Deszcz. Zanosił się deszcz. Ciemne chmury niczym nawałnica zbliżały się, panosząc między stromymi szczytami Gór sinych. Okrywały je czarną płachtą, jak gdyby chciały pogrążyć je w mroku, w tajemnicy. Wiatr odbijał się od ciężkich murów, dudnił świstem pomiędzy drobnymi szczelinami, odbijając się potężnym echem w całej twierdzy. Ciemność przenikały tylko potężne, żółte, rozległe błyskawice, które dawały jedyną poświatę na niebie. Postrach, to właśnie wywoływało to miejsce w tamtym momencie. W zimie burze zdarzały się nieczęsto, a jeśli takowe nastawały, były zawsze odbieranie jako ostrzeżenie przed czymś. Cisza przed burzą - powiadają. To przysłowie miało podwójne, a celowe znaczenie.
Wiatr był tak potężny, że zdołał przewrócić drzewo tuż obok bramy. Aster nienawidziła burz. Nienawidziła całym sercem. Powiadają, jak to wiedźmin, może się bać tak drobnej rzeczy. A no może. Nikt żywiołów bowiem lekceważyć nie powinien, nawet jakoby to był drobny grad. Żywioły ziemi są tak same potężne, jak i żywioł ognia. To i tak może ci zaszkodzić. Mniej, czy bardziej, tego lepiej nie sprawdzać.
Blond włosy dziewczyny, rozwiewały jak chorągiewka na dachu zamku. Muskał jej skórę tak delikatnie, a w tym samym czasie tak gwałtownie, że miała ochotę wycofać się z balkonu. Zamknęła drzwi, odchodząc na bok, po czym zapaliła świecę w pokoju, żeby nadać pokojowi światłości. Założyła na swoje ramiona lekko podniszczony koc, następnie zaczęła schodzić po krętych, kamiennych schodach. Stare deski uginały się pod naciskiem stóp, skrzypiac niewyobrażalnie. Z każdym krokiem i grzmotem, zaczęła iść coraz szybciej, wprost do głównej sali. Byleby nie być samej. Wiedźmini, jak to oni, grali w karty, nie przejmując się całkiem pogodą. Dla nich to było nic wielkiego. Zwykła drobnostka. Zwykły wiatr i zwykła burza. Ona jednak przeczuwała, że coś pójdzie nie tak. Usiadła przy wielkim kominku, wpatrując się w ogromne drzwi, które od naparcia wiatru, skrzypiały.— Widzę, że strach przed burzami dalej Ci nie przeszedł. — Uśmiechnął się Geralt. — Pogrzmi i przejdzie.
— Nie, Geralt. — Zmarszczyła brwi. — Coś jest nie tak.
— Wydaje ci się — powiedział, opierając się o ścianę. — Boisz się, a wtedy w głowie pojawiają Ci się najgorsze scenariusze. Powiem ci, a spróbuj tylko to komuś powiedzieć, że sam boję się teleportów. Raz, jak mi ktoś opowiadał, jakiś mężczyzna wyszedł z niego poćwiartowany jak mięso w karczmie.
— Paskudztwo — odparła, czując jak po jej ciele przechodzą ciarki.
Białowłosy zaśmiał się.
— Każdy z nas się czegoś boi. Tak naprawdę próbujemy być twardzi. Co za kpina myśleć, że kazdy z nas jest bez strachu. Wiesz czego najbardziej się boi każdy z nas? — założył ręce na piersi. — Samotności. Bo bez nikogo przy boku jesteśmy bezużyteczni. Mówią, że to miłość osłabia. I tak jest. Ale nic nie może być perfekcyjne.
Aster uśmiechnęła się pod nosem, wbijając wzrok w podłogę. Dawno Geralt nie powiedział jej czegoś tak głębokiego. Doceniała to. Bo tego potrzebowała. Po chwili Geralt wrócił do kompanów, natomiast dziewczyna nadal siedziała przy kominku. Ogień wirował. Wydawało się wręcz, jakby ułożony był w skomplikowaną choreografię. Taniec. O tym pomyślala, gdy w jej oczach odbijało się przyjemne światło. Uśmiechała się sama do siebie, wyglądając jak wariatka. Grzmoty na niebie wypełniały echem potężne wnętrzne twierdzy. Za jej plecami jednak, poczuła czyjąś obecność. Obróciła się za siebie, widząc Eskela.
— Coś się stało? — zapytała.
— To ja tobie powinienem zadać to pytanie — odpowiedział, mając zmieszaną minę.
Dziewczyna zaśmiała się cicho pod nosem. Wręcz ledwo zauważalnie, jakgdyby jej organizm zrobił to odruchowo.
— Czuję się dobrze — zaczęła, wstając z krzesła. — Czekam na moment, kiedy przestaniecie zadawać mi to pytanie. Nie wiem co jeszcze mogę zrobić, by chociaż przez chwilę zrzucić z siebie waszą uwagę. Uśpić się Somne? Zniknąć? Eskel, błagam cię...

CZYTASZ
Powołanie | The Witcher
FanfictionZnaki. Miecz. Zaklęcia. Widzisz to wszystko przed sobą i masz to na wyciągnięcie ręki. Największy problem się pojawia, kiedy nie wiesz co masz sięgnąć, Bo przecież masz dwa powołania, a jednego od drugiego nie odejmiesz Uwaga! Świat przedstawiony...