Moje ciało całe się spięło, gdy przekroczyłam próg szkoły. Nie pojawiłam się tutaj przez równy tydzień. Nie byłam w stanie przyjść. Tak naprawdę każde dnie spędzałam z Alastorem. Tylko on sprawiał, że zapominałam.
— Alora. — poczułam drobne ciało przyciśnięte do mojego. Czując znajomy, słodki zapach przycisnęłam mocniej blondynkę do swojego ciała.
— To jest tak przykre. — wyszeptała w moje włosy, a ja zacisnęłam powieki, by się nie rozpłakać.
Nie widziałam się z Moe tydzień. Pisałyśmy każdego dnia przynajmniej, a mi ulżyło na sercu, że chociaż dostawałam od niej jakiekolwiek wiadomości.
Poczułam nagle ciepłą ciecz na wargach. Oderwałam się od dziewczyny. Jej oczy się rozszerzyły, gdy spojrzała na moją twarz, a ja wiedziałam już co to znaczy.
Nie musiałam nawet dotykać, jedynie co zrobiłam to sięgnęłam po chusteczkę z torby i przyłożyłam ją do nosa.
— Pójdź proszę do lekarza, Alora. — wzrok Moe był smutny i zatroskany.
Może miała rację?
— To pewnie anemia, nic wielkiego. — wypchnęłam od siebie złe myśli.
— Alora... — kontynuowała.
— Dobrze, pójdę. — zapewniłam ją.
— Dziękuję. — uśmiechnęła się minimalnie.
Pożegnałyśmy się i pognałyśmy w stronę swoich klas. Miałam teraz chemię, dlatego z grymasem na twarzy powędrowałam w stronę klasy.
***
Trzy pierwsze lekcje minęły niewyobrażalnie długo. Czułam się jakbym siedziała w tej szkole jakaś wieczność.
Nagle poczułam wibracje mojego telefonu. Zerkając czy nauczycielka nie patrzy sięgnęłam po telefon i uśmiechnęłam się, widząc wiadomość od szatyna.
Od: Alastorek
Ciężko wysiedzieć w tej szkole, nie sądzisz?Do: Alastorek
Czytasz mi w myślach?Od: Alastorek
Wyjdź przed klasę, a przekonasz się.Pokręciłam głową na wiadomość chłopaka i w mgnieniu oka uniosłam rękę do góry.
Wyszłam, a moim oczom ukazał się nieziemsko wyglądający szatyn. Stał oparty o ścianę z założonymi rękami. Jak zwykle był ubrany cały na czarno, a na jego twarzy gościł chytry uśmieszek.
— Co się szczerzysz? — prychnęłam, widząc jego uśmieszek.
— Mam pomysł.
— Jaki? — uniosłam brew, wyczekując na odpowiedź.
Chłopak odbił się od ściany i podszedł do mnie w dwóch krokach. — Zwijajmy się stąd. — zniżył się, dzięki czemu nasze twarze były na tym samym poziomie.
— Niesamowity pomysł. — prychnęłam, na co wywrócił oczami.
— Czyli wolisz tu siedzieć? — wysłał mi prowokujące spojrzenie. — Okej, to sam idę pognać w świat. — odwrócił się i powolnym krokiem zaczął odchodzić. Pokręciłam głową i uśmiechnęłam się, chwilę patrząc jak idzie powolutkim krokiem.
Był niemożliwy. Ale jedno mogłam mu przyznać. Był bardzo przekonujący.
Ruszyłam w jego kierunku, przyspieszając kroku. Wyminęłam go, szturchając go łokciem. Odwróciłam się i posłałam mu cwany uśmieszek.
CZYTASZ
Green Dream
RomanceŚwiat jest do wielu rzeczy zdolny. To samo jest z ludźmi. Nigdy nie wiemy, czy ktoś jest z nami szczery, czy jest prawdziwy. Nie wiemy czy takiej osobie ufać. Jednak gdy spotkamy kogoś, kto jako jedyny chce nam pomóc i ratuje nas od wszelkiego zła...