ROZDZIAŁ 17

69 4 1
                                    

Tak jak sobie obiecałam, wzięłam się w garść, chodź nie odzywałam się do Logana przez te kilka dni. Dziś był bankiet u braci Kempton, na który miałam iść jako narzeczona Dona Torres.

Szykowanie się zajęło ponad 6 godzin, ubrałam na siebie sukienkę IVET z długim rękawem w kolorze intensywnego malachitu. Na tą imprezę mama zatrudniła kosmetyczki, manikiurzystki i fryzjerki, właśnie kończyły mój makijaż.

– Wiesz, że dzisiaj ogłoszą was oficjalnie narzeczeństwem – Mama odwróciła się do mnie z niepewną miną.

– Wiem, jestem na to gotowa, a to tylko dlatego żebyście byli dumni, a Logan miał dobrą reputację – westchnęłam głęboko, stresowałam się.

– Cieszę się, że rozumiesz swoje obecne stanowisko i dbasz o całą rodzinę. Obie wiemy, że mężczyzna bez kobiety nie osiągnie tego co z nią. Jesteśmy dużą podporą dla nich, czasami odskocznią od problemów, ostoją dla umysłu – złapała mnie za rękę i posłała szczery uśmiech.

Fryzjerka wraz z kosmetyczką zrobiły ostatnie poprawki i byłam już w pełni gotowa. Nawet zrobiłam sobie manikiur pasujący do sukienki.

Przy frontowych drzwiach czekał już tata z Loganem, a na podjeździe dwa czarne SUV-Y. Wraz z brunetem wsiadłam do drugiego samochodu.

Odchrząknął. – Pięknie wyglądasz – patrzył się cały czas w przód, miał zaciśniętą szczękę.

– Ty też wyglądasz niczego sobie – odwróciłam głowę w drugą stronę, patrzyłam na świat za czarnej szyby, podpierając się na ręce.

– Pójdziesz ze mną na zebranie, odnośnie akcji na Chińczyków. W końcu to twój plan – złapał mnie za rękę, po czym przyciągnął ją do ust i pocałował.

Nie rozumiałam jego zachowania, raz był delikatny, czuły, kochany, traktował mnie jak damę, a czasami był brutalny, wkurzający i nieustępliwy. Pokazywał jakim to on nie jest bogiem i ile od niego zależy. Denerwowało mnie to, byłam na jego łasce.

Dojechaliśmy do dużego budynku, w którym odbywają się wesela. Największy dom weselny po drugiej stronie rzeki Hudson. Widać było, że jest tu zjazd największych mafiozów, było to widać po samochodach i ilościach ochrony. Do budynku wchodziło wiele ludzi, mężczyzn ubranych w ciemne garnitury i kobiet w barwnych sukienkach wieczorowych.

Cała sala urządzana była na styl Logana, ściany i podłoga były jasne ale cała reszta czarno-czerwone, szczególnie obrusy i obicia krzeseł. Były tu dwie najważniejsze rodziny Torres i Kampton oraz wiele mniejszych lecz wpływowych familii, któremu też nie pasowali Chińczycy napływający do nas z każdych stron, przejmujących z tygodnia na tydzień więcej terenu. Całe spotkanie miało się odbyć w biurze, lecz panowie wolą inne metody.

Lekkie dwa posiłki były przepyszne, alkoholu też nie brakowało. Część ludzi siedziała przy stolikach i krążyła z jednego do drugiego, inni tańczyli na parkiecie.

Na scenę wszedł Thomas Kampton z mikrofonem.

– Drodzy państwo, dziękuję za przybycie. Prosiłbym głowy rodzin o przejście do pokoju obok.

Większość mężczyzn wstała i ruszyła za Thomasem. Logan również wstał, powiedział coś do Daniela i obrócił się do mnie.

– Idziemy – wstałam i poszłam przodem, jego dłoń spoczęła na moich plecach.

Przeszliśmy przez korytarz do dużego pomieszczenia, było tam dużo skórzanych brązowych kanap z pięknym obiciem, pełno regałów z ciemnego drewna i parę stolików pasujących idealnie do tego miejsca. W pomieszczeniu było dużo alkoholu i narkotyków. Gdy już wszyscy rozsiedli się na swoich miejscach ujrzeli mnie, ich wzrok był obrzydzający. Logan usiadł w czarnym fotelu, stanęłam obok.

– Witam was jeszcze raz. Każdy chyba wie, dlaczego się tu zebraliśmy. Mamy świetny plan, przemyślany i omówiony przez Panią Torres. Zanim ktoś rzuci bezsensowne żarty, proszę mi uwierzyć ta kobieta zabiłaby was zanim byście mrugnęli. Oddaję głos – wskazał na mnie ręką, stanęłam koło niego, widziałam kolejne okropne spojrzenia, wzrok kpiny, niecierpiałam tego.

– Dziękuję Panie Kampton. Mój plan polega na tym, aby dobrze rozgłosić plotkę o nowym dobrym towarze na rynku, który ma przybyć do portu z dobrą obstawą. Będzie to przyszykowany kontener z bronią i dużą ilością ludzi. W kolejnych dwóch kontenerach nieopodal schowają się kolejni ludzie, wszędzie na wysokich punktach zostaną ustawieni snajperzy i obserwatorzy. Będzie to jednym słowem zasadzka, jest nas dużo możemy to wygrać jeśli dobrze do tego podejdziemy. Mam nadzieję, że każdy dobrze to przemyśli i dołączy do akcji. To tyle, dziękuję za wysłuchanie – stresowałam się, dla nich plan kobiety nie jest tak dobry jak faceta, to był po prostu męski świat.

Logan wstał i podszedł do mnie.

– Broń przyjedzie z Kalifornii, od dobrych ludzi, nie sprzedają byle gówna. Jeśli są jakieś pytania, nie ma problemu – wszyscy milczeli, ale było widać, że rozmyślają nad tym wszystkim.

Czułam się jak zwierzyna na polowaniu, zaczęłam sie czuć nieswojo, chodź głównym gronem jakim się otaczał od dziecka to mężczyźni. Ledwo usiadłam z Loganem, do pomieszczenia weszły prostytutki i kelnerki noszące narkotyki i alkohol oraz reszta mężczyzn z głównej sali. Jedna z kobiet przyniosła nam whisky. Siedziałam w męskiej jaskini i widziałam tych wszystkich typów lecących na dziwki, które wdzięczył się jakby miały dzięki temu wyrwać się z burdelu na wieki. Parę jegomościów podeszło do nas i wypytywało o szczegóły, których nie mogliśmy wyjawiać do puki oficjalnie nie podpieli się pod akcje.

Podeszła do nas kelnerka z tacą, na której była cocaina. Popatrzyłam niepewnie na Logana siedzącego tuż obok mnie, jego ręka spoczywała na mojej nodze, już nawet to mi wisiało. Modliłam się, aby ten wieczór się skończył.

– Możesz, dziś ci pozwalam – szepnął mi do ucha po czym wciągnął jedną kreskę, zrobiłam to samo, zacisnął swoją dłoń na mojej nodze. Zabolało, ale nie mogłam tego pokazać.

– Chyba powinnam wyjść – zrzuciłam jego rękę wstając, w jego westchnieniu usłyszałam protest. Wychodząc popatrzyłam w jego kierunku, kręciły się przy nim już dwie cizie, patrzył na mnie i chyba widział moje niezadowolenie bo wstał.

Ruszyłam korytarzem do głównej sali, gdzie przebywały panie. Grace i Daniel już dawno opuścili bankiet więc byłam sama z brunetem.

Na pierwszy rzut oka, te kobiety były sztywne, niemiłe, wyniosłe i snobistyczne. Materialistki bez duszy, czekające na kolejne prezenty i pieniądze od swoich mężów.

Po paru drinkach były już zajebiste. Zawsze otaczałam się mężczyznami, a dziś skazana byłam na grono kobiet, którymi zawsze gardziłam. Nie rozumiałam ich szczęścia w złotej klatce, tylko leżały, pachniały, dobrze wyglądały. Nie brudziły sobie rąk, co najwyżej prowadziły największy burdel jaki miała ich rodzina.

Poznałam siostrę Kamptonów, bardzo rozrywkowa dziewczyna. Alice była ode mnie o cztery lata starszą, rudowłosą i wysoką dziewczyną. Świetnie się dogadywałyśmy. Wypiłyśmy za dużo, wszystki bez względu na wiek. Bankiet zmienił się w dyskotekę dla samych pań. Ja, Alice i parę innych dziewczyn tańczyłyśmy na stołach. Kto by to pomyślał, że doprowadzę się do takiego stanu, w tak nietypowym dla mnie towarzystwie.

Była już późna godzina, nasze damskie party było na wysokim poziomie. Do czasu aż nie wparowali mężczyźni.

Tańczyłam dalej na stole, muzyka była kusząca i pociągająca, nie mogłam się oprzeć rytmowi i ruchom, które się nasuwały. Poniosła mnie muzyka, widziałam tylko jak wściekły Logan idzie w moją stronę. Ściągnął mnie ze stołu i zarzucił na ramię.

AriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz