Rozdział 13

1.4K 110 41
                                    

Harry nawet nie wiedział, kiedy smak dymu na języku, zmieszał się z alkoholem, a ręce Malfoya znalazły się na jego szyi, starając się jeszcze mocniej przyciągnąć go do siebie, choć nie było to już możliwe. Jego zapach mącił mu w głowie, a ciepłe, zachłanne usta, odbierały racjonalne myślenie.

Czy to nie o tym marzył? Czy to nie na wyobrażaniu sobie tego momentu, spędzał ostatnie wieczory? Oj, zdecydowanie tak. Cichy jęk wyrwał mu się z gardła, kiedy ich języki połączyły się w głębszym pocałunku. Chwilę później poczuł jak jego ciało, nieco zjechało w dół z parapetu, całkowicie poddając się naporowi drugiego chłopaka. Malfoy nadal przed nim kucał, dlatego nic nie stało na przeszkodzie by pociągnąć go na siebie.

— Oszalałeś, Potter — mruknął mu prosto w usta, kiedy Harry przeniósł dłonie z kołnierza jego koszuli, na barki, naciskając na nie, by dać mu lekko do zrozumienia, by przysunął się bliżej i usiadł mu na kolanach.

— Cicho Malfoy, już to mówiłeś dzisiaj — powiedział i westchnął, kiedy ten w końcu opadł na jego nogi. Przyjemny ciężar i świadomość tego, że chłopak dosłownie na nim siedział, sprawiały, że był bliski zawału.

— A ja, już to dzisiaj słyszałem. — Harry był pewien, że Malfoy wywrócił oczami w tamtym momencie, ale mało go to obchodziło. Ponownie przyciągnął chłopaka do siebie, odnajdując jego rozchylone wargi. Woń whiskey zmieszana z tytoniem, była dla niego jak afrodyzjak. Nie był w stanie opanować swojego podniecenia, kiedy usta Malfoya oderwały się na moment od jego własnych, tylko po to, by zjechać z warg na jego policzek, szczękę, a potem wzdłuż szyi.

— Ale widzisz. Nauczyłem się zaciągać — wyszeptał, przymykając powieki i dając się ponieść chwili przyjemności.

— Mówiłem, że cię nauczę — mruknął, a jego ręce zjechały z szyi Harry'ego, na klatkę piersiową. Jeden palec zahaczył o pierwszy, zapięty guzik koszuli, i wtedy do Harry'ego coś dotarło. Pewna myśl zdołała przebić się przez zamglony umysł. Skoro Malfoyowi udało się go nauczyć w ten sposób zaciągania się, to w takim razie Calvin musiał pokazać mu dokładnie ten sam sposób.

— Oh, nie wiem co we mnie wstąpiło — mruknął zakłopotany, kładąc dłonie na piersi chłopaka i odsuwając go lekko od siebie. To nie tak, że nie myślał o całowaniu tego dupka, od kilku dni, jednak świadomość, że Malfoy robił dokładnie to samo zaledwie dwa miesiące temu, z chłopakiem z Francji, z którym mieszkał ponad pół roku, wprawiała go w zakłopotanie.

— Spieszysz się gdzieś? — spytał, zsuwając się z jego kolan. Jego zamglony alkoholem wzrok, zdawał się wkradać do jego umysłu, próbując zrozumieć jego nagłe spłoszenie się.

— Zapomniałem oddać Hermionie książkę jak wróci z Hogsmeade — skłamał na prędce, przekonany, że Malfoy uwierzy w jego wymówkę. Rozsądek w końcu zaczął o sobie przypominać, i to akurat w momencie, w którym miał pozwolić chłopakowi na wsunięcie palców pod swoją koszulę.

— Teraz? — zdziwił się, podnosząc się z podłogi. Harry zrobił dokładnie to samo, zrywając się na równe nogi i wygładzając swoją koszulę. Odruchowo przejechał palcami po zmierzwionych włosach i zerknął w stronę wyjścia.

— Nie wiedziałem, że lubisz chłopców — powiedział, zanim jeszcze wyszedł. Wiedział za to, że zrobił z siebie kompletnego idiotę. Co mu strzeliło do głowy, żeby w ogóle doprowadzić do tej sytuacji?

— Wielu rzeczy jeszcze nie wiesz, Potter — mruknął, uciekając wzrokiem.

Nie czekając już ani chwili dłużej, z głośno bijącym sercem i rozedrganymi rękami, wyszedł przejściem pomiędzy dwiema ścianami, do biblioteki. W środku było już całkiem ciemno i pusto, przez co chwilę zajęło mu odnalezienie głównego wyjścia. Instynktownie przez cały czas nasłuchiwał, czy Malfoy nie szedł za nim. I mimo że, w głębi duszy liczył na to, że chłopak zatrzyma go jeszcze zanim wyjdzie na korytarz, wiedział, że skutki tego mogłyby być opłakane.

Kolońska i szlugi • Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz