Rozdział 8

132 6 2
                                    

Następnego dnia rano powiedziałam tacie o moich planach.

— Ty na imprezę? — zaśmiał się, wycierając blat w kuchni.

— No tato. — skrzyżowałam ręce pod piersiami.

— Nie chodzi mi o to, że ci nie pozwalam. Cieszę się, bo nie pamiętam kiedy ostatni raz byłaś na imprezie. — odwrócił się i wziął do ręki portfel. — Masz moją kartę, weź ją i kup coś ładnego. — wyciągnął kartę i położył ją na blat.

— Nie wiem w sumie czy to można nazwać imprezą. Będą tam ludzie ze szkoły i będziemy po prostu na plaży. — uniosłam brew.

Tata strzelił sobie w czoło z otwartej dłoni. — Tak tak i chlać do samego rana. — zaśmiał się i pokręcił głową. — A i pamiętaj zjedz coś przed! — krzyknął tata, wychodząc już z kuchni.

— Ale... — stanęłam wryta, nie wiedząc, co zrobić.

Cale dnie siedziałam w domu. Nie miałam znajomych, nie chodziłam na imprezy. Nie miałam tak naprawdę nikogo. Czułam się jak ptak zamknięty w klatce, ale z własnej woli. W jakimś stopniu czułam dreszczyk emocji, który przechodził moje ciało, gdy pomyślałam o wyjściu na plażę z Moe. Może był to dobry pomysł, by oderwać się od otaczającej mnie nudnej rzeczywistość? Bowiem co będę miała z życia, siedząc całe dnie w domu i nie robiąc nawet nic pożytecznego. Może warto znaleźć w sobie trochę odwagi i skorzystać z młodości?

Zerknęłam na blat, na którym leżała karta.

***
                   
O drugiej po południu byłam z Moe w galerii handlowej. Od trzydziestu minut chodziłyśmy po sklepach i szukałyśmy czegoś ładnego.

— Myślę, że ta sukienka będzie idealna, uwierz mi. — powiedziała, po nawet nie wiem, ilu minutach chodzenia po sklepie.

Sięgnęła po jasną obcisłą sukienkę z niedużym dekoltem. Była prosta, ale bardzo ładna.

— Może jakaś inna? — jęknęłam.

— Nie pierdol tylko zapierdalaj przymierzyć. — warknęła, pchając mnie do przymierzalni. — Sprężaj się nie mamy wiele czasu. — mruknęła z udawaną powagą, zerkając na nadgarstek, udając, że ma na niej zegarek.

Po założeniu sukienki, która była chyba o dwa rozmiaru za mała, wyszłam z przymierzalni, uśmiechając się krzywo.

W przymierzalni znowu poczułam nagły ból głowy i mdłości. Przez jebanego Villina muszę brać jakieś tabletki, które mam wrażenie, że nic nie dają.

— Dziewczynooo... aż mi ślinka cieknie! — wydarła się, zakrywając usta. — Nie no, ja przy tobie będę wyglądać, jak gówno z klejem.

— Nie przesadzaj... — mruknęłam.

Moe spojrzała na mnie morderczym wzrokiem. Ruszyła w moją stronę, łapiąc za moje barki. Odwróciła mnie w stronę lustra.

— Spójrz na tę dziewczynę. — pokazała palcem na moje odbicie. —Co widzisz?

— Siebie. — wywróciłam oczami.

— Co widzisz? — nie odpuszczała.

— Dziewczynę. — odparłam.

— Jaką? — uniosła brew.

— Sraką.

— Słuchaj, bo zaraz ta sraka dziewczyna dostanie w twarz. A teraz jeszcze raz. Jaką? —uniosła jedną brew i uśmiechnęła się motywacyjnie.

— Ładną. — mruknęłam po chwili, wpatrując się w swoje odbicie.

Naprawdę wyglądałam ładnie.

Green DreamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz