ROZDZIAŁ 15

105 3 2
                                    

Otworzyłam oczy, ujrzałam Logana wściekłego jak nigdy wcześniej. Złapał mnie za ramię i zaprowadził do łazienki.

– Zwymiotujesz teraz grzecznie to co w siebie władowałaś – popatrzył prosto w moje oczy, widziałam w nich ogień piekielny, miał zaciśniętą szczękę, którą lekko poruszył, gdy przełykał ślinę.

– Nie ma mowy, za dobrze mi tak – zrobiłam coś w kształcie uśmiechu, zamknęłam oczy i w tym samym momencie znalazłam się na podłodze.

Złapał mnie i przyciągnął do toalety, stanął za mną, złapał wszystkie moje włosy, a po chwili przechylił moją głowę bliżej muszli klozetowej. Włożył mi do buzi palec, odruch wymiotny od razu się obudził, nie lubiłam takich rzeczy, od razu mnie brało. Nie wiem ile czasu tam spędziliśmy, ale byłam wyczerpana i wściekła. Gdy tylko przestałam wymiotować, wstałam i umyłam zęby, cały czas mnie obserwował. Odłożyłam szczoteczkę na miejsce i ruszyłam do sypialni, nie było mi jednak dane mieć spokoju.

Złapał mnie za rękę i podniósł, a następnie rzucił na łóżko i usiadł na mnie. To stało się tak szybko, że nie dałam rady nic zrobić. Chwycił moje nadgarstki w jeden mocny uścisk, umieszczając je nad moją głową. Drugą ręką dotykał moją twarz.

– Jesteś popierdolony, złaź ze mnie – zaczęłam się szarpać, ale było to nieskuteczne, był cięższy.

– Wiem kochanie, wszystko wiem – uniósł mój podbrudek do góry i zaczął całować moją szyję, nie ukrywając tego przed sobą podobało mi się to, ale cała ta sytuacja była chora.

– Przestań!

– Nie, nie widziałem cię ponad trzy tygodnie – zaczął mnie podgryzać i zjeżdżać niżej.

– A co dziwek nie było – popatrzyłam w jego stronę, kątem oka dostrzegłam jego zmianę humoru.

– A co zazdrosna jesteś, może przyprowadzę Alexa, on zrobi to lepiej niż ja – oderwał się od swoich czynności i popatrzył na mnie z góry.

– Nie jestem i nie chce go tu, ciebie też – popatrzyłam w bok, nie chciałam na niego patrzeć.

– Nie masz wyboru, poza tym nosisz cały czas naszyjnik ode mnie, czyli jesteś moja.

– O też mi naszyjnik z nazwą Los Angeles – nacisnął na mnie jeszcze bardziej, pochylił się i swoimi ustami dotykał prawie moich.

– To nie Los Angeles kochanie, tylko Logan Aria – złapał mnie za żuchwę i policzki, po czym pocałował mnie delikatnie, ale bardzo namiętnie.

Była to jedna z najprzyjemniejszych rzeczy jaką czułam w swoim życiu. Poczułam, że puścił moje nadgarstki, a jego ręka podąża w dół, zatrzymał się na mojej talii i zacisnął tam bardzo mocno rękę, z moich ust wyszło ciche jęknięcie. Nie było ono z rozkoszy, tylko bólu jaki mi zadał, miałam tam siniaka po treningu.

– Komuś się podoba – przerwał pocałunek i patrzył mi prosto w oczy, cieszył się z tego co robi.

– To ból, mam tam siniaka – przymrużyłam oczy, szybkim ruchem znowu złapał mnie za nadgarstki, które przełożył na moją klatkę piersiową, szedł trochę niżej i teraz siedział na moich nogach, drugą odsunął koszulkę. – Ejj przestań!!!

– Uspokój się, nie zgwałcę cię... Chyba – patrzyłam się cały czas na to co robi, oglądał moje siniaki, a chwilę potem pochylił się i patrząc prosto w oczy, polizał mój brzuch.

– Złaź ze mnie, proszę – wyobraziłam sobie co może się zaraz stać, tak bardzo tego nie chciałam, aż łzy napłynęły mi do oczu, żyłam z potworem w jednym domu. Ta świadomość mi wystarczała.

– Będziesz grzeczna? – podniósł się i znowu patrzył na mnie z góry.

– Tak, będę, tylko przestań – poczułam łzy na policzkach i jego dłoń, która je otarła.

Zszedł ze mnie i położył się na miejscu obok, nie odzywaliśmy się do siebie przez dłuższy czas. Po prostu leżeliśmy w milczeniu. Myślałam o tym co właśnie się stało, o dziecku, które spało trzy pokoje dalej i o tym czy wiedzą, że tu jest. Bałam się zapytać. Przewróciłam się plecami do Logana, zamknęłam oczy i po prostu zasnęłam.

Obudziłam się o ósmej, byłam przebrana w luźną koszulkę, a po drugiej stronie łóżka leżał on. Nie widziałam co tu robi, przecież mógł pójść do siebie, nie miał aż tak daleko. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic. Następnie udałam się do garderoby i gdy już kończyłam się ubierać usłyszałam lecąca wodę z deszczownicy. Niechętnie otworzyłam drzwi, ale byłam też ciekawa co tam się dzieje.

– Chcesz się przyłączyć – stał nago na środku łazienki, na jego szyi wisiał tylko zwinięty ręcznik, który trzymał na obu końcach.

Był dobrze zbudowany, co było widać przez garnitur. Widziałam całe jego ciało myślałam, że będzie pokryty tatuażami, jednak myliłam się jedyne tatuaże były na dłoniach, rekach, parę na klatce i kilka niewielkich na szyji. Zeszłam wzrokiem trochę niżej, dosłownie szczęka mi opadła. Ciężko przełknęłam ślinę. Zaczął iść w moją stronę.

– Zgubiłeś się w domu, twój pokój jest po drugiej stronie korytarza.

– Nie chciałem cię po prostu zostawiać – zaczął głaskać mnie po policzku – Poza tym fajny masz tatuaż na biodrze.

– Nie dotykaj mnie wiecej – minęłam go i przechodząc przez wszystkie pomieszczenia, wyszłam na korytarz.

Przypomniałam sobie, że mały może być głodny, gdy weszłam do pokoju nie było go nigdzie, sprawdziłam też łazienkę i garderobę, tam też go nie było. Pobiegłam szukać mamy, aż usłyszałam śmiech dziecka w bibliotece i głosy rodziców.

Stanęłam w progu i zobaczyłam jak tata siedzi z małym na skórzanym fotelu i opowiada mu bajkę. Bajka była o małej księżniczce mroku, mi też ją opowiadał, gdy byłam mała. Dziecko wnosiło tyle radości do życia, do puki nie dorośnie.

– Czyżby twoje, a odwyk był tylko przykrywką żeby urodzić – obok mnie znalazł się Alex, cięty od jakiegoś czasu.

– Jakby było moje, mieszkałoby tu od dawna – ruszyłam w stronę szczęśliwej trójki – ale tu wesoło, zapomnieliście o mnie.

– Nie chciałam wam przerywać, spaliście więc nie miałam serca was budzić.

Mama była w mojej sypialni, widziała jak śpimy w jednym łóżku, nie chcę nawet wiedzieć co sobie pomyślała.

– Zrobiłam listę żłobków połączonych z przedszkolem, może puścicie małego niech pozna inne dzieci, niech znajdzie kolegów – popatrzyła sie w stronę drzwi, ja zrobiłam to samo brunet szedł w naszą stronę – umówiłam was na spotkanie w tym tygodniu, ja bym poszła, ale nie wyglądam już tak młodo, a wy wyglądacie idealnie na rodziców.

– Pojedziemy, tylko powiedz gdzie i na kiedy – położył rękę na moim barku i zaczął go ściskać.

– Świetnie – uśmiechnęła się i wyszła.

– Trzymaj młodego, idę zająć się pewną sprawą, muszę zadzwonić do Thomasa – tata podał Loganowi dziecko był to śmieszny widok.

W duchu się śmiałam, wręcz się dusiłam, nigdy bym nie pomyślała, że będę świadkiem takich widoków. Don Torres z dzieckiem na ręku.

– Jak on w ogóle ma na imie – postawił go na podłodze i dał mu autko zabawkę.

– W papierach miał wpisane Liam Scott Smith.

– No to teraz będzie miał Liam Isaac Torres i zajebistą mamusie i tatusia.

– Taa to się okaże.

Zabrałam dziecko i wyszłam z pomieszczenia.

AriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz