym uśmieszkiem i usiadł po mojej lewej stronie.

— Nie szukałam cię. — odparłam, przyglądając się jak gestem dłoni przywołał barmana.

— Poproszę jakiegoś dobrego drinka. — powiedział głośniej i delikatnie nachylił się nad blatem baru. — Dla tej tutaj. — kiwnął na mnie głową.

Barman spojrzał na mnie i delikatnie się uśmiechnął. — Akurat robię dla tych dwóch pań, ale mogę zrobić jeszcze jednego. — puścił mi oczko.

Keres zmarszczył brwi i nie spuścił twardego spojrzenia z niebieskookiego barmana, dopóki nie odwrócił się.

Miałam akurat czas, aby lepiej mu się przyjrzeć. Jego średniej długości włosy były w nieładzie i opadały mu na czoło. Z kolei prosty nos i średnie usta powodowały, że jego profil był jeszcze ostrzejszy. Na sobie miał czarną koszule rozpiętą na dwa guziki i tego samego koloru dżinsy.

A najdziwniejsze było jego zachowanie. W szkole unikał mnie, jak ognia, a teraz tak o przychodzi sobie i zamawia mi drinka? Naprawdę powinnam wysłać pod jego adres list z polecanymi psychiatrami w San Diego. Myśle, że naprawdę mu się to przyda.

Skierował na mnie swoje spojrzenie, przez co zmieszana odwróciłam wzrok na swoje dłonie. Zostałam przyłapana na gapieniu się na niego, co udowodnił swoim cwanym uśmieszkiem, gdy tylko znów na niego spojrzałam.

— Jesteś dziwny. — oznajmiłam, spoglądając w jego oczy.

Z jego ust powoli zniknął cwaniaczki uśmieszek. Spojrzał badawczo w moje oczy, po czym zaczął przejeżdżać wzrokiem po moim ciele, aż po stopy, wracając do oczu.

— A ty brzydka. — uśmiechnął się, gdy tylko dotarł do moich oczu.

Pokręciłam głową, uśmiechając się przy tym. — Ile wypiłeś? — uniosłam brwi.

— Wystarczająco, by komunikować się i widzieć twoją brzydotę. — nie spuszczał ze mnie wzroku.

— Polecam zakupić lustro. — mruknęłam, odwracając wzrok. Nie chciało mi się z nim nawet kłócić.

Moją uwagę odwrócił barman, który postawił przede mną dwa różne trunki. — Proszę bardzo. — uśmiechnął się i podał również drinka Moe, która odrazu zaczęła go zagadywać.

Uśmiechnęłam się na ten widok i upiłam dużego łyka. Wykrzywiłam się, przez co usłyszałam śmiech zielonookiego.

— Wykrzywiasz się od drinka? — parsknął.

Miał jedną rękę opartą o blat baru, a na jego ustach zagościł szeroki uśmiech, który swoją drogą bardzo polubiłam.

— Mocny jest. — spojrzałam się na niego, jak na skończonego wariata.

Którym zapewne był.

Wystawił w moją stronę dłoń. — Daj, spróbuje. — podając mu wysokie naczynie, nasze palce dotknęły się przez sekundę. Był ciepły.

Nie spuszczałam z niego wzroku. Chłopak upił niedużego łyka i spojrzał na mnie unosząc brwi, a jego mimika twarzy mówiła: „Serio?". — Jak to prawie wódki nie ma. — sarknął i odstawił z powrotem mojego drinka.

— Alora. — poczułam szturchnięcie, więc odwróciłam się do blondynki. — Jak coś to idę z tym barmanem na chwilę na zewnątrz zapalić. — uśmiechnęła się i widząc moją dziwną minę, odrazu dodała: — Spokojnie nic się nie stanie, on naprawdę jest w porządku.

Green DreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz