Rozdział 5

132 5 1
                                    

Wchodząc rano do kuchni ujrzałam tatę, który akurat kładł talerz z przeróżnymi kanapkami.

— Cześć, tato. — przywitałam się, siadając.

— Dzień dobry, Alora. Zawieść cię do szkoły czy chcesz iść pieszo? — usiadł naprzeciwko mnie i położył swoją wcześniej zrobioną kawę.

Od lat pił swoją ulubioną, czarną kawę. Coś czuje, że gdyby nagle ją wycofali z sprzedaży, to nie tylko tata,
by ucierpiał.

— Jeśli chcesz możesz mnie zawieść. Po wczorajszym rozciąganiu w szkole nogi mi odpadają. — westchnęłam, po przełknięciu kanapki z serem, szynką i pomidorem.

— Dobrze, to ja pójdę odpalić samochód i poczekam na ciebie. — wziął kluczyki z blatu i powędrował na korytarz.

Po zjedzeniu trzech kanapek biegiem ruszyłam do łazienki. W trakcie mycia zębów wkroczyłam do pokoju po torbę i po zapinaną bluzę z kapturem.

Dzisiaj było dosyć ciepło więc wzięłam bluzę pod pachę w razie gdyby zrobiło się zimno.

Wychodząc z domu włożyłam gumę do buzi i upewniłam się, czy mam w plecaku słuchawki. Bez nich nie wytrzymam, wracając do domu.

Wsiadłam do samochodu, po czym odrazu zapięłam pasy. Jechaliśmy praktycznie całą drogę w ciszy. Było to dosyć krępujące, gdyż nie pamiętam kiedy ostatni raz zawiózł mnie do szkoły. Myślę, że dla taty było to również nieco krępujące.

— Pamiętaj o Moe. — przypomniał mi tata po długiej ciszy.

— Jaka Moe? — zapytałam, zdziwiona.

— Twoja korepetytorka. Idź po skończonych zajęciach do biblioteki szkolnej. Tam będzie na ciebie czekać. — westchnął tata, zauważając, że zapomniałam.

— A no tak, zapomniałam. —mruknęłam, spoglądając na widok za oknem.

Jeśli chodzi o moją pamięć to nie była za wspaniała. Pamiętam, jak w piątej klasie pani kazała nam nauczyć się wiersza. Gdy nadszedł dzień, aby go wygłosić przy całej klasie, nie powiedziałam nic. Wszystko uleciało mi z głowy. Do dziś nie wiem, czy to było spowodowane tremą, czy może moją niesamowitą pamięcią.

— Jak zwykle. — palnął tata. — Ale to nic. Nic się nie stało, każdemu zdarza się zapomnieć. — powiedział, wręcz po sekundzie.

— Przepraszam, ja... — ściszyłam głos. — Mam to po niej. — szepnęłam i po sekundzie zorientowałam się, co powiedziałam.

Spojrzałam szybko na tatę, gryząc policzki od wewnątrz. Na jego twarzy nie ujrzałam nic, niż tylko pustkę. Przeczesał szybko swoje jasnobrązowe włosy, patrząc twardo na drogę przed sobą. Po chwili zacisnął usta w cienką linię i zaparkował niedaleko budynku szkolnego.

— Idź już. — szepnął, spuszczając wzrok na kierownice. — Jak chcesz mogę po ciebie przyjechać. Tylko zadzwoń jak skończycie rozmawiać. — dodał.

— Nie, nie trzeba, pójdę pieszo.-powiedziałam szybko i przełknęłam gorzki smak krwi w moich ustach. — Pa, tato, dzięki za podwózkę. — wyszłam, ruszając szybkim krokiem do szkoły.
                     
Wchodząc do szkoły obdarzyłam wszystkich obojętnym wzrokiem. Podeszłam do planu lekcji, sprawdzając co teraz mam i w jakiej klasie. Cóż moja pamięć była tak niesamowita, że nadal nie pamiętałam, co mam za lekcje.

Ktoś obok mnie stanął, również patrząc na plan. Poznałam te perfumy, które swoją drogą nie przypadły mi już dawno do gustu. Spojrzałam w prawo, a obok mnie stał nie kto inny jak Villin. Jechał wskazującym palcem po planie, szukając nie wiem właściwie czego.

Green DreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz