Rozdział 17

1.4K 105 59
                                    

Hermiona i Ron wyglądali na prawie tak samo zaskoczonych, jak on. Ułamek sekundy zajęło im zeskoczenie z łóżka i stanięcie na baczność, tuż przed nim. Ich twarze pokrywały rumieńce, a Hermiona w żadnym stopniu nie potrafiła ukryć zakłopotania.

— Oh, Harry — jęknęła, a Harry naprawdę pierwszy raz mógł powiedzieć, że widział swoją przyjaciółkę w takim stanie.

— Stary, nie spodziewaliśmy się, że jeszcze tam siedzisz — zaczął Ron, ale wcale nie brzmiało to lepiej.

— Tak, sądziliście, że już nie przyjdę — westchnął i oparł się o framugę w otwartych drzwiach. Nie miał zamiaru wchodzić do środka, skoro nikt ze zgromadzonych nie był chętny na jego towarzystwo. Prawdę mówiąc, już wcześniej podejrzewał, że między tą dwójką coś iskrzyło, ale nigdy nie dopytywał, bo nie chciał peszyć Rona, który na pewno od razu, zaprzeczałby czemukolwiek. — Trochę nam się przedłużyło — dodał, a Hermiona nagle cała zesztywniała, tak jakby dotarł do niej sens jego słów.

Przez jeszcze kilka chwil ciężka atmosfera utrzymywała się w pokoju, dopóki Harry sam się nie odezwał. Prawda była taka, że przyszedł tu tylko po jedzenie, i choć nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji, a zobaczenie przyklejonych do siebie Rona i Hermiony, było ostatnim na co miał ochotę patrzeć w tym momencie, to wciąż miał na celu zabranie posiłku i szybkie ulotnienie się z pokoju. Mimo to nie mógł powstrzymać się od cisnącej się na usta, złośliwości.

— Chciałem zapytać, czy masz dla mnie coś z obiadu, ale chyba przeszedł mi apetyt — burknął.

— Oh, szlaban z Malfoyem widać ci sprzyja. — Hermiona poczerwieniała jeszcze bardziej. — Język ci się wyostrzył.

— Stary wiem, że wcześniej o tym nie rozmawialiśmy. — Ron podrapał się po głowie, a Harry wyczuł w jego głosie nerwowość. Nie miał ochoty na żadne poważne rozmowy. Był po prostu cholernie głodny! — Ale może to dobry moment...

— Ron... — przerwał mu, chcąc powstrzymać przyjaciela, jednak ten tylko pokręcił energicznie głową.

— Poczekaj. Musimy to wyjaśnić. — Hermiona wzniosła tylko oczu ku niebu, zapewne wiedząc co się święciło. — Czy podoba ci się Hermiona? — spytał, a Harry w momencie poczuł, jak jakaś nieznana siła wbiła go w podłogę, a głos uwiązł w gardle. Co? To było jedyne pytanie, jakie cisnęło mu się na usta. Spodziewał się wszystkiego, nawet bezpośredniego ataku na niego i Malfoya, bo już podejrzewał, że Hermiona mogła wypaplać coś Ronowi, ale czegoś takiego nawet nie przewidywał.

Przedłużająca się cisza z jego strony nie była dobrym posunięciem, ale nie wiedział jak powinien się zachować. Poza tym Hermiona nawet nie wyglądała na zaskoczoną tym pytaniem, więc Ron musiał napomknąć jej o tym już wcześniej. Zapewne musiała mieć niezły ubaw, wiedząc, że Harry raczej nie był zainteresowany ani nią, ani żadną inną dziewczyną.

— Ron, skąd w ogóle przyszło ci coś takiego do głowy? — wydukał, cały się spinając. Rozumiał, że może po kłótni jaka miała miejsce między nimi, jeszcze kiedy byli w podróży w poszukiwaniu horkruksów, przyjaciel mógł mieć jakieś wątpliwości. Jednak Harry po dwóch latach zdążył już o tym zapomnieć, a czas jaki spędzili razem na Grimmuald Place po wojnie, aż do powrotu do Hogwartu, raczej nie wskazywał na żadne otwarte zaloty do Hermiony, ani jego, ani Rona, dlatego jego pytanie było conajmniej absurdalne.

— Ostatnio zachowujesz się okropnie dziwnie — jęknął, a Harry poczuł nieprzyjemny skurcz w żołądku. Sądził, że tą rozmowę mieli już dawno za sobą. — Szczególnie w towarzystwie Hermiony — dodał, na co dziewczyna zaraz stuknęła go pięścią w ramie.

Kolońska i szlugi • Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz