Trzy miesiące później Aster zaczęła przyzwyczajać się do nowego miejsca. Nie czuła się może tu tak jak w domu, ale zaczęła rozumieć swój los. Zaczęła rozumieć na czym, tak naprawdę polega życie. Z samego rana, jak codziennie, otrzymała jedzenie, które w głównej mierze składało się z ziół i traw. Zaczęło to być dla niej normą. Najgorsze było stracenie kontaktu z Gardielem, który po rozmowie z Vesemirem rzeczywiście wrócił na szlak. Aster została teraz zdana sama na siebie i z każdym dniem, walczyła o wytrwanie. Zaczęła mieć kary i była surowo trzymana w ryzach. Gdy tylko ktoś zauważył, że płacze, to musiała wykonać dwadzieścia pompek. Kary zmieniały się na bieżąco, co skutkowało tym, że dziewczyna wszystkie swoje emocje trzymała wewnątrz siebie.
Po południu miała po raz pierwszy do przejścia tor, którzy wszyscy nazywali mordownią. Czuwała pod okiem Vesemira, który uruchomił tor przeszkód. Trzy potężne bele zakończone kolcami zaczęły się kiwać na boki. Spojrzała w bok, gdzie znajdowała się machina poruszana kolcami, a także resztę toru, który polegał na wielkiej ściance wytrzymałości. Aster popatrzyła się na Vesemira, który niewiele zdradzał na swojej twarzy, po czym weszła na początek toru przeszkód. Już po pierwszym podejściu wielka bela strąciła ją na dół, przez co wypluła z buzi krew. Próbowała do momentu, w którym spadła tak mocno, że uderzyła głową o deske i straciła przytomność. Vesemir wziął dziewczynkę na ręce, zanosząc ja szybko do czarodzieji, którzy zaczęli kontrolowac jej stan. Żyła, jednak była bardzo poobijana.
Z każdym dniem próbowała przejść tor przeszkód, co zajęło jej aż trzy dni kilkugodzinnej męki. Pod koniec miała takie rany, że musiały zostać wyleczone magią, bo inaczej by się wykrwawiła.
Następny tydzień minął jej spokojnie. Za spokojnie, dlatego zaczęła przeczuwać, że coś jest nie tak. Dopiero, gdy zobaczyła przed sobą dwójkę czarodzieii, wiedziała już co ją czeka. Musiała się przygotować na kolejną próbę. Nie wiedziała ile ich jest i czy jeszcze je wytrzyma. Tym razem usiadła na całkiem innym krześle, do którego została przypięta pasem. Jej oddech automatycznie przyspieszył, bo bała się, co jej zrobią. Popatrzyła się na Vesemira, który był widocznie zmartwiony tą sytuacja. W ręce trzymał strzykawkę, w której znajdowała się czerwona ciecz.
Przytrzymał jedną z jej rąk, po czym wbił igłę w żyłę.— Co to jest?
— Mutagen — odparł.
— Nie! Vesemirze, ja nie chce umi... — nie dokończyła, ponieważ substancja dotarła do jej krwiobiegu, wywołując znaczne zmiany hormonalne.
Jej ciało wygięło się w łuk, a Aster czuła jak jej całe ciało płonie. Jej oczy uszły ku górze, które całe się zeszkliły, zmieniając kolor tęczówki. Jej oddech przyspieszył trzykrotnie, a w pokoju było słychać tylko jej wrzask. Vesemir odłożył strzykawkę na bok. Wiedział, że ta minuta będzie decydująca, czy Aster przeżyje. Jej skóra całkiem pobladła, a Vesemir mógł tylko czekać. Po chwili dziewczynka opadła na fotel. Jej oddech zaczął wracać do normy, a ona rozejrzała się po laboratorium. Zwymiotowała na podłogę, czując jak wszystko ją boli. Vesemir popatrzył wprost na jej oczy, które nabrały różowo- żółtej barwy. Przez całe swoje życie nie widział czegoś takiego. Był zdumiony tym, że przeżyła wszystkie trzy etapy, które są praktycznie niemożliwe. Vesemir odpiął dziewczynkę. W ostatnich dniach zdał sobie sprawę, jak bardzo to było dla niej niebezpieczne i jak wielki błąd wobec niej popełnił. Aster usiadła na brzegu łóżka, próbując dojść do siebie.
— Co teraz ze mną będzie? — zapytała.
— Dalsze szkolenie, Aster.
Dziewczynka skinęła głową, następnie chwiejnym krokiem, zaczęła iść w stronę dworu. Musiała się przewietrzyć, bo inaczej znowu by zwymiotowała. Usiadła na murku, przyglądając się walczącym na dziedzińcu chłopcom. Czekała ją długa droga, zanim walczyłaby tak jak oni. Zastanawiała się, ile jeszcze to wszystko będzie trwało. Jak długo, będzie musiała jeszcze tak ciężko trenować. Po tym, jak się zamyśliła, jeden z chłopców podszedł do niej, siadając obok niej.
— Twoje oczy się zmieniły. Przeszłaś już mutacje? — zapytał brunet.
Skinęła głową, zaczynając bawić się dłońmi.
— Jak masz na imię? — zapytał.
— Aster. A ty?
— Eskel — rzekł dziwacznie, jakby głos przypominał szczekanie psa.
Aster zaśmiała się pod nosem.
— Ile już tu jesteś? — dopytała, wiercąc się na murku.
— Sześć lat — rzekł.
Aster omal nie wyłupiła oczu na wierzch.
— Nie ma się co dziwić. Po takim czasie da się przyzwyczaić. Jestem dumny, że mogę się tu uczyć.
— Dumny? — zdziwiła się, poprawiając włosy.
— Pewnie skończyłbym gorzej, gdyby nie to miejsce — odpowiedział, zeskakując z murka.
Aster popatrzyła się znowuż na młodego chłopaka, następnie zeszła za nim z murku, gdzie podszedł do niej Vesemir z mieczem w ręku. Kazał jej zrobić trzy okrążenia wokół twierdzy, następnie podał kolejną dawkę ziół. Dziewczynka trzymała sobie w głowie słowa Eskela. Może rzeczywiście wszystko potoczyłoby się gorzej, gdyby nie trafiła do tego miejsca - pomyślała.
Po godzinnym treningu zmęczona opadła w celi, na której natychmiastowo zasnęła. Czuła się wykończona, a cała noc była katorgą. Jej ciało bolało ją niesamowicie, w związku z nowymi zmianami. Wszystko było dla niej inne.
Nawet myśl o śmierci jej matki nie była już dla niej taka tragiczna. Praktycznie, o tym nie myślała. A gdy ją naszło, nie czuła już takiego bólu. Czuła siłę.
CZYTASZ
Powołanie | The Witcher
FanfictionZnaki. Miecz. Zaklęcia. Widzisz to wszystko przed sobą i masz to na wyciągnięcie ręki. Największy problem się pojawia, kiedy nie wiesz co masz sięgnąć, Bo przecież masz dwa powołania, a jednego od drugiego nie odejmiesz Uwaga! Świat przedstawiony...