[Kaer Morhen, 1183]
Zima. To czas, kiedy duża część wiedźminów wraca do twierdzy. Wracają, żeby zrobić zapasy mikstur, a także odpocząć po miesiącach spędzonym na szlaku. Tego roku nie było inaczej - wielu starszych wiedźminów wróciło do warowni. Nie wszyscy jednak byli starzy, było też mnóstwo młodych adeptów, którzy dopiero co skończyli swoje treningi. Aster za to tego roku ukończyła siedemnaście lat. Ostatnie lata spędziła na bolesnych treningach i uczeniu się nowych rzeczy. Przede wszystkim budziła respekt wśród wiedźminów. Od zawsze uważali płeć kobiecą za słabszą, a przejście prób Aster, uznawali za coś niemożliwego.
Dziewczyna właśnie kończyła swój wieczorny trening, kiedy zza swoich pleców usłyszała kroki. Obróciła delikatnie głowę w bok, robiąc unik. Przed sobą zobaczyła Geralta, który jak zawsze próbował ją wystraszyć.
— Mam oczy dookoła głowy — rzekła, zadziornie się uśmiechając.
— To dobrze. Aczkolwiek nie uchroni cię to od tego...
Blondynka zmarszczyła brwi, następnie opadła na ziemie z powodu podhaczenia. Popatrzyła się z dołu na Geralta.
— Musisz jeszcze popracować — skomentował.
— Pieprz się, Geralt — zaśmiała się, wstając z ziemi.
Geralt był dla niej jak starszy brat. Po przejściu wszystkich prób zaczęła mieć z nim treningi, na których jej nie oszczędzał. Zawsze wracała z masą siniaków i ranami, chociaż nigdy na to wprost nie narzekała. Od szermierki oraz walk zdecydowanie bardziej wolała alchemię, która interesowała ją ponad to. Tworzenie eliksirów było dla niej czystą przyjemnością, więc nigdy nie nazywała tego obowiązkiem, a przyjemnością. Chociaż był od niej o dziewięć lat starszy, to dogadywała się z nim bez żadnego problemu. Niestety, kiedy skończył dwadzieścia lat wyruszył na szlak, a ich kontakt ograniczał się tylko do zim, które czasem nocował.
Weszła z nim do środka pomieszczenia, gdzie przebywała starsza część wiedźminów, ale szybko została przegoniona przez Vesemira.
— Wujku, tylko pół godziny, proszę... — poprosiła.
Vesemir od momentu przemiany traktował ją w pewien sposób jak córkę. Oczywiście, nie dawał jej fory, przez co nie pozwalał jej zostawać do późna w sali, tymbardziej, że sama jeszcze nie skończyła swojego pełnego treningu. Zostały jej trzy lata ciężkich starań, które miały dowieść, czy rzeczywiście jest już gotowa samodzielnie wyjść poza mury.
Starszyzna westchnął ciężko, po czym odsłonił jej drogę. Aster usiadła na jednej z ławek, wpatrując się, jak towarzystwo gra w gwinta. Po chwili jednak drzwi od głównej sali otworzyły się ponownie, a przed nimi ukazał się Eskel. Aster uśmiechęła się szeroko tak samo, jak na widok Geralta, ponieważ ta dwójka najbardziej pomagała jej podczas całego pobytu. Czuła się przy nich jak rodzina. Eskel przytulił dziewczynę, rozwalając jej włosy, na co go kopnęła z szyderczym uśmiechem. Chwilę po nim spotkała także Lamberta, z którym udawała, że się nie lubi. Tak naprawdę oboje uwielbiali sobie wbijać szpilki, chociaż w głębi duszy, nie żywili do siebie żadnej urazy. Po krótkiej rozmowie jednak Aster musiała wracać do swojej części budynku. Miała pełną swobodę ruchu, ponieważ nikt już nie podejrzewał, że dziewczyna miałaby w zamiarze uciec. Tak bardzo przyzwyczaiła się do tego miejsca, że nie miała nawet ochoty.
Wzięła więc ze swojej celi ubrania, następnie poszła do łazienki się umyć. Ściągnęła z siebie odzienie, zanurzając się w wodzie. Zmyła z siebie cały brud, następnie założyła na siebie czyste. Jako jedyna z niewielu wiedźminów, niezmiernie dbała o czystość i nie wyobrażała sobie innego scenariusza. Aster była szczególnym obiektem twierdzy, ponieważ każdy młody chłopiec próbował zabiegać o względy blondynki. Dziewczyna jednak nie szukała sobie nikogo konkretnego. Zdawała sobie sprawę ze swojej urody i nie podejmowała niczego pochopnie.
Wychodząc jednak z łazienki, rozejrzała się wokoło. Wróciła ponownie do głównej sali, rozglądając się, czy nie ma tam Vesemira, następnie zwołała Geralta, Eskela oraz Lamberta do piwniczki na dole twierdzy, żeby upić się winem. Nastolatka jednak nie piła nigdy alkoholu, a jej pomysł wydawał się idiotyczny. Mimo wszystko po wielu namowach, dołączyli do niej. Aster chwyciła butelkę alkoholu w ręce, następnie otworzyła ją. Usiadła na jednym z drewnianych pniaków.
— Nie jestem pewny, czy to nie ulubione wino Vesemira — zaznaczył Eskel.
— Już za późno — powiedziała, wylewając je do czterech szklanek. — To opowiadajcie, jak było na szlaku?
Wszyscy z nich się zaśmiali. Byli starsi od niej. Wiedzieli, jak bardzo dziewczyna chce już wyjść na swoje. Dbali jednak o nią. Wszyscy traktowali ją jak młodszą siostrę, którą czasem trzeba przyhamować. Aster wzięła łyk wina, udając, że czuje się świetnie, jednak w głębi wiedziała, że smakuje okropnie. Eskel zauważył jej minę i od razu poklepał ją po plecach. Wiedźmini bardzo szybko upijali się jakimkolwiek alkoholem, więc godzinę później na wpół żywi, zaczęli wspominać historie zza czasów treningów.
— Pamiętasz jak uwięziliśmy owada, przyczepiając go do nitki? Jak Vesemir to zobaczył, mieliśmy lanie roku... — zaśmiał się Geralt.
— Żałuj, że nie widziałeś swojej miny, jak podczas trenowania znaków niechcący podpaliłeś mu wąsa. Wtedy przez pół godziny ganiał cię z pasem po dziedzińcu — skomentował Lambert.
Geralt zaśmiał się tsk, ze aż dostał czkawki. Po dwudziestu minutach rozmowy, Eskel jak się okazało był w najlepszym stanie. Geralt z Lambertem leżeli na podłodze jak małe dzieci, za to Aster nie wiedziała nawet, w którym wymiarze się znajduje. Postawiła się do pionu, łapiąc się murku, następnie zaczęła iść przed siebie. Wiedziała, że musi iść spać na noc do celi, bo gdyby rano jej tam nie było, lepiej nie wiedzieć co Vesemir by zrobił. Wychodząc przewróciła się na podłogę. Eskel zaśmiał się, biorąc pod ramię dziewczynę. Blondynka potykała się o swoje nogi niemiłosiernie. Gdy weszli po schodach i znajdywali się koło łazienki, przystanęła jak wryta.
— Będziesz rzygać? Taa... Będziesz rzygać.
Eskel otworzył drzwi od łazienki, następnie zaczął trzymać jej włosy jak zaczęła wymiotować. Był przekonany, że tak to może się skończyć. Zaprowadził ją do jej klitki wraz z miska, następnie zamknął drzwi. Odgarnął włosy z czoła, śmiejąc się pod nosem.
Gdy tylko przeszedł kilka kroków, usłyszał za sobą trzask. Wziął głęboki wdech, a otwierając drzwi zauważył, że dziewczyna spadła z łóżka. Podniósł ją do normalnej pozycji.— Jak będziesz rzygać, to koło siebie masz miskę, ja muszę iść zanim zobaczy mnie Vesemir — powiedział.
Dziewczyna machnęła ręką, przytulając się do poduszki. Cały obraz jej wirował. Miała ochotę tylko zasnąć. Zaczęła żałować, że tknęła jakikolwiek alkohol. Co śmieszne, żaden z nich jej przed tym nie powstrzymał, bo wiedzieli, że i tak by go wypiła.

CZYTASZ
Powołanie | The Witcher
FanfictionZnaki. Miecz. Zaklęcia. Widzisz to wszystko przed sobą i masz to na wyciągnięcie ręki. Największy problem się pojawia, kiedy nie wiesz co masz sięgnąć, Bo przecież masz dwa powołania, a jednego od drugiego nie odejmiesz Uwaga! Świat przedstawiony...