18

473 29 7
                                    

Resztę lekcji chodziłam zamyślona. Ginny nie dopytywała już o nic więcej. Z Harrym się nie spotkałam, aż wpadłam na niego jak wyszłam z mojej przedostatniej lekcji.

- Możemy wreszcie pogadać? - zapytałam, ciągnąc go za ramię, kiedy chciał znowu uciec. Westchnął, ale poszedł razem ze mną.

- Przepraszam cię za dziś rano. Po prostu Malfoy... Nie jest zbyt dobrym towarzystwem dla Ciebie. Nie znoszę go.

- Wiem Harry. Wiem też, że masz swoje powody. On jest jaki jest. Jednak ja go znam z trochę innej strony, wiesz? I ja go lubię. A to co chciałeś zrobić dziś rano... Wiedząc, że on się ze mną przyjaźni... Chciałeś wykorzystać mnie, żeby jego zranić. On zrobił to samo w tamtym roku, pamiętasz? Wytrącił cię z równowagi, wykorzystując do tego mnie. Jeśli tak bardzo go nie znosisz, to czemu chcesz być taki jak on?

Zatrzymałam się i spojrzałam bratu w oczy. Te niesamowicie zielone oczy mamy. Sama na swoje nie narzekam, ale często czuję się jak dziwadło przez ich różny kolor.

- Nie chcę i nie będę jak on. Przepraszam cię, siostrzyczko - powiedział cicho i mnie przytulił. Oczywiście też się w niego wtuliłam. Naprawdę fajnie jest mieć brata. - Malfoy cię chociaż przeprosił?

- Jasne. Co więcej chciał mnie ratować przed Łapą - zaśmiałam się, wspominając to zdarzenie.

Następnie opowiedziałam Harry'emu co się wtedy wydarzyło. Na koniec się troszkę śmiał i niedowierzał. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy i musieliśmy się rozejść w swoje strony. Ja na eliksiry, a on... Nie wiem w sumie gdzie poszedł.
Snape był chyba mocno nie w humorze. Kazał nam zrobić jakiś eliksir i obserwował nas uważnie, a za każdy najmniejszy błąd odejmował po 5 punktów.
Byłam właśnie przy krojeniu czegoś tam (nawet nie mam pojęcia co to jest! po prostu Ginny daje mi coś, każe coś robić i ja robię), kiedy podszedł do mnie nauczyciel. Przyjrzał się krytycznie moim działaniom i prychnął, nawet nie siląc się na komentarz.

- Miło, że milczy - mruknęłam pod nosem, ale chyba głośniej niż zamierzałam, bo profesor się cofnął do mnie.

- Coś mówiłaś, Evans? - syknął w moją stronę, wyraźnie się wahając przy nazwisku. Nie wiele dziś myślałam o lekcjach, zasadach i manierach, więc i teraz nie pomyślałam.

- Tak się składa, że Potter, ale jeśli pan profesor woli Evans, to może być. Lubię mieć coś więcej wspólnego z mamą niż jedno oko i kilka piegów.

- Ona mnie miała ich kilku. Była piegowata - poprawił mnie bez emocji. Ten człowiek jest jak głaz. Czy tam skała. No po prostu ciężki charakter, nie?!

- Może ma pan rację. Na zdjęciach mało co widać, a tata nie bardzo opowiada o tym jak wyglądała, a bardziej o jej charakterze - wzruszyłam ramionami dalej krojąc te coś.

- Może wolał jej charakter, bo jego był i jest paskudny? - uniósł jedną brew i lekko jeden kącik ust. Trwało to tylko chwilę. Zaraz potem, jego twarz znowu była skałą.

- Powinnam bronić ojca, ale ciężko się kłócić. Kiedyś rzeczywiście miał paskudny charakter. Teraz się zmienił. Musiał w końcu wychowywać mnie sam.

- Dobrze mu to zrobiło. Dowiedział się przynajmniej jak inni musieli się użerać z nim?

- Jak najbardziej profesorze - uśmiechnęłam się, a mężczyźnie znowu jeden kącik ust drgnął do góry.

Poszedł dalej, więc wszyscy wrócili do swoich eliksirów, miast się nam przysłuchiwać. Ginny szturchnęła mnie w ramię i bezgłośnie zapytała co to miało być. Wzruszyłam ramionami sama nie wiedząc. Ciekawe czy Snape wie, że miał być moim ojcem chrzestnym?
Po skończonych zajęciach, wszyscy wyszli z sali wymęczeni psychicznie oraz z ogromną ulgą, że to już koniec. Ja natomiast wyszłam z myślą, że muszę znaleźć Draco. Długo nie musiałam go szukać, bo tuż za zakrętem zauważyłam go rozmawiającego z Blaisem Zabinim. Chciałam już podejść i się przywitać, ale czarnoskóry, który stał przodem do mnie, zatrzymał mnie gestem. Ustałam więc w pewnej odległości tak, by wszystko móc słyszeć. Nie rozumiałam o co mu chodzi.

Harry Potter - Inna Historia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz