Aster przez następny tydzień próbowała dojść do siebie, ponieważ tak poważne problemy, wywołało u niej wypicie eliksiru. Asvaan, jak można było się spodziewać, został złapany i oskarżony o sabotaż. Blondynka była na siebie zła za tak nieroztropne zachowanie. Nikt jej nie obwiniał, tylko czarodzieja, jednak sama wiedziała, że mogła się nad tym głębiej zastanowić. Vesemir był zmartwiony jej stanem. Wiedział, że mutagen jest jedną wielką zagadką. Co najbardziej go zastanawiało, że jej ciało zdołało przyjąć taką dawkę, a co najważniejsze, obyło się bez żadnych zmian. Co prawda, było to szczęście, jednak wywoływało u każdego skrajne emocje.
Zima zaczęła przemijać, a niektórzy wiedźmini już szykowali się do opuszczenia twierdzy. Aster była na to zła, a przy tym zachowywała się jak małe dziecko, które nie dostało lizaka. Była zirytowana, że każdy wokół niej może swobodnie opuścić to miejsce. Tylko nie ona. Czuła, że jest na tyle odpowiedzialna, by sobie poradzić, chociaż jej czyny często wskazywały na coś innego. Dzisiejszego dnia Eskel, Lambert oraz Geralt mieli wyruszać na szlak, więc chciała spędzić ten czas z nimi. Wiedziała, że następne miesiące mogą być dla niej trudne. Chociaż miała rzeczywiscie wokół siebie ludzi do porozmawiania, to bez nich czuła się pusto.
Dzisiaj Vesemir zostawił jej wolny dzień, bo wiedział, jak wpływa to na dziewczynę. Mogła więc cały dzień poświęcić na rozmowy z nimi. Przeszła się do stajni, w której Geralt czyścił swojego konia. Oparła się o drewnianą belkę.
— Jakie masz plany na swoją podróż? — zapytała, biorąc do reki szczotkę, która zaczęła czesać sierść zwierzęcia.
— Nie mam pojęcia. Zobaczę co los przyniesie — odpowiedział.
— Skoro nie masz żadnych planów, to może jednak byś został — podsunęła.
Geralt zaśmiał się.
— Aster wiesz dokładnie do czego byliśmy szkoleni. Jeszcze trochę i ty będziesz mogła pójść.
— Gówno prawda — westchnęła, odkładając szczotkę.
Zrobiła kilka kroków przed siebie, gdy Lambert chwycił do rąk kubeł z wodą, który wylał prosto na dziewczynę. Aster obróciła się za sobie, następnie zaczęła biec w jego stronę.
— Zabiję cię, przysięgam!
Dwójka wiedźminów zaczęła się gonić po treningowym placu treningowym. W końcu udało się jej złapać mężczyzne za rękaw. Oboje upadli na ziemię, wzajemnie się szarpiąc.
Po chwili Eskel stanął tuż nad ich głowami.
— Jak dzieci — rzekł. — Niby się nienawidzicie, ale jednak kochacie.
— Tylko baba wodna mogłaby się zakochać w takim czymś — dokopała Lambertowi.
Na placu rozległ się potężny śmiech wszystkich zebranych. Żart jej się całkiem udał, nawet ona zaczęła się z niego śmiać. W tym samym czasie Geralt zaczął się żegnać, bo ruszał już w drogę. Blondynka już czuła lekki smutek, ale musiała wracać do środka, żeby zmienić przemoczone i ubrudzone błotem ciuchy. Poszła do swojego pokoju, w którym szybko się przebrała, następnie usiadła przy stole, gdzie zebrała się reszta wiwiedźminów. Lambert wziął lutnię, na której zaczął grać. Kilka wiedźminów z uśmiechem na ustach zaczęło śpiewać krótką piosenkę o Kaer Morhen. Śpiewali ją co roku na nadejście wiosny. Nawet Aster znała ją już wykutą na pamięć. Na stole postawiono butelkę wina, jednak tym razem dziewczyna postanowiła nie wystawiać nerwów starszyzny na próbę. Jeszcze tego jej brakowało - kłótni z Vesemirem. To ostatnie, czego teraz chciała.
— Za wiedźminów! — Część towarzyszów uniosło kieliszki do góry, biorąc łyka.
Eskel oraz Dven byli jedynymi, którzy tego wieczoru nie pili. Zresztą, nie ma się co dziwić. Chyba oboje nie należeli do tych z mocną głową. Wszyscy wrócili do rozmów, lecz wieczór nastawał z każdą chwilą i robiło się coraz później. Aster cieszyła się ich towarzystwem, dlatego po krótkiej namówie zdecydowała się na jeden kieliszek. Skrzywiła lekko minę, ale zaczęli bić brawo, śmiejąc się. Oparła się o blat, słuchając rozmów. Po chwili, siedzący obok niej Kor chwycił ją tuż przy talii. Na początku nastolatka się zaśmiała, lecz kiedy miała już wstawać, mężczyzna zabrał głos.
— Już idziesz? Może zostałabyś na dłużej. — rozmarzył się, zjeżdżając ręka niżej.
Koło niej pojawił się Eskel, chwytając ją za ramiona. Dokładnie tak, jak starszy brat.
— Dobra, kolego starczy już. — Poklepał go po plecach. — Nigdy dziewczyny nie widzieliście, czy o co chodzi.
Aster na chwilę się zmieszała cała sytuacja.
— Nie z takim tyłkiem — zagwizdał.
Widać, że część wiedźminów zmieszała się po słowach i wcale nie była z nich zadowolona. Mieli szacunek do dziewczyny, ponieważ tak uczył ich Vesemir. Jakkolwiek, niektórzy nie stosowali się do tego tak, jak powinni.
Zacisnęła dłoń w pięść, ale odpuściła. Blondynka usiadła pomiędzy Lambertem oraz Eskelem, lecz dalej czuła wzrok mężczyzny na sobie. Chrząknęła głośno, próbując jednak nie psuć sobie humoru.
— Dobra! — Lambert podniósł się do pionu. — Gramy w starą grę. Jak kiedyś coś robiłeś, to pijesz a jak nie to zostawiasz kieliszek.
— Lambert ty chory skurwysynu — zaśmiał się Eskel.
Jako że Aster, Eskel oraz Dven nie pili, dostali zamiast tego zwykły sok.
— Ja zaczynam — ktoś zabrał głos. — Nigdy nie pieprzyłem się z Elfką.
Około połowa wiedźminów, w tym Eskel i Lambert, napili się. Blondynka popatrzyła się na obu z nich zdezorientowana.
— Jak Aster. Znając życie pewnie tego nie robiłaś — zaczepił ją Kor.
— Nie, bo jesteś taką pizdą, że ciężko byłoby w ogóle, żeby do czegoś doszło — odgryzła mu się natychmiastowo.
Kilka wiedźminów zagwizdało, klaszcząc w dłonie. Nigdy nie można było zarzucić jej tego, że dawała sobie dawać w kość.
Biesiada w głównej sali trwała długo, dopóki większość wiedźminów rzeczywiście zaczęła wychodzić. Aster usnęła w tym czasie na ramieniu Eskela. Lambert odsunął się delikatnie, ponieważ stykali się ramionami, a nie chciał jej obudzić.— Aster, obudź się. — Eskel szturchnął ją w ramię.
Dziewczyna podniosła głowę do góry, rozglądając się.
— Już wszyscy poszli?
— Tak — zaśmiał się.
Aster ziewnęła, następnie wstała z ławki. Popatrzyła się na dwójkę chłopaków, po czym przytuliła każdego z nich.
— Do zobaczenia za osiem miesięcy. — Uśmiechnęła się lekko.

CZYTASZ
Powołanie | The Witcher
FanfictionZnaki. Miecz. Zaklęcia. Widzisz to wszystko przed sobą i masz to na wyciągnięcie ręki. Największy problem się pojawia, kiedy nie wiesz co masz sięgnąć, Bo przecież masz dwa powołania, a jednego od drugiego nie odejmiesz Uwaga! Świat przedstawiony...