Rozdział 8

1.4K 104 5
                                    

Brakuje mi tylko 12 obserwujących do 1k, dlatego zachęcam do śledzenia mojego profilu, kochani.

— Tu nie wolno palić, Malfoy — szepnął ze strachem, widząc jak chłopak wyciągnął z kieszeni swoje pudełeczko papierosów. Już rozumiał, dlaczego nie chciał usiąść jak wszyscy, przy stoliku, tylko zaciągnął go na sam koniec biblioteki, między półki ze starymi księgami, których prawie nikt nie wypożyczał i nie potrzebował. Z początku, Harry sądził, że Malfoy po prostu nie chciał, by ktoś zobaczył go w jego towarzystwie, ale teraz wszystko było jasne. — Możesz nieopatrznie podpalić książki — mruknął, obserwując jak chłopak brał do ust końcówkę papierosa.

— Dzięki temu, mogę się lepiej skupić — powiedział, niewzruszony jego komentarzem.

— Jak pani Pince przyłapie nas tutaj, to razem dostaniemy szlaban — fuknął niezadowolony, i instynktownie rozglądnął się wokół, czy nikt nieproszony nie kręcił się w tych okolicach biblioteki.

— Od początku roku, nie miała w zwyczaju tu zachodzić, a uwierz mi, często siedzę w tym miejscu — powiedział, rozglądając przed nimi, na podłodze, swoje materiały. Zapisany pochyłym pismem pergamin sprawił, że Harry pd razu zainteresował się jego treścią.

Przez pierwszą godzinę, nie odzywali się prawie wcale. Harry sądził, że pomysł uczenia się z Malfoyem był spalony już na samym początku, z powodu tego, że chłopak rozprasza go samą swoją obecnością. Jednak po kilku minutach ciszy i wsłuchiwania się jedynie w ich miarowe oddechy, przerywane co jakiś czas zaciągnięciem się dymem papierosowym, Harry stwierdził, że powtórka materiału, o tak późnej porze i do tego w towarzystwie Malfoya, była całkiem dobrą decyzją.

Jeszcze przed dziesiątą miał wszystko w małym palcu. Z zadowoleniem i całkiem jasnym umysłem, uniósł wzrok znad pergaminu i zaczął przyglądać się chłopakowi, siedzącemu przed nim, opartemu swobodnie o półkę z książkami. Ron mógł sobie mówić co chciał, ale Malfoy w żadnym razie nie przypominał tej samej osoby, co jeszcze dwa lata wcześniej. W jego twarzy malował się czysty spokój, którego Harry wcześniej nie był w stanie dostrzec. Ostre spojrzenie zastąpiła obojętność, a cięty język stał się łagodniejszy, mimo że tak samo wyrafinowany. Nowy Malfoy zdecydowanie bardziej mu odpowiadał.

Wspólna powtórka do testu z mugoloznawstwa mogła być świetną okazją, do spytania o to, co tak bardzo go ciekawiło. Poza tym, przypomniał sobie, że Malfoy przecież tak jakby obiecał mu rozmowę na ten temat.

— Um, Malfoy? — zaczął dosyć niepewnie, nagle tracąc cały zapał do rozmowy. Chłopak spojrzał na niego, odkładając na bok zeszyt i rozprostował nogi, które do tej pory miał ugięte w kolanach. Przy tym skrzywił się nieznacznie, ale Harry udał, że wcale tego nie zobaczył.

— Co, Potter? Czy twoje pytanie ma związek z jutrzejszym testem? — spytał wzdychając. Malfoy nie był głupi i zapewne przeczuwał co się święciło. Harry w momencie poczuł napływającą złość. Skoro były ślizgon zaproponował mu powtórkę materiału, i to do tego z mugoloznawstwa, powinien przewidzieć, że Harry będzie próbował zgłębić temat jego wiedzy na temat świata mugoli.

— Po części tak — odpowiedział od razu. Malfoy westchnął ciężko, po czym wychylił się nieco, by spojrzeć na zegar, który znajdował się na ścianie, zaraz po drugiej stronie pomieszczenia.

— Mamy jakieś pół godziny do ciszy nocnej, więc się streszczaj, bo chciałbym jeszcze raz powtórzyć sobie dział na temat urządzeń elektrycznych.

— Mogę ci opowiedzieć o wszystkich, których używałem, kiedy mieszkałem ze swoją rodziną jeszcze zanim trafiłem do Hogwartu — zaproponował, przypominając sobie po kolei wszystkie sprzęty, jakie Dursley'owie trzymali w kuchni, a których jemu jako tako nie wolno było używać, chyba że pod ich okiem.

Kolońska i szlugi • Drarry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz