ROZDZIAŁ 10

84 2 0
                                    

Poszłam spać bardzo późno, bal sam w sobie był męczący, ale gdy powraca na salę osoba, która nad tobą w dziwny sposób dominuje, staje się jeszcze gorszy. Nie wiem dokładnie, o której wrócił Logan wraz z ojcem, ale mój humor jak i organizm były dobrze podlane whisky oraz wódką. Byłam też zmuszona do tańca z brunetem i nie przez niego, lecz Daniela, nie wiem co działo się gdy ich nie było, ale to jak nagle mama z tatą stali po jego stronie było dziwne i przerażające, byłam na jego być albo nie być. 

Zasnęłam jakoś koło piątej, a obudziłam się o dwunastej. Z mojego błogiego snu wyrwał mnie telefon, a gdy już spojrzałam na wyświetlacz czekała na mnie masa powiadomień nieodebranych połączeń. Głowa bolała mnie niesamowicie, alkohol, który zamieszałam dawał się we znaki.

Odebrałam bardzo zaspana, nawet nie patrzyłam kto to jest, po chwili usłyszałam łagodny, aksamitny, męski głos.

– Czy mogłabyś przyjść do gabinetu – był to brunet, odziwo spokojny i milutki.

Nie wiedziałam co było powodem tej nagłej zmiany, dlatego też szybko zerwałam się z łóżka, z nocnej szafki wyciągnęłam leki przeciwbólowe, zażyłam dwie tabletki i pobiegłam do łazienki, gdzie się szybko odświeżyłam i nałożyłam lekki makijaż, obejmujący tylko i wyłącznie podkręcenie rzęs, kreski oraz brwi. Nałożyłam na siebie wygodne dresowe spodnie i top. Wybiegłam boso z pokoju i popędziłam najkrótsza możliwą drogą do gabinetu. Będąc już pod drzwiami zapukałam, a chwilę potem usłyszałam słowo "proszę". Weszłam do środka czekał tam na mnie Logan, Daniel i Alex.

– Coś się stało? – Popatrzyłam po nich, mięli grobowe miny, zero emocji.

– Tak i nie, lepiej usiądź – ojciec wskazał na fotel obok biurka.

– No mówcie – usiadłam niespokojnie na siedzeniu.

– Musimy wyjechać, zabieramy Alexa ze sobą, ty tu zostaniesz i dopilnujesz kilku spraw – za moimi plecami stał Logan, oparł ręce na oparciu fotela, na którym siedziałam.

– Czyli co, będę sprawdzać, czy gosposie dobrze kurz starły – parsknęłam.

– Nie, zajmujesz się sprawą tego faceta, którego namierzałaś, będziesz trenować kilku chłopców i ogarniesz parę spraw – odparł tata, nalewając sobie bursztynowy płyn do szklanki.

– Na ile wyjeżdżacie? – Im dłużej bez Logana i Alexa w domu tym lepiej, dla mnie mogli wyjechać i nie wracać.

– Tego jeszcze nie wiemy – brunet położył rękę na moim barku, przez to popatrzyłam na Alexa, był wściekły i wiedziałam, że gdyby nie to, że Logan jest Donem, pobił by go dość brutalnie albo wręcz zabił. Z drugiej strony interesowało mnie co by było gdyby było na odwrót, czy coś by się zadziało. Miałam takie dziwne przeczucie, że zaczną o mnie jakąś dziwną rywalizację.

– Świetnie, to co wy idziecie się pakować, a ja idę zabrać się za swoją robotę – chciałam wstać, ale jego ręka zacisnęła się mocniej, wbił mi palca w miejsce, którym szybko obalało się przeciwnika.

– Nie tak szybko, wyjeżdżamy jutro po obiedzie, więc masz dzisiaj wolne. Idź do siebie.

Tak właśnie zrobiłam, poszłam do siebie i zamknęłam pokój na wszystkie spusty z nadzieją, że nikt mnie nie obudzi. Poszłam spać dalej.

***

Było już po obiedzie co za tym idzie, ich wyjazd z domu był coraz bliżej wykonania. Cieszyłam się jak dziecko, jakbym dostała nową broń albo kolejny raz pokonała na macie mężczyznę na sterydach.

Pożegnałam się tylko z ojcem, tuż po posiłku. Dawno nie byłam na sali treningowej, a przecież za kilka dni miałam zacząć trenować młodych, tam właśnie się udałam. Sprawnymi i szybkimi ruchami okładałam worek po dziesięciu minutowej rozgrzewce. Miałam słuchawki w uszach, muzyka dawała mi dodatkowej koncentracji. Nagle poczułam dotyk na barku, jak to ja zaatakowałam bez większego zastanowienia, obaliłam go. Tą osobą był brunet.

– Wiem, że chcesz mnie wykończyć, ale poczekaj aż wrócę – uśmiechnął się, kolejne dziwne zjawisko w jego osobie.

– To ty nie zachodź mnie od tyłu – wyciągnęłam do niego rękę jak na kulturę przystało. Wolał mnie jednak pociągnąć, upadłam na niego, złapał mnie w objęcia. Rozejrzałam się po sali, wcześniej było tu kilku mężczyzn, ćwiczących lub trenujących jak ja, teraz nie było tu nikogo

– Przyszedłem się pożegnać.

– Fajnie, puść mnie to się pożegnamy jak normalni ludzie – jego uścisk się obluzował, dzięki czemu mogłam wstać. – Żegnam – wyciągnęłam do niego kolejny raz rękę, gdy podniósł się z podłogi.

Odrzucił ją, podszedł do mnie bliżej i swoimi wielkimi rękami objął moją szyję i dolną część twarzy. Pocałował mnie namiętnie i delikatnie, nie wiedziałam w pewnym momencie co się dzieje, dlaczego ten człowiek z brutala, wręcz szatana, zmienił się w łagodnego baranka, a może był to baranek w wilczej skórze i czyhał na mnie. Po co w ogóle to zrobił, nienawidziłam go, dobrze o tym wiedział, okazywałam mu to codziennie.

Gdy przestał, nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa, byłam w szoku. Jemu chyba się to podobało, na jego twarzy pojawił się cwaniacki uśmiech jakby właśnie tego chciał dokonać, odebrać mi oddech i wszystkie słowa jakich nauczyłam się w życiu. Przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze i nabrał powietrza.

– Widzę, że nosisz naszyjnik, który ci dałem – pogładził mnie po policzku, ja nie mogłam z siebie nic wykrztusić więc pokiwałam nieznacznie głową. – Zajmij się wszystkim pod moją nieobecność.

Zostawił mnie w tej wielkiej pustej sali, byłam jak zaczarowana. Stałam jak wryta w ziemię, odprowadziłam go wzrokiem, a gdy opuścił pomieszczenie, weszła do niego cała ekipa, która wcześniej tu był. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, więc wyszłam, przechadzałam się po domu i rozmyślałam.

W pewnym momencie przypomniałam sobie o Emmie, do mojej głowy napłynęła fala myśli i pytań, typu gdzie jest, czy z nią wszystko okey, a może Logan ją zabił, zanim Grace ją stąd zabrała. Chciałam poznać odpowiedzi, zawróciłam i poszłam do gabinetu mamy. Liczyłam, że tam będzie i nie myliłam się. Zapukałam i weszłam.

– Cześć kochanie, co cię do mnie sprowadza – siedziała przy biurku, a gdy mnie ujrzała odłożyła wszystko czym się w tej chwili zajmowała.

– Mamo chodzi o Emme, co się w końcu z nią stało – usiadłam szybko na fotelu przed nią.

– Zabrałam ją stąd jak prosiłaś, jest u mnie, jeśli chcesz możemy tam dziś pojechać i porozmawiasz z nią.

– Byłoby świetnie, tylko się umyję i przebiorę, daj mi godzinę.

– Dobrze, za godzinę pod głównym wejściem – rzuciła ciepły uśmiech, coś w nim było, ale nie miałam pojęcia co, o czymś wiedziała, ale nie chciała mi powiedzieć, ukrywała coś.

Wstałam i udałam się do swojego pokoju, znowu napłynęła do mojej głowy fala myśli. Jak widać, gdy spałam działo się coś naprawdę ciekawego.
  

AriaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz