Rozdział VII

162 11 0
                                    

Noga do przodu. Skok, obrót i cios. To właśnie powtarzała sobie w głowie, skacząc na belkach z zawiązanymi oczami. Musiała być uważna przy każdym najmniejszym kroku, a zarazem zwinna. Jeden mały błąd, a mogłaby przez to stracić życie. Lambert obserwował każdy jej ruch, nie szczędząc sobie słów na temat jej techniki. Rudowłosy uwielbiał mieć z nią treningi. Nie, nie dlatego, iż ją lubił. To była jedna z niewielu okazji, kiedy mógł ją powyzywać bez konsekwencji. Dostała taki przydział od Vesemira, licząc na to, ze nauczy się cierpliwości i znoszenia krytyki. Kpina. Żałosne. Okropne. Tylko to przychodził jej na myśl.

Chwilę później, gdy nie potrafiła już złapać tchu z wysiłku, usiadła na murku. Mężczyzna wywrócił oczami, ponieważ najchętniej zaćwiczyłby ją do upadłego.  Przetarła rękawem pot z czoła, następnie odłożyła miecz na bok.

— Ile jeszcze będziemy tak trenować?

— Godzinę, może trzy... —  odpowiedział.

Aster wyłupiła oczy.

— Nie ma takiej opcji. Przecież umrę.

— Umrzesz jak nie będziesz ruszała swojego tyłka do treningów — stwierdził, zakładając ręce na klatce. — A teraz szybko tor.

Dziewczyna wzięła głęboki wdech, następnie zaczęła pokonywać tor przeszkód na czas. Powtórzyła go trzy razy, dopóki Lambert nie był pewny, że pobiła swoj czas.

— Jeszcze raz każesz mi pobić czas, a ja pobije ciebie przysięgam... — sapała ze zmęczenia jak konający pies.

Lambert zaśmiał się pod nosem, twierdząc, że musi go przebiec jeszcze raz. Na szczęście przerwał im Eskel, mówiąc, że ma się spotkać z Vesemirem. Blondynka, czując się uratowana, szybko poszła do niego, zastanawiajac się co od niej może chcieć. Weszła do środka laboratorium, siadając na jednym z krzeseł.

— Chciałeś mnie widzieć?

— Tak — rzekł. — Zbierz się, bo za dwadzieścia minut idziesz na wyprawę w góry z Eskelem po składniki do eliksirów.

— Vesemirze, ale jest zima — zaśmiała się. — Większość roślin jest zamarznięta.

— Eskel ci wszystko wyjaśni po drodze. — odpowiedział, odkładając książkę.

Aster skinęła głową, zakładając na siebie płaszcz z wilczej skóry. Zaczęła ostrzyć miecz, który później wsadziła do skórzanego pasa. Dziewczyna wróciła na dziedziniec, na którym czekała na mężczyznę. Brunet zaczął iść na przód, a ona dorównała mu kroku. Przez chwilę szli w ciszy.  Kiedy zaczęli zagłębiać się bardziej w ośnieżone szczyty, Aster zdziwiła się.

— Nie powinniśmy iść na niższe warstwy? — zapytała.

— Nie, to co Vesemir chciał rośnie tylko przy szczytach — oznajmił, idąc do przodu.

Gdy wiedźmini doszli do pewnej jaskini, oboje przystanęli.

— Poczekaj tutaj, muszę coś sprawdzić. — rzekł, odchodząc w głąb.

Mężczyzna na chwilę zniknął z pola widzenia, a blondynka oparła się o jedną ze skał. Rozglądała się wokół, pstrykając palcami. Gdy Eskel jednak przez dłuższy czas nie wychodził, postanowiła wejść do środka. Mężczyzny dalej nie widziała, jednak gdy dotarła do pustego, rozległego zakątka   usłyszała potężny ryk. Obróciła się za siebie, gdzie z jednej ze skał podniósł się lodowy troll. Aster przeklnęła pod nosem, chowając się przed rzuconym kamieniem w jej stronę. Zdziwiła się, ponieważ rzadkością było je spotkać gdziekolwiek indziej niż Skellige.   Blondynka przebiegła na drugi koniec jaskini, wyciągając z pasa grom. Oczy naszły jej ciemnością, a jej pole widzenia zwężyło się na obiekcie terroru.  Kiedy ponownie zaczął rzucać kamieniami, Aster użyła Quenu. Jej uniki wyglądały jak taniec. Unikała każdy cios, starając się co jakiś czas zranić ostrzem przeciwnika. Jej walka trwała już piętnaście minut, podczas gdy troll nie dawał za wygraną. Rzucił nią o jedną ze skał, którymi odbiła się plecami. Poczuła ogromny ból, ale przekatrulała się na bok, żeby nie dostać kamieniem. Kiedy zaczął ponownie szarżować, wykorzystała resztki siły, po czym wskoczyła na skałę, następnie rzuciła się na niego, przebijając mu serce.  Aster opadła na ziemię, jak i również potwór. Wzięła kilka  głębokich wdechów. Wstając do pionu, wyciągnęła z potwora  ostrze, następnie oparła się o skałę. Podniosła głowę do góry, kiedy przed sobą, na wejściu do jaskini, zobaczyła opartego Eskela.

Powołanie | The Witcher Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz