Słyszała wokół siebie odłogosy wilków, łani, a także pawi. Owinięta w białą suknię, siedziała na jednym z kamieni, wsłuchując się. Mogła usłyszeć naturalne odgłosy, poczuć wiatr we włosach, który delikatnie muskał jej skórę oraz szum rzeki. W pewnym momencie dosłyszała skrzypot drzwi, a gdy odwróciła głowę, zobaczyła Eskela, który o mal nie przewrócił się o jeden z kamieni. Przez chwilę stał jak w ryty, próbując zrozumieć co się stało. Nie dało się tego zrozumieć, mówiąc szczerze. To jest magia. Nie ma w tym logiki. Obrzucił ją wnikliwym spojrzeniem.
— Im więcej używasz tej magii, tym częściej zastanawiam się, czy następnym razem nie wpadnę w jakąś przepaść — rzekł, rozkładając ręce.
Aster zaśmiała się pod nosem.
— Co to za las? — zapytał.
— Beauclair w Touissant — odpowiedziała. — Wiesz co, chciałabym tam kiedyś zamieszkać. Słyszałam opowieści o tym miejscu. Wiele opowieści. Ciągłe zabawy, radość, rozlane wino... Śpiewy nad rzeką, piękne budynki, woń winogron. Chciałabym. Tak bardzo chciałabym tam zamieszkać.
— Aster, mam pytanie — powiedział, pogrążony w myślach — Czemu po prostu się tam nie przeteleportujesz? Możesz robić co chcesz, w sekundę znaleźć się w dowolnym miejscu. Czemu po prostu tego nie zrobisz?
— Bo boję się, że... Nie wiem, Eskel. Nie chce o tym teraz myśleć. A ty, gdzie chciałbyś się znaleźć? — zapytała.
— Nie mam pojęcia — zaśmiał się. — Tam gdzie ładne kobiety i wino.
Aster zaśmiała się, następnie ściągnęła zaklęciem iluzję.
— Faer Pohasse Vun Dar — powiedziała, wyczarowując portal.
Brunet zmarszczył brwi, lecz dziewczyna pociągnęła go ze sobą za rękę. Wylądowali na polnej drodze przed wielkim miastem, rozciągającym się na boki.
— Gdzie nas przeniosłaś?
— Nie mam pojęcia. Wyobraziłam sobie wino i ładne kobiety.
— To ja powinienem o tym myśleć, a nie ty. Jednak ci wybaczam, mam nadzieję na naprawdę dobry trunek.
Przeszli kilka kroków, lecz mężczyzna po chwili się zatrzymał, przekręcając w swoją stronę drewnianą tabliczkę.
— Wygląda na to, że przeniosłaś nas do swojego wymarzonego miejsca.
Zaczęli iść przed siebie, zakurzajac swoje ubrania przez pył na drodze. Gdy dotarli, przed bramą zatrzymała ich para żołnierzy. Cofnęła ich do tyłu. Aster zanim zdążyła otworzyć buzię, dwójka strażników padła bezwładnie na ziemię. Sommne. Nie pamiętała, kiedy ostatnio go używała. Przekroczyli bramę, następnie zaczęli iść kamienna Dróżką prosto na rynek. Była końcówka zimy, więc pogoda nie była najgorsza. Handlarze mogli swobodnie ustawiać swoje stoiska. Zatrzymała się przed jednym, za to Eskel podszedł do stojącej, drewnianej tablicy. Dziewczyna po chwili dołączyła do niego, a on zerwał poplamioną kartkę.
— Czy ty możesz dać sobie spokój ze zleceniami chociaż na chwilę? — westchnęła.
— Jestem prostym wiedźminem. Nie walczę ze smokami, nie bratam się z królami ani nie sypiam z czarodziejkami. — skomentował, wsadzając kartkę do tylnej kieszeni spodni. — A teraz chodź, muszę się dostać do zamku.
— Zupełnie oszalałeś. — Wywróciła oczami, doganiając mężczyznę.
Zaczęli iść na plac zamkowy, mijając ciekawskie spojrzenia mieszkańców. Nie byli wredni, bądź niemili. Po prostu ciekawi, widząc nowe twarze. Gdy zjawili się u bram pałacu, strażnicy ponownie ich zatrzymali.

CZYTASZ
Powołanie | The Witcher
FanfictionZnaki. Miecz. Zaklęcia. Widzisz to wszystko przed sobą i masz to na wyciągnięcie ręki. Największy problem się pojawia, kiedy nie wiesz co masz sięgnąć, Bo przecież masz dwa powołania, a jednego od drugiego nie odejmiesz Uwaga! Świat przedstawiony...