Rozdział 20

1.4K 110 51
                                    

Na dniach pojawi się epilog, oraz informacja o nowym opowiadaniu! Jeszcze raz zachęcam was do zaobserwowania profilu, żebyście nie przegapili powiadomienia o nowym, wakacyjnym, hot drarry!

Świadomość, że Ron wiedział już o wszystkim, sprawiała, że Harry czuł się tak jakby zrzucił z
siebie co najmniej, stu tonowy ciężar. Hermiona również odetchnęła z ulgą, kiedy następnego dnia we trójkę usiedli przy swoim stoliku podczas śniadania, a Ron rzucił jakimś głupim komentarzem na temat krótko ściętych włosów Malfoya, za które nie można było nawet złapać, żeby je pociągnąć. Harry w tamtym momencie prawie udławił się sokiem z dyni, a Hermiona zaniemówiła, podczas snucia wykładu na temat nowych zaklęć, których mieli uczyć się podczas OPCM, na lekcjach w tym tygodniu.

Po tym atmosfera całkiem się rozluźniła, a Harry nawet uśmiechnął się, kiedy Hermiona wtrąciła coś o perłach Draco. Po raz kolejny twierdząc, że były one dosyć ekscentryczne. Choć Harry wcale tak nie uważał, postanowił nie odzywać się w tym temacie, w głowie wracając wspomnieniem do momentu, w którym całował każdy skrawek szyi Draco, okalany przez błyszczący naszyjnik.

Kąśliwe uwagi na temat Malfoya przybrały jednak inny charakter, niż było jak kiedyś, gdy z każdego wypowiadanego słowa w jego kierunku, biła czysta nienawiść. Harry widział, jak jego przyjaciel starał się powstrzymywać przed ostrymi komentarzami, które mogłyby urazić i jego. Poza tym sam Harry, nadal lubił nieco dogryzać Draco, tak jak i w drugą stronę. Gdzieś z tylu głowy majaczyła mu myśl, że Ron i Hermiona w końcu przekonają się do Malfoya na tyle, by kiedyś usiąść z nim przy jednym stole, choć wątpił, by Draco był do tego równie ochoczo nastawiony.

Kilka dni upłynęło we w miarę sielankowym nastroju, nie licząc oczywiście natłoku zadań i prac domowych, które Harry miał do nadrobienia. Spotkania z Draco musiały chwilę poczekać, co akurat było mniej miłym aspektem tego tygodnia, jednak Harry pocieszał się myślami o, zbliżającym się już wielkimi krokami, weekendzie. Jedyne co stało mu na przeszkodzie, by w końcu odetchnąć z ulgą po wyczerpującym tygodniu, były ostatnie, piątkowe zajęcia z eliksirów. Na samo wspomnienie ostatniego spotkania z McMillanem przechodził go dreszcz żenady, choć sam zaproponował Draco, by zapomnieli o całej tej kompromitującej, sytuacji.

Podświadomie miał nadzieję, że Draco nie zrezygnuje z ostatnich zajęć, skoro tego dnia pojawił się na wszystkich poprzednich lekcjach. Od zeszłego tygodnia nie poruszyli już tematu ich nieszczęsnego szlabanu, ale to też dlatego, że mieli mało okazji, by zamieć ze sobą więcej słów niż hej, zamknij się i pocałuj mnie. Ich przelotne spotkania, kończyły się tylko na gwałtownych i pełnych żaru, pocałunkach, gdzieś w zaułkach szalonych murów. Dlatego też nie mógł doczekać się weekendu. Nie tylko z powodu perspektywy długiego odpoczynku, ale też z możliwości spędzenia z Draco więcej czasu, niż kilkunastu minut, będąc wciśniętym między niego, a chłodną ścianę.

Idąc w kierunku sali, gdzie odbywały się zajęcia, jego myśli krążyły wokół McMillana i jego zaczerwienionej twarzy, kiedy przyszli do jego gabinetu po wysprzątaniu całej sali. O dziwo Draco był już w środku, siedząc rozluźnionym na krześle w ich ławce. Harry odetchnął i ruszył w jego kierunku, badawczo spoglądając po reszcie klasy. Hermiona z Ronem również zajęli już swoje miejsca, ale byli zbyt zajęci rozmową, by zauważyć jego wejście.

Draco zdawał się być pogrążony we własnych myślach, wsparty na dłoni, spoglądał w przeciwną stronę niż znajdowały się drzwi do klasy. Dopiero kiedy Harry odsunął krzesło, szurając nim o podłogę, odwrócił się w jego kierunku i uśmiechnął lekko. Harry sam nie był pewien, kiedy zdoła przyzwyczaić się do tych nikłych gestów, które w wykonaniu Draco, potrafiły sprawić, że z natłoku nagłych emocji, jego serce stawało, albo biło w zawrotnym tempie. Mimowolnie odwzajemnił uśmiech i przysunął się do niego prawie niezauważalnie.

Kolońska i szlugi • Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz