Przeprawa łódką była niesamowita. Musiałam niestety pożegnać moich nowych znajomych, gdyż oni wsiadali do pojazdu. Za to poznałam rudowłosą dziewczynę z mojego roku - Ginny Weasley. Radosna, zabawna, podekscytowana niemal wszystkim naokoło.
Przejdźmy może już do Wielkiej Sali, gdzie akurat trwała ceremiona przydziału. Gdzieś przy stole Slytherinu, odnalazłam czwórkę moich nowych znajomych. Ruda trafiła do Gryffindoru. Ja natomiast stałam i nadal czekałam.- Evans, Mayen - wreszcie się doczekałam.
Z lekkim stresem usiadłam na stołku, a profesor McGonagall położyła mi starą Tiarę na głowie. Po krótkiej chwili czapka zaczęła mówić.
- Och proszę! Ale się zdziwisz moje dziecko! No dobrze, dobrze. Wróćmy. Gdzie by cię tu przydzielić? Istna mieszanka rodziców. Mądra, miła, pomocna po mamie oraz mężna, odważna, oddana sprawie po tacie. Hm... Może by tak... GRYFFINDOR! - wykrzyknęła na końcu, a jeden ze stołów uniósł się w oklaskach. Dosyć zabawnie to wyglądało, bo w sumie to nie znam tam nikogo, oprócz Ginny, a wszyscy się cieszą, że tam trafiłam.
Podeszłam do stołu. Ceremonia zakończyła się dość szybko. Byliśmy w trakcie uczty, gdy nagle ktoś wparował do sali. Było to dwóch chłopców. Jeden rudowłosy, roztrzepany i zdyszany. Drugi miał czarne włosy i okrągłe okulary na nosie. Obaj wyglądali jakby właśnie się z kimś bili.
- Och, nie - jęknęła przy mnie Ginny, a po chwili zawtórowała jej Hermiona Granger, którą poznałam już przy stoliku.
- Co się stało? Znacie ich? - spytałam szczerze zaciekawiona.
- Tak, niestety. Ten rudy to mój brat, Ron - powiedziała Weasley, tak jakby tego niezmiernie żałowała w tej chwili.
- A ten drugi? - dopytałam, gdy nic więcej nie powiedziała.
- Jak można go nie znać? Dziewczyno, z choinki się urwałaś? - zdziwiła się Hermiona.
- Nie, z Kanady. A teraz ktoś mi wyjaśni kim jest ten okularnik? - wskazałam na niego widelcem. Nie starałam się być jakoś mocno dyskretna, bo po co.Gdy już Ginny miała mi odpowiedzieć, chłopcy podeszli do Hermiony i usiedli obok niej.
- Możecie mi powiedzieć, co wyście znowu zrobili? Czemu nie było was w pociągu? - Granger zganiła ich, jakby była za nich odpowiedzialna. Trochę śmiesznie to wyglądało.
- Opowiemy ci później. Coś nas ominęło? - odezwał się rudowłosy chłopak, odrazu sięgając po jedzenie.
- Was nic ciekawego, ale nas to chyba wiele ominęło - zaśmiała się Ginny z własnego brata.
- Ciebie niech to nie obchodzi młoda.
- Odezwał się starszy - sarkazm aż bił od niej falami.Patrząc na tą dwójkę poczułam ukłucie żalu. Czy ja i mój brat też byśmy się tak przekomarzali? Czy obydwoje trafilibyśmy do domu lwa? Jak wyglądało by nasze życie, gdyby Voldemort nie zabił mi części rodziny? Na te pytania raczej nie uzyskam odpowiedzi.
- Dobra, dobra. Ani słowa mamie i później wam dwóm wszystko opowiemy - uspokoił się Ron.
- Trzem. Jest jeszcze Mayen - powiedziała rudowłosa, wskazując na mnie.
- Hej. Jestem Mayen Evans - przywitałam się wreszcie.
- Przepraszam, nie zauważyliśmy cię. To jest Ron Weasley, a ja jeste...
- Wy dwaj! W tej chwili do mnie do gabinetu! - krzyknęła nagle McGonagall, przerywając tym samym wypowiedź okularnika.
- Ktoś tu ma kłopoty - zanuciła Hermiona, gdy chłopcy odeszli za nauczycielką. Razem z Ginny zaśmiałyśmy się cicho, gdyż wyszło to dziewczynie naprawdę zabawnie.
- Hej. Z czego się śmiejemy? - zapytał nagle ktoś po mojej lewej. Podskoczyłam, ponieważ nie spodziewałam się, że ktoś nagle tu podejdzie.
- Z was - odpowiedziała natychmiast Ginny, a ja wreszcie zobaczyłam kto do nas przyszedł.Obok mnie siedziało dwóch identycznych, rudych chłopaków z piegami. Oczy mieli brązowe, długie włosy i w tej chwili udawali oburzenie, wypowiedzią młodej Weasley.
- No wiesz co, siostra? Jeszcze nie widziałyście co zrobiliśmy a już się śmiejecie? - powiedział jeden z nich, ten który siedział dalej ode mnie.
- A co wy znowu wymyśliliście? - zaniepokoiła się Hermiona.
- Zobaczysz za...
- Trzy.
- Dwie.
- Jedną.
- Teraz! - w momencie, kiedy razem zakończyli mówienie na przemian, usłyszałyśmy piski kilkunastu dziewczyn na raz oraz krzyki trochę większej ilości chłopców.Rozejrzałam się po sali i zauważyłam, że wielu uczniów wstalo. Ich włosy miały krzykliwe kolory, a nad nimi unosiły się maleńkie chmury deszczowe, z których padały krople farby!
- To jeszcze nic. Zobaczcie nauczycieli - powiedział jeden bliźniaków, a my automatycznie spojrzałyśmy we wskazanym kierunku.
Ujrzałyśmy prześmieszny widok. Jeden z nauczycieli, Severus Snape, jak zdążyły mi wyjaśnić dziewczyny, miał żółte włosy, a farba z chmurki umalowała jego szaty na wszystkie kolory tęczy. Wielu innych nauczycieli również padło ofiarą żartu. Jednak reakcja dyrektora Dumbledora była najlepsza. Staruszek miał różowe włosy oraz brodę i łapał kolorowy deszcz w ręce, śmiejąc się przy tym serdecznie.
- Jestem pod wrażeniem. Dogadalibyście się z moim tatą. On też swojego czasu robił mnóstwo żartów - powiedziałam przez śmiech.
- Naprawdę? A jak się nazywa?
- Może o nim słyszeliśmy?
- Opowiedz nam coś o jego żartach.
- Może wykorzystamy jeden z jego pomysłów.
- Jeśli tylko się zgodzi, oczywiście.
- Właśnie! Napisz do niego! - znowu mówili na zmianę.
- Z miłą chęcią wam coś opowiem, ale to kiedy indziej. Jestem już padnięta - powiedziałam i chwilę później razem z Ginny ziewnęłyśmy.
- No to chodźcie. Odprowadzimy was - wstali i podnieśli nas, żeby postawić przed sobą.Fred i George, jak się nazywali bliźniacy, odprowadzili mnie i swoją siostrę pod same schody do dormitorium dziewcząt. Przy okazji wyjaśnili, że to Prefekt Naczelny powinien nas odprowadzić, ale ich brat Percy wcale taki naczelny to nie jest. Nazwali go Prefektem Nadętym, co w sumie pasuje idealnie, z tego co mówiła trójka rodzeństwa po drodze.
1 września właśnie dobiegł końca. Mimo zmęczenia, nie mogłam długo zasnąć. Leżałam i samowolnie zastanawiałam się, czy może dwadzieścia lat temu, w tym samym łóżku nie leżała moja mama i czy nie zastanawiała się jak będzie wyglądało jej życie w Hogwarcie. Chciałabym ją poznać. Ją i mojego starszego brata. Gdyby nie ten debil umysłowy, Voldemort, moja rodzina byłaby w komplecie. Żyłaby mama, żył by mój brat, a także wujek Harlan i ciocia Rose. Żyli by ci wszyscy niewinni ludzie, którzy tylko chcieli żyć godnie i na równi z innymi.

CZYTASZ
Harry Potter - Inna Historia
FanfictionCo gdyby Harry nie był jedynym potomkiem Lily i James'a Potter'ów? A może był ktoś jeszcze? Ktoś o kim nie mamy pojęcia? O kim cały świat nie wie? Może morderstwo w Dolinie Godryka wyglądało trochę inaczej? Może nie wszytko jest takie jak nam się wy...