ROZDZIAŁ 1

124 3 0
                                    

Mój ojciec był dilerem, matka nie pracowała, mieli mnie, do czasu aż nie zadłużyli się u najgroźniejszych ludzi w Nowym Jorku. Sprzedali mnie, gdy miałam zaledwie pięć lat, zostałam wręcz brutalnie oderwana od rodziców. Początkowo miałam zostać pokrojona i oddana na organy, kolejną opcją było wysłanie mnie do burdelu. Miałam być wychowywana przez prostytutki, a następnie uczyć się tego zawodu. Szczęście mnie dotknęło, Don Torres wraz z małżonką mieli jednego syna i nie mogli mieć więcej dzieci, pragnęli jednak mieć córkę, gdy trafiłam w ich ręce traktowali mnie jak księżniczkę. Ich syn, David, miał już wtedy syna starszego ode mnie o 5 lat. Dwa lata temu David został zabity przez swoją nieuwagę, każdy po nim rozpaczał. Wychowali mnie na kobietę bez duszy, moje towarzystwo krążyło wśród mężczyzn nauczyli mnie strzelać, zabijać, torturować i wiele innych przydatnych rzeczy do tego świata pełnego mroku. Jestem prawdziwą maszyną do zabijania, nic nie stanie na mojej drodze do celu. Moja druga matka, ta która mnie wychowywała, nauczyła mnie największej broni kobiet, której prawie żaden facet się nie oprze. Było to kuszenie, pożądanie, nie raz ratowało mi życie. Tydzień temu obchodziłam dwudzieste urodziny, na prezent dostałam piękne noże i kastet, które trafiły do mojej kolekcji zabawek.

Miałam dostęp do wszystkiego czego chciałam, chodź nie byłam ich biologicznym dzieckiem tak mnie traktowali. Ojciec nazywał mnie swoją księżniczką, oboje byli dumni z tego co stworzyli.

Pierwszą osobę zabiłam w wieku szesnastu lat. Minęły cztery lata, a ja dalej pamiętałam jej wyraz twarzy, gdy umierała. Był to żal i smutek, który poczułam będąc mała pięcioletnią dziewczynką, którą oddali biologiczni rodzice. Pozwolili zabrać mnie daleko od nich. Po tych piętnastu latach dziękowałam Szatanowi, że moja rodzina doprowadziła się do takiego stanu, a ja dostałam coś lepszego. Było mi tu dobrze, każdy mnie doceniał, a gdy zrobiłam coś źle wywozili mnie daleko od domu i kazali wracać samej.

Raz wywieźli mnie do Los Angeles. Był to głupi błąd, jeden ze świadków, którego miałam złapać uciekł mi. Od tamtego momentu poświęciłam dużo czasu na podszlifowanie kondycji fizycznej oraz szybkiego strzelania, czy rzucania nożami.

Właśnie byłam na misji z chłopakami, było już ciemno, ubrani na czarno mężczyźni chowali się po budynku, do którego miała przyjechać zaraz ciężarówka z kokainą. Był to nasz towar, ale od kilku tygodni było coś nie tak. Było go mniej niż powinno.

– Gdy coś nie będzie grało, wtedy spuść mnie na linie – zwróciłam się do ciemnego blondyna o zielonych oczach, jego ręce były pokryte tatuażami, miał na imię Alexander. Był jednym z najbardziej zaufanych ludzi Dona zaraz po mnie.

Byłam ubrana w wygodne skórzane spodnie i czarny top, chodź było trochę zimno adrenalina, za każdym razem mnie podgrzewała.

Sprawdziłam szybko zabezpieczenia od pasa do wspinaczki i przeszłam na drugą stronę barierki. Ciężarówka właśnie podjechała, a za nią czarna furgonetka, nie była od nas więc gdy tylko ludzie wysiedli z pojazdu ruszyliśmy do działania.

Alex spuścił mnie na linie w dość sprawnym tempie dzięki czemu zastrzeliłam dwie osoby. Reszta mężczyzn, którzy byli ze mną, wysypali się jak fala koło pojazdów oraz wyłonili się i stali z bronią nad naszymi głowami.

– Aria naprawdę to nie nasza wina... – zaczął tłumaczyć się jeden z przewoźników.

– Zamilcz, jesteś bezużytecznym gównem, na twoje miejsce znajdę pięćdziesiąt razy lepszego – strzeliłam do niego jak do tarczy, nie znałam pojęcia sumienie byłam na wskroś zimną suką, wykonującą rozkazy.

– Nie musiałaś tego robić – Alex znalazł się po mojej prawej stronie.

– Wielu rzeczy nie musiałam, a jednak się stało i wyszło na lepsze, więc mnie niepouczaj – popatrzyłam na niego i wyminęłam. – Przesłuchajcie ich, a potem zabijcie. Towar ma dotrzeć do magazynu w ciągu 20 minut. Radzę się streszczać.

AriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz