Rozdział 15

1.4K 102 23
                                    

Niestety widzę pełno literówek, albo dziwnych powtórzeń jak tak patrzę na opublikowane rozdziały. Jak tylko pojawi się epilog, zabieram się za poprawki.

Kiedy weekend upłynął tak szybko, jakby Harry mrugnął zaledwie dwa razy, nawet się nie obejrzał, gdy siedział w Wielkiej Sali w poniedziałkowy poranek, czekając aż do stolika przysiądą się Ron z Hermioną. Mimo nocnej rozmowy z dziewczyną, nie widział swoich przyjaciół przez cały weekend. Choć mogło to też wynikać z faktu, że większość czasu przesiedział na tyłach biblioteki z Malfoyem. Hermiona mogłaby być z niego dumna, że w końcu zaczął spędzać czas wolny w otoczeniu książek, oczywiście gdyby pominął tą część o towarzystwie Malfoya.

Miał zamiar przeprosić ich oboje za swoje zachowanie z piątku, które tak naprawdę było wywołane frustracją z powodu długiej nieobecności Malfoya. Nie mógł jednak przyznać się do tego przed Ronem, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Wystarczyło mu, że Hermiona już wiedziała o tym, że całował się z byłym ślizgonem. Do tej pory nie był w stanie wyrzucić obrazu jej zdziwionej, i niekryjącej zniesmaczenia, miny, kiedy powiedział jej o wszystkim tamtej nocy.

I choć spędził naprawdę przyjemny weekend na kompletnym nic nie robieniu, mimo że nie był do końca pewny, czy można było nazwać nieustanne gapienie się na Malfoya, sporadyczne krótkie pocałunki, oraz spijanie każdego słowa z jego ust, całkowitym nic nie robieniem?

O tak, zdecydowanie mógł stwierdzić, że ten weekend był najlepszym, który do tej pory spędził w Hogwarcie od powrotu do szkoły. Jednak wszystko co dobre, szybko się kończyło. Dlatego, kiedy dotarł na śniadanie do Wielkiej Sali i nie zobaczył Malfoya przy stoliku, gdzie miał w zwyczaju siadać, jego dobry humor wyparował w kilka sekund. Poza tym pierwsze zajęcia tego dnia, to były eliksiry z McMillanem, na których nie pojawił się od momentu oddania kolejnej pracy domowej. Łącznie opuścił już chyba cztery lekcje, dlatego powiedzenie, że nienawidził poniedziałków, było zdecydowanie niewystarczające.

— Cześć, Harry. — Znajomy głos Hermiony, sprawił, że poderwał się z krzesła zdezorientowany i wytrącony nagle z zamyślenia. Od razu zauważył Rona, stojącego za przyjaciółką z lekko skonsternowanym wyrazem twarzy.

— Oh, cześć — wyjąkał nieco zakłopotany. Nie chciał kłócić się z Ronem. Wiedział, że jako przyjaciel, postąpił okropnie. — Ron, przepraszam za to jak się uniosłem w piątek. Nie powinienem... — zaczął, ale chęć powiedzenia, że nie powinien stawać w obronie Malfoya, bez żadnych dowodów, jakoś ugrzęzła mu w gardle, nie mogąc przejść dalej by wydostać się z ust. — Nie powinienem był wtedy wychodzić. Przepraszam, że tak się zachowałem, nie wiem co we mnie wstąpiło. Minęły już prawie dwa miesiące, odkąd wróciliśmy, a ja nadal nie potrafię się odnaleźć. To chyba nie był dobry pomysł, bym wracał do Hogwartu — powiedział w końcu. Wiedział, że zwalenie wszystkiego na kłopoty z odnalezieniem się w nowej sytuacji, dotrą do Rona o wiele lepiej, niż gdyby powiedział mu, że oszalał na punkcie Malfoya do tego stopnia, że chciał spędzać z nim każdą, wolną chwilę.

Przez moment twarz przyjaciela nie wyrażała żadnych emocji i Harry zaczął już wątpić w swój dar przekonywania, jednak po chwili usta Rona wykrzywiły się w lekkim uśmiechu.

— Wiesz stary, że nie potrafię się długo gniewać. Nie jestem jak te wszystkie obrażalskie puchonki — powiedział i w końcu wychylił się zza Hermiony, by poklepać go po ramieniu. Dotyk przyjaciela był dla niego ulgą, ale też wywołał w nim dziwne uczucie tęsknoty, za znajomym, miłym dotykiem, który kojarzył mu się jedynie z Malfoyem, jego delikatnymi palcami i gładką skórą.

Ahh, musiał na moment przestać myśleć o tym chłopaku, bo jeśli wciąż będzie widział go, kiedy tylko ktoś spróbuje go dotknąć, to naprawdę oszaleje. Choć według Hermiony, to już się działo. Mimo lekkiej atmosfery przy śniadaniu, Harry przez cały czas czuł na sobie wzrok przyjaciółki. Uważny, obserwujący jego zachowanie i gesty. Nie miał jednak czemu się dziwić, skoro jak opętany, wpadł w środku nocy do pokoju Hermiony, mówiąc jej o tym, że pocałował Malfoya. Przyjaciółka mogła być podejrzliwa względem niego. Dlatego z całych sił, postanowił ignorować jej taksujące spojrzenie, aż do końca śniadania.

Kolońska i szlugi • Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz